kemir kemir
3326
BLOG

O jeden krok za daleko? Tylko gdzie te kroki....

kemir kemir PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 175

Bloger @Kelkeszos w notce https://www.salon24.pl/u/qqc1968/1077005,o-jeden-krok-za-daleko-czyli-pozegnanie-z-pis,  deklaruje swoją rosnącą niechęć do ostatnich, ( chociaż nie tylko) działań Prawa i Sprawiedliwości. Krytyka prezesa Kaczyńskiego i jego partii w niektórych kręgach (także blogerskich) jest mniej więcej tym samym, co wyjście w Harlemie na spacer w koszulce z napisem "nienawidzę czarnych" - niestety, taki stan rzeczy powoduje właśnie to, co z PiS-em się dzieje obecnie: zejście z dobrej dla Polski i partii drogi w zupełną nicość, pełną zawiłości i głupich decyzji. Gratulując @Kelkeszosowi odwagi i trzeźwości umysłu nie zgadzam się z jednym. Jaki krok za daleko? Przecież, żeby zrobić krok, to trzeba iść, a PiS stoi jak wóz z węglem w głębokim piachu.


Żeby nie było: uważam pana Kaczyńskiego za najwybitniejszego polityka ostatniego stulecia i jednego z największych Polaków. Ale uważam także, że oddanie cesarzowi tego, co cesarskie, nie oznacza schowania do kieszeni elementarnej odwagi polegającej na wskazaniu palcem pana prezesa i powiedzenia mu: trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść - proszę odejść panie prezesie, bo nie daje pan już rady. Popełnia pan już bowiem nie błędy - brnie pan w głupotę prowadzącą PiS na równię pochyłą, prowadzącą wprost do katastrofy. Katastrofy co prawda nie fizycznej jak w Smoleńsku, ale równie groźnej dla status quo państwa polskiego, które po 2015 roku odzyskało sens bytu jako podmiot, a nie przedmiot, pomiatany (chociaż klepany po plecach) przez byle ciurę zza Odry i przez własne społeczeństwo z niektórymi politykami na czele. 


Nie chciałem w niniejszej notce zawile zajmować  się "bieżączką" , czyli np. jałową dyskusją o futrzakach i psach na łańcuchu. Jednak jako nałogowy "oglądacz" filmów o życiu dzikich zwierząt tworzących mniejsze lub większe społeczności, mam pewne skojarzenia. I tak rzucenie gawiedzi tematu "piątki dla zwierząt" kojarzy mi się z działaniem starego, słabnącego i niedowidzącego lwa, który jako przywódca stada za wszelką cenę chce utrzymać pozory posiadania wciąż silnej łapy. Zamiast polować na antylopy ten nasz król-lew rozkazał zaprzyjaźnić się z zającami i nikt nie wie, po co królowi zające - poza samym królem. Wyraźnie jest to gra na czas i osłabienie koalicjantów, co  jeszcze bardziej skutkuje ścisłym otaczaniem się równie stetryczałymi osobnikami, którzy - poza pomysłami typu "zrobimy se piątkę o zwierzakach" - niczego mądrego nie są w stanie zaproponować. "Piątka dla zwierząt" - rzecz niewątpliwie ważna z punktu widzenia osób, które autentycznie kochają naszych "braci mniejszych" (do których się zaliczam) nie może - na Boga - uzyskać rangi narodowej debaty równoważnej prawie z rangą polskiej racji stanu. To nie ta liga, nie pisząc już o tym, że w polskim prawie istnieją wystarczające regulacje dotyczące dobrostanu zwierząt, ale te regulacje de facto istnieją tylko na papierze - jak zresztą nie jeden przepis prawa w Polsce. Oprawców zwierząt można i należy karać - problem w tym, że wykrywalność i karalność tego rodzaju przestępstw i wykroczeń jest znikoma. Poza tym w Polsce istnieje wciąż spore przyzwolenie społeczne na okrucieństwo wobec zwierząt, zatem co zmieni "piątka dla zwierząt? Zmieni tyle, że Burek uwiązany na łańcuchu zostanie ukatrupiony, bo przecież na łańcuchu być nie może. Konie pociągowe pójdą do rzeźni, norki zejdą do szarej strefy, a zakaz uboju rytualnego spowoduje zawirowanie u części polskich hodowców bydła. Czyli odpływ części elektoratu. Inna jego część zostanie zniesmaczona sojuszem z lewactwem i POKO, pozostali będą "wkurwieni" - albo ustawą, albo zadymą wokół tego nieszczęsnego pomysłu. Ustawa i tak zostanie zmasakrowana poprawkami i mieleniem u Grodzkiego, Duda natomiast pewnie odeśle toto do TK.  Zaiste, "genialne" zagranie prezesa. No chyba, że o to chodzi, ale to by oznaczało, że prezes zwariował.


Pozostając przy przyrównaniu Jarosława Kaczyńskiego do przywódcy klanu lwów, nie sposób nie wspomnieć o zapowiedzianej już dawno reorganizacji stada i wytyczenia nowej strategii polowania. I co? I nic. Reorganizacja to sprawa techniczna, ale nowej strategii stado potrzebuje jak kania dżdżu. Wybory prezydenckie pokazały bardzo wyraźnie, że formuła wdzięczności beneficjentów reform i programów socjalnych się wyczerpała i w miarę sprawna machina przemiału państwa Tuska ma wióry się zatrzymała i zdolna jest jedynie do pracy na biegu jałowym. Kilka lat temu, Kaczyński przeprogramowałby maszynę w góra dwa tygodnie, przy czym lwy wnoszące jakieś sprzeciwy, musiałyby żreć z konieczności trawę - a to i tak wielkiej przy łaskawości przywódcy. Tymczasem on sam zapędził się pod ścianę, bo alternatywy dla szabel Gowina i Ziobry nie ma. Przedterminowe wybory? Fajnie, ale to oznacza polityczne samobójstwo PiS i samego Jarosława.


Nie ma też żadnych spektakularnych sukcesów. Ba - od dłuższego czasu wszystko jest "w ryj". Odbicie Senatu w ryj, kopertowe wybory w ryj (to akurat dobrze, ale o tym niżej), z procedurą praworządności UE w ryj, z sądami w ryj i to nawet po pozbyciu się Gersdorf z SN. Z "pandemią" też w ryj, bo poziom absurdu i hipokryzji w tym temacie sięgnął Himalajów. Politycznego porządku i strategii nie dostrzegam w niczym ważnym i istotnym dla Polski. Chciałbym wreszcie zobaczyć chociaż szkic projektu politycznego dotyczącego np. postępowania wobec agresji tęczowych,  ochrony tradycyjnej rodziny i w ogóle problematyki światopoglądowej. Odłogiem leży zawieszony chwilowo spór o centralizm i decentralizację, czyli – innymi słowy – o miejsce władzy państwa i miejsce samorządów. Orientację PiS w zakresie polityki zagranicznej określić można mianem sklepu "mydło i powidło", bo poza płomiennymi mowami Błaszczaka o jedynie słusznym sojuszu z amerykanami i wiecznymi połajankami z Brukseli, żadnych innych konkretów nie widać. Generalnie, opcja proeuropejska wydaje się oczywista, ale decyzje samej UE zależą w małym stopniu od nas, do tego losy Unii pogrążającej się w absurdalnych projektach nie są całkowicie pewne. Jest jakiś plan "B"?


Szokująca jest też ustawa o bezkarności z powołaniem się na COVID-19. Gdyby ktoś podobną ustawę zaproponował Kaczyńskiemu z 10 lat temu, dyndałby powieszony za jaja przez pół roku, po czym karierę polityczną mógłby kontynuować najwyżej w lokalnym kółku gospodyń wiejskich. Bo nie ma, że boli - nawet podczas wojny funkcjonują sądy polowe i za przestępstwa odpowiada się tak samo jak w czasie pokoju. Wróć - nie tak samo, bo surowiej. Dobrze chociaż, że nie udało się zrobić tych nieszczęsnych wyborów w kopertach, bo - zważywszy wyrok WSA,  że decyzja premiera o poleceniu Poczcie Polskiej przygotowania głosowania korespondencyjnego 10 maja 2020 r. była nieważna i rażąco naruszała prawo - postawiłaby legalność prezydentury Dudy na równi z legalnością sprawowania urzędu przez "baćkę" Łukaszenkę. Sąd Najwyższy także nie zostawił suchej nitki na PiS - dla odmiany  odnośnie ustawy dezubekizacyjnej. Znowu w w ryj. Te wyroki są rzecz jasna dyskusyjne i wpisują się w sądowniczą wojnę przeciwko PiS, ale fizycznie istnieją i niosą się echem od Lizbony po Brześć.


TVN ma paliwa tyle, że starczy na dolot w okolice Marsa, w TVP trwa mydlana opera o Trzaskowskim, dawnych grzechach PO, braterskim sojuszu z USA, niegodziwości KE w Unii i sukcesach Zjednoczonej Prawicy. Z muzycznymi przerywnikami Zenka, tudzież stetryczałych ( jak zarząd z Nowogrodzkiej) gwiazdek muzyki pop sprzed trzydziestu lat: i tak w kółko. Dalej nie chce mi się pisać...tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni żal.















kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka