kemir kemir
430
BLOG

Polskie "Koloseum", czyli rzeź gladiatorów

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 25

Powoli kończy się koszmar każdego normalnego Polaka, zaserwowany przez tzw. polityków, usłużne im media i fanatyczne sekty ich wyznawców. Osobiście, a pamiętam czasy Gierka, nie kojarzę takiej degrengolady społecznej w wymiarze państwa i samej władzy, ale także mediów i zwykłych ludzi, którzy ogarnięci jakimś amokiem politycznego zacietrzewienia, są o włos od wzajemnego wyrzynania się w sensie fizycznym. Bo przecież mentalnie, w kategoriach relacji interpersonalnych i komunikacji werbalnej, rzeź jest przeogromna, godna najbardziej dzikich hord azjatyckich, a zupełnie obca narodom przynależnym do cywilizacji chrześcijańskiej. Nawet najbardziej ortodoksyjni komuniści mieli jakieś nieprzekraczalne ramy. Tusk i jego przemocowo - propagandowy aparat ucisku takich ram nie ma. Niebywałe!


Aktualne wybory prezydenckie, bo to o nich mowa, wyzwoliły niebywałe nigdy wcześniej skrajnie negatywne emocje i czyny, stworzyły wręcz wirtualne „Koloseum”,w którym gladiatorzy walczą na śmierć i życie, a o podniesionym w górę kciuku nawet nikt nie myśli. Zatem stawka tej rzezi musi być ogromna – i jest! Dziś nie tylko wraca jak bumerang pytanie Jana Olszewskiego, czyja będzie Polska, bo całkiem zasadne jest pytanie: czy Polska będzie w ogóle? To nie jest pompatyczno – retoryczne pytanie, nafaszerowane brednią – jakby ktoś to odebrał i odpowie, że przecież posiadamy wszystkie atrybuty niepodległego państwa. A co, jeśli te atrybuty są li tylko fasadowe, stanowią rzeczywistość medialną i nie mają żadnego znaczenia … tak jak uchwalone prawo, ale rozumiane tak, jak rozumie je władza. I unijne tzw. trybunały, istniejące prawem Kaduka, bo powołane w sposób bardzo daleki od procedur demokratycznych. Do tego to nie tylko my, Polacy, stworzyliśmy owe „Koloseum”, bo chyba nie jest żadną tajemnicą, iż przebiegiem tej rzezi zainteresowane jest europejskie „imperium”, będące w fazie realizacji kilku szaleństw właściwych dla szalonych imperatorów. Wynika z tego, że dla Polski jest to zderzenie dwóch wizji Polski, dwóch wyrzynających się plemion, dwóch postaw cywilizacyjnych, dwóch koncepcji rozwojowych, dwóch sojuszy zagranicznych, wreszcie dwóch „gladiatorów”, z których tylko jeden ma posturę i życiorys godny tego miana. 


Drugi to „złoty chłopiec” wychowany i wychuchany przez środowisko TW „Justyny”, politycznych marionetek michnikowszczyzny, wszelkiej maści lewactwa naznaczonego piętnem komunizmu, fundacji Sorosa, różne „Bilderbergi” i instytucje kształtujące nowego europejskiego człowieka – odmiany wymarłego „homosovieticusa”. Nie skalał się pracą fizyczną, o ludziach i ich codziennych problemach wie tyle, co wyczytał i powiedziano mu na ideologicznych szkoleniach. Właściwie cały jego polityczny byt w kraju takim jak Polska - w gruncie rzeczy konserwatywnym i katolickim - nie ma prawa zaistnieć, nie pisząc już o kandydowaniu w wyborach prezydenckich. Jeżeli zaistniał, to znaczy to, niestety, o potwornym zgłupieniu Polaków, utracie instynktu przetrwania i o profanacji ideałów naszych wielkich przodków. Bóg. Honor. Ojczyzna. Trzaskowski to uosobienie głupkowatej parafrazy Klaudii Jachyry: bób, humus, włoszczyzna. Tyle. 


Naprzeciw tego złotego chłopca staje mężczyzna z krwi i kości. Karol Nawrocki. Idealny? Nie! Mający piękny, nieskazitelny życiorys faceta z dobrego domu i środowisk z jakich się wywodzi? Nie! Doskonały kandydat na status „żony Cezara” albo świętego katolickiego? Zdecydowanie nie! Ale te wszystkie ”nie” są bez znaczenia. Po pierwsze dlatego, że jakieś 99 % ludzi – w tym ludzie wybitni, szanowani i znani – ma grzeszki i grzechy z młodości (warto czytać biografie). Coś, co jest powodem do wstydu, o czym trudno zapomnieć i lepiej się tym nie chwalić. Ale te grzechy, rzadko mają determinujący wpływ na całe życie. Większość z nas w czasach młodzieńczych, w czasach studiów, pracowała na bardzo dziwnych stanowiskach. Często uważanych za wstydliwe i chluby nie przynoszące. Karol Nawrocki był „bramkarzem”, czyli pracował na stanowisku dziś nazywanym pracą w ochronie. Praca jak każda. Taka praca w tamtych czasach, wiązała się z pewną - zrozumiałą dla normalnych ludzi - specyfiką. Otóż ta praca nie była pracą z grzecznymi chłopcami ze szkółki niedzielnej - wręcz przeciwnie. Męty, chłopcy z miasta, cinkciarze, k*rwy, wino i co ino. Normalny ”dzień biurze”. I tylko dlatego ktoś robi z niego „gangusa”. Absurd. Wszystko to dla kogoś, kto posiada rozum, przedstawia się wręcz przeciwnie - facet nie tylko nie wpadł w to szemrane towarzystwo, ale skończył studia, zrobił doktorat, jest KIMŚ! To jest powód do dumy! A tak w ogóle wybieramy prezydenta, a nie świętego katolickiego. 


Drugi powód jest też oczywisty. Każdy, kto nie jest opętany propagandą hejtu, dostrzeże w Nawrockim faceta stąd – z Polski. Taki do tańca i do różańca, ale i w gębę przyłoży jak trzeba. On ma ewidentnie polską duszę. Abstrahuję od zaangażowania politycznego, bo błędem jest – moim zdaniem – spoglądanie na Nawrockiego przez antypisowski pryzmat ośmiu gwiazdek. W nim nie ma grama pisowskiego aparatczyka i klakiera prezesa. Każdy to zauważy, jeśli tylko pozbędzie się swojego fanatyzmu.


Reasumując, wybór jest oczywisty i jaśniejszy być nie może. Polak, katolik i patriota nie może mieć wątpliwości i nie może głosować na wytwór lewactwa – plastikowego i zaplątanego we własne kłamstwa Rafała Trzaskowskiego! Po prostu nie może! To pokazał nawet polski premier u red. Rymanowskiego, „promując” swojego pupila poprzez pomówienie Karola Nawrockiego „autorytetem” patoinfluencera i kryminalisty, człowieka - bez cienia wątpliwości – o wielkich deficytach psychicznych. Premier sam zresztą zachowowył się jak „patus”. Nic tu więcej dodawać nie trzeba! W niedzielę zamykamy „Koloseum” i witamy jedynego możliwego zwycięzcę. Karola Nawrockiego! Antypolskim frajerom mówimy good bye... 


PS. Nie rozumiem antykonfederackich cyngli - grafomanów, którzy wieszcząc jakieś urojone "zdrady", tak naprawdę służą Tuskowi i poprzez kreowany w chorych głowach konflikt na prawicy, siłą rzeczy ujmują głosów Nawrockiemu. Nie rozumiem..., to nie ten czas i miejsce! 



kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka