No cóż... w życiu każdego człowieka przychodzą takie momenty, które przewartościowują dotychczasowy życiorys, czyli zamykają jakiś rozdział i otwierają nowy. Krótko pisząc, organizm właśnie wystawia mi rachunek za długie lata palenia papierosów i raczej mało higieniczne życie typu dużo pracy, mało zdrowego wypoczynku i za dużo niezbyt zdrowego jedzenia, popijanego niekiedy szklaneczką whisky.
Od miesiąca lekarze próbują mnie naprawić, niestety dwie operacje tzw. bezinwazyjne się nie udały - potrzebny jest skalpel. Lekarze twierdzą, że doskonale mnie naprawią i będę jak "nówka nieśmigana", ale sam mam pewne obawy, choćby dlatego, że po raz pierwszy w swoim życiu świadomie powierzam swoje życie i resztki zdrowia jakiemuś facetowi ze skalpelem.
Operacja w poniedziałek, jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to wkrótce po niej będzie druga. Z tego powodu chwilowo zawieszę swoją aktywność na Salonie - mam nadzieję, ze za niedługo wrócę. Swoich Czytelników proszę o trzymanie kciuków, tych wierzących także o małą modlitwę. Aha... żeby nie było - dobrze się czuję, jestem w świetnej formie: jeszcze chwila i odzyskam optymalną wagę, koniec z paleniem i zacząłem się odżywiać, a nie jeść...
Do napisania.
Kemir
PS. Szczerze? Jestem autentycznie wzruszony i bardzo zbudowany komentarzami - brać salonowa daje radę. Możemy się różnić, ale jako społeczność ( zatem i społeczeństwo) jesteśmy jedyni tacy w świecie. Dziękuję Wam wszystkim serdecznie!