kemir kemir
4743
BLOG

Foliarz. Wróg publiczny numer jeden

kemir kemir Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 60

Foliarz. Inaczej antyszczepionkowiec albo płaskoziemiec. W skali globalnej wróg publiczny numer jeden, w błyskawiczny sposób wyprzedający homofoba, rasistę i klimatycznego neandertalczyka. Nawet mowa nienawiści zeszła poniżej pozycji foliarza. Lider. Niekwestionowany i gnębiony na wszystkie sposoby.


Na poziomie językowym wszystkie te określenia są klasyczną manipulacją przeinaczania pojęć, bowiem "foliarz", "antyszczepionkowiec" i "plaskoziemiec" miał już swoje definicje, które bardzo precyzyjnie pokazywały określone cechy i zachowania tych określonych ludzi. Co wspólnego łączy ludzi, którzy  noszą foliowe czapeczki, by uchronić się od promieniowania kosmicznego z tymi, którzy uważają, że system teleporad i wstrzymywania planowych zabiegów zabija ludzi? Co mają wspólnego ludzie wierzący, że ziemia jest płaska i wspiera się na żółwiach (ilość żółwi wciąż jest dyskutowana), z tymi, którzy uważają, że szczepienie na skalę światową preparatem najgorzej przebadanym w ludzkości to dla niej wielkie zagrożenie? Co mają wspólnego ludzie przeciwni szczepionkom z tymi, którzy się zaszczepili wszystkim szczepionkami obowiązkowymi, a nie chcą zaszczepić się eksperymentalnym preparatem?


Nic. Oczywiście covidowi naganiacze szczepień, które miały zapewnić "ostatnią prostą" i powrót do normalności powiedzą, że te określenia są jak najbardziej trafne, bo definiują człowieka, który przeczy oficjalnej nauce. Ale zaraz - co to jest nauka oficjalna? Albo prościej: co to w ogóle jest nauka? Definicje encyklopedyczne (w tym ta znaleziona w Wikipedii) określają naukę m.in. jako autonomiczną część kultury służącą wyjaśnieniu funkcjonowania świata, w którym żyje człowiek. Mało precyzyjne, prawda? Lepszą definicję można zawrzeć w stwierdzeniu, ze nauka to ciekawość. Już ludzie w starożytności, a prawdopodobnie nawet wcześniej, być może wkrótce po uzyskaniu świadomości, zaczęli zadawać sobie pytania jak?, dlaczego?, czyli pytania o opis zjawisk i o ich przyczyny. Dokładnie te same pytania zadają sobie także obecnie ludzie uprawiający różne dyscypliny nauki. W tym aspekcie celem nauki jest poznanie prawdy o danym fakcie, zjawisku czy procesie. Prawdy! Mamy zatem następny ambaras,  nad którym od wieków biedzą się i deliberują filozofowie – cóż to jest prawda?


I znowu mamy tu do czynienia z wieloma definicjami, ale we współczesnej nauce prawdę można zdefiniować jako zespół informacji uzyskanych określonymi, właściwymi danemu szczeblowi rozwoju nauki i jej dyscyplinie narzędziami, najdokładniej opisujący określony aspekt otaczającej człowieka rzeczywistości. Te właśnie cechy różnią prawdę naukową od dowolnego nienaukowego zbioru wierzeń i przekonań. Ale w nauce nie ma prawdy ostatecznej i niezmiennie, żeby dojść do prawdy naukowej potrzeba wspomnianej wyżej ciekawości (jak i dlaczego?) wynikającej prawdopodobnie z cech ludzkiego (a może i przedludzkiego) umysłu. Pisząc wprost, nauka jest funkcją ludzkiej ciekawości i dążności do poznania prawdy, ale nie posiada i nie tworzy prawd absolutnych – to co jest prawdziwe na pewnym etapie poznania, może być zanegowane na etapie późniejszym.



Teraz będzie trudne pytanie: czy to, co nauka, ustami mediów, polityków i tzw. ekspertów serwuje nam codziennie o Covid i preparacie szczepionkowym wyczerpuje podaną wyżej definicję nauki? Czyż nie mamy do czynienia z rzeczą karygodną, jaką jest jednostajne głoszenie prawdy absolutnej o mitycznej szczepionce na covid, której rzekome właściwości  nie znajdują potwierdzenia w faktach? Czy nie mamy do czynienia z "nauką", która nie dopuszcza do fundamentalnych dla nauki pytań "jak" i "dlaczego"? Która tylko nazwą zastąpiła pejoratywnie rozumianą propagandę?  Na te pytania niech każdy odpowie sobie sam. Ważny jest inny aspekt. Mianowicie odrzucenie "jak" i "dlaczego" ( w rozumieniu naukowego dojścia do pandemicznej prawdy) wymagało rzecz jasna także eliminacji zadających te pytania. Dlatego musiał się znaleźć kozioł ofiarny - stygmatyzowany nieuk i niedowiarek. Czyli foliarz, antyszczepionkowiec, płaskoziemca. Glupiec, pozbawiony nie tylko elementarnej wiedzy, ale także rozumu. Bez względu na poziom wykształcenia.


Ten zabieg się prawie udał. Ludzie publiczni, znani lub tylko pełniący jakieś funkcje publiczne, jeżeli tylko w jakiś sposób ( czasem mimochodem) podważają covidowe i szczepionkowe ustalenia "nauki" są błyskawicznie objęci społecznym ostracyzmem, zwalniani ze stanowisk, wykluczani z mediów, niekiedy nawet gnębieni przez służby. "Nauka" nie toleruje nieprawomyślnych, jak trzeba to nastraszy, przekupi, pozbawi możliwości zarobkowania. Ale "prawie" oznacza, że wciąż jest cała armia foliarzy, których - przynajmniej na razie - wykluczyć się nie da i nie można zagłuszyć pytań, jakie zadają: "jak" i "dlaczego". Stał się zatem foliarz z "automatu" wrogiem publicznym numer jeden. Ale co też ten niepokorny nieuk powiada lub powiadał? I jak to się sprawdza/sprawdziło?


Znakowanie zaszczepionych i niezaszczepionych. Kiedy pojawiły się pierwsze ostrzeżenia wysyłane przez foliarzy, że system zmierza do segregacji sanitarnej, w odpowiedzi było słychać gromki śmiech, kpiny i szyderę. Jak to?  W demokracjach segregacja? Niemożliwe. I co? W Polsce jeszcze nie do końca, ale w Europie kawy w knajpie bez szczepionkowego kodu QR wypić się nie da. Inwigilacja. Okazuje się się, że śledzenie chorych i zakażonych, które miało pomagać w powstrzymywaniu transmisji wirusa, szybko staje się metodą śledzenia społecznych zachowań - chiński wzór z punktowaniem już jest. Na razie wystarczy, że władza wie kto się zaszczepił, a kto nie i kto blisko kogo siedzi. Zamykanie covidoopornych w specjalnych obozach koncentracyjnych. Toż to była beka, jakie obozy, jakie zamykanie? Proszę bardzo. Australia pobudowała już takie przybytki, w Polsce powstaje podobno już jeden – w Gdyni. Ktoś i pisał przy innej okazji, że to bzdura. Sprawdziłem - są i działają, chociaż - co oczywiste - władze Australii się tym nie chwalą. Pieniądze. W Grecji niezaszczepionym odciągać będą 100 euro miesięcznie z pensji. Niepracującym – mandat na tyle samo za nieszczepienie. W razie kowidowej niewypłacalności – licytacja majątku. No i nie będą foliarzy leczyć. W Mediolanie na resztki z targu czekają ludzie pozbawieni pracy z powodu niezaszczepienia. To, że bez szczepienia nie kupią butów, bo to przecież nie jest towar pierwszej potrzeby, to już norma. O wieszczonych przez foliarzy absurdach nawet  nie ma co pisać: przypominam o naszym zakazie wstępu do lasów, maseczkach w domu ( Australia) czy zakazie podawania alkoholu w restauracji ( Norwegia).


Na koniec nie mogę nie zapytać:  gdzie są ci wszyscy obrońcy praw człowieka? Przed covidem wolność i prawa człowieka kipiały tonami z każdej TV i z każdego portalu w  internecie. Politycy i dziennikarze ścigali się na wolnościowe slogany. Dziś ci sami ludzie są - wręcz co do jednego, po stronie sanitarystycznych zamordystów. Koronawirus zweryfikował tych wszystkich ombudsmanów, aktywistów walki o równość i prawa człowieka. W czasach, których pozbawiono ludzi ich podstawowego prawa do opieki zdrowotnej, nikt się za nimi nie ujął. Wszyscy oddali bez jednego strzału osobniczą wolność za realizację stadnych strachów sanitarnych kolektywistów.


Na posterunku wytrwał jedynie foliarz, wróg publiczny numer jeden.


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości