Polski kandydat na prezydenta jedzie do największego sojusznika jakiego mamy i zostaje przyjęty w reprezentacyjnym, prestiżowym gabinecie Pierwszego Obywatela tegoż sojusznika, gdzie odbywa rozmowę na polskie tematy. Niewielu poza amerykańskich polityków zostaje tak spektakularnie przyjętych przez urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych - dumnego państwa "Ojców Założycieli", wzorca współczesnej demokracji i wolności, globalnego mocarstwa, aktywnie uczestniczącego w procesie naprawy zepsutego świata, pełnego wojen, zła, kłamstwa, obłudy i hipokryzji. Zaszczyt. Duma. Prestiż.
Ale nie dla Polaków. To, co w każdym normalnym kraju byłoby wielką satysfakcją dla całego narodu i odebrane jako wyróżnienie godne zapisania w annałach historii, dla Polaków jest powodem do obnażenia się w wszelkich uczuć, które ktoś kiedyś nazwał uczuciami wyższymi. Uczucia wyższe to empatia, poczucie odpowiedzialności, własnej wartości, duma, nadzieja, szacunek, tolerancja, miłość uwznioślona, bez podtekstu erotycznego. Wystarczy zajrzeć na "X", żeby zobaczyć całe hordy mentalnych nagusów, dzicz ścigającą się w opluwaniu zarówno polskiego kandydata na prezydenta jak i prezydenta USA. Swoją drogą czekam kiedy ambasada Stanów Zjednoczonych zacznie wyłapywać tych najbardziej zdziczałych osobników, pozywając ich za obrażanie chronionego przecież prawem wizerunku prezydenta. I to przed amerykańskie sądy, które chętnie będą orzekać kary grzywien - powiedzmy, że od 100 tys dolarów wzwyż. Myślę, że w try miga nauczy to ową dzicz szacunku do elementarnych wartości i do milionów ludzi, którzy przecież prezydenta USA sami wybrali.
Kilka czy też raczej kilkanaście lat wstecz, kiedy seanse nienawiści prezentowane przez formowaną mediami dzicz mentalnych nagusów, zaczęły wpisywać się w polski pejzaż relacji polityczno - społecznych, uważałem, że to zjawisko groźne, ale przejściowe. Nagusy wyrosną, dojrzeją, odzieją się w jakieś choć skromne szaty nawet nie uczuć wyższych, ale przynajmniej przyzwoitości. Myliłem się, bo zjawisko się nasila. Zaczęło się od "moherowych beretów", przez "kaczkę po smoleńsku", sikanie do zniczy upamiętniających ofiary katastrofy smoleńskiej, po zalegalizowaną przez aktualną władzę i cały medialny mainstream "filozofię" ośmiu gwiazdek, która stała się wręcz polityczną doktryną władzy i zmanipulowała miliony Polaków. Bo hasło nośne, modne, takie nowoczesne. Europejskie... Tak się zaczęło, tak trwa w - niestety - trendzie rozwojowym i jest tylko pytanie: na czym się skończy?
Wpadł mi w oko artykuł pani dr Ewy Kramarz, specjalistki od psychiatrii. Pani dr. napisała m.in.: " Piękne, szlachetne, bezinteresowne postawy po ostatniej zawierusze wojennej ukazujące wewnętrzne bogactwo człowieka ustąpiły postawie konsumpcyjnej, materialistycznej, egocentrycznej, mającej niewiele wspólnego z uczuciowością wyższą. Mając zapewnione dobra materialne i stabilizację, o czym nasi dziadkowie, rodzice mogli tylko pomarzyć, staliśmy się wygodni, krótkowzroczni, manipulujący niczym tytułowy „Książę” Nikkolo Machiavellego. Najważniejsze są apanaże i własna osoba. Im podporządkowujemy wszystko. Czy to jest prawidłowe funkcjonowanie uczuciowości wyższej? Rozwój techniki, komunikacji, TV, smartfony, telefony komórkowe, Whats Appy, spowodowały to, że nie rozmawiamy z drugim człowiekiem. Nie widzimy go, nie słuchamy, nie wczuwamy się w jego problemy, bo to nas zwyczajnie nie interesuje".
I dalej: "Antagonizmy pomiędzy rządzącą obecnie prawicą, lewicą i UE w tle – również nam tj. społeczeństwu nie wychodzi na dobre. Język, jakim mówią o sobie, do siebie i o innych obydwa ugrupowania, język używany na ulicy, w kuluarach, na obradach parlamentu jest sprośny, grubiański, prostacki, chamski. I to są przedstawiciele mojego narodu? Wrzaski w sejmie posłanki X (kto ją wybrał?), jej ironizowanie z „Roty”, wulgarność p. Y. mają uczyć społeczeństwo, głównie młode savoir-vivre, kindersztuby? Bzdura. Wyznawanie poglądów podobno postępowych, nowoczesnych, typowych dla tzw. zachodu ma świadczyć o drodze z „duchem czasu”? A należy być nowoczesnym, tak trzeba i jest to dobre. Patrząc na ekipę rządzącą i opozycję trudno się dziwić, że społeczeństwo chamieje, staje się agresywne, roszczeniowe, nietolerancyjne. Ci, którzy myślą inaczej i żyją według swojej uczuciowości wyższej, są schyłkowi i moherowi".
Wszystkie te patologiczne postawy, które stały się zbiorową psychozą wszelkich "unijczyków", którzy na swoich profilach społecznościowych mają wklejone flagi UE, tęczy, Izraela, Ukrainy, niekiedy Niemiec i emanują hasłem /***** *** /, jako żywo są analogią niemieckiej psychozy z lat trzydziestych ubiegłego wieku, w których jakże zręcznie z uczuć wyższych odarto naród niemiecki i uczyniono z nich nagich dzikusów mordujących ludzi z najbłahszych powodów po to, żeby ludobójstwo uczynić ideą i narodowym przemysłem komór gazowych z dymiącymi krematoriami. To jest dokładnie ten sam mechanizm, zmieniły się tylko metody. Na - niestety- bardziej perfidne i wyrafinowane, wynikające z technologii medialnych. Nie bez pokrycia są tezy mówiące, że gdyby Hitler dysponował takimi mediami, jakie są teraz, to dziś większa część świata udekorowana byłaby flagami ze swastyką.
To, z czym mamy do czynienia w Polsce, już nie jest li tylko nienawiścią do innej opcji politycznej czy światopoglądowej w ogóle. To nienawiść do inności w znacznie szerszym rozumieniu. Warto przypomnieć sobie przykurzone, ale jakże trafne określenie "cancel culture". Bo to właśnie jest kasowanie naszej polskiej kultury uczuć wyższych, z których jako Polacy przecież zasłynęliśmy w świecie. O czym zresztą mówimy, kiedy otwarcie kasuje się polskich bohaterów narodowych i niszczy ich wizerunki, zmieniając w swojej istocie historię Polski? Byle ją spasować z lewacką ideologią nienawiści do inności. A jeżeli owa inność ma znamiona konserwatyzmu, normalności i ojcowizny w postaci "starych" wartości chrześcijańskich, to nienawiść przybiera formę - na razie jeszcze (!) słownej - agresji wypisz - wymaluj z hitlerowskiej "Nocy Kryształowej". Żadnych hamulców, żadnego opamiętania, żadnej pokory. Czysta, chora nienawiść.
Przerażające jest to, że aktywnie uczestniczą w tym władze i media. Ba - oni ową nienawiść napędzają i nagiej dziczy dostarczają paliwa. Ich hipokryzja wręcz powala, kiedy bezwstydnie mówią o potrzebie jedności pod biało - czerwoną, że pora zakończyć podziały i uczynić z Polski kraj mlekiem i miodem płynący. Bo tylko ich rządy są w stanie taką powszechną szczęśliwość zapewnić. Pod warunkiem - w domyśle - całkowitego zniszczenia "prawactwa" przedstawianego jako współczesny faszyzm, amoralna patologia, a najczęściej jako agentura Putina, na czele której stoi... Donald Trump. Do którego łasi się polskie "prawactwo", które jest oczywiście ściśle powiązane z Kremlem. Trudno o bardziej szczytowy przykład hipokryzji i załgania. Tu już żaden psychiatra raczej nie pomoże... Ale to - o zgrozo - działa na część prymitywnych móżdżków, klękających przed warszawskim złotym cielcem (lewackim kandydatem na prezydenta) i jego "świętą" Gosią od Garów i Hejtu.
Nie ma niestety badań socjologicznych, które byłyby wskazówką dającą podstawy do oceny jak ta psychoza nienawiści jest duża. W zasadzie jedyna miarodajną skalą są wybory. Ale... skoro mniej więcej 1/3 głosuje i popiera Tuska i jego przystawki, to dobrze nie jest. A przecież to nie jest tak, że pozostałe 2/3 są w stanie normalności, bo gdyby tak było, Tusk nie miałby racji bytu i tej psychozy nienawiści by nie było. Wniosek, jaki się nasuwa w takiej sytuacji jest jeden: znaczna cześć Polaków jest zwyczajnie zmanipulowana przez nagą dzicz i porusza się w obszarze "jak nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam". Dla własnego wygodnictwa, dla pozornego komfortu przynależności do grupy, dla troski o swoje kredyty, pracę, kiełbasę na grilla i piwo z dyskontu, dają się wkręcić w spiralę psychozy nienawiści. Szydzą zatem, że Nawrocki spotkał się z ruskim agentem i cieszą się, że lewacki reżim uderza w fundament demokracji, jakim jest wolność zrzeszania się i popierania partii politycznych. Mamy bowiem precedens ( kolejny po wydarzeniach w Rumunii i we Francji), gdzie tym razem niemiecki kontrwywiad uznał prawicową partię AfD za organizację ekstremistyczną, zagrażającą "demokracji" - rozumianej rzecz jasna "na oko" przez lewackie elity. Kolej na PiS i Konfederację? TV Republikę, o której już "wolna" sędzia z Iustitii wspomniała w kontekście rozpracowania przez kontrwywiad, wydając wyrok w sprawie koncesji?
No cóż, zbliżające się wybory w Polsce jasno pokażą, gdzie jesteśmy. W koszmarze pierwowzoru "Kryształowych Nocy", czy w jakiejś jeszcze namiastce normalności. Szczerze dziwi mnie postawa wielu nagich dzikusów, którzy chyba są za głupi, żeby uświadomić sobie, że ich radości są radościami kurczaków na widok restauracji KFC. Wszystkie bowiem systemy władzy oparte na produkowaniu chorej, skrajnej nienawiści i totalitarnej propagandy, finalnie zawsze pożerały własnych apologetów - i to na surowo. Głupcy nie wiedzą najwidoczniej, że ...
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem komunistą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po katolików, nie protestowałem. Nie byłem katolikiem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.
Inne tematy w dziale Polityka