O zwycięstwie dr. Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich, których wynik wymknął się wszelkiej logice i założeniom systemu, promującego na długo przed dniem „zero” Rafała Trzaskowskiego jako prezydenta Polski, napisano już i powiedziano prawie wszystko. Można napisać, że dokonał się nowy „cud nad Wisłą”, który jak w 1920 roku oszukał przeznaczenie i wydostał się poza jego ramy.
Nie wiem, czy to Opatrzność pochyliła się litościwie na Rzeczpospolitą, czy Polacy wreszcie budzą się ze snu idioty, ale się dokonało! Co takiego? Ano to, że po wielu latach stagnacji polskiej duszy wolności i rozprzestrzenieniu się zarazy lewackiej progresji różnych szaleńczych ideologii, otworzyła się szansa (bo na razie to tylko szansa), budowy czegoś zupełnie nowego niż niszcząca naszą Ojczyznę wojna PO-PiS i rola unijnego podterytorium, pełniącego funkcje magazynu, śmietnika i poligonu doświadczalnego w jednym, we władaniu „eurofederastów” z Paryża i Berlina.
Kluczem do zrozumienia wagi szansy o jakiej myślę, jest zrozumienie najważniejszej lekcji i nauki z wyboru Nawrockiego. Ta nauka brzmi następująco: bez mobilizacji i niemal całkowitej jedności konserwatywnego „pospolitego ruszenia” z różnych środowisk politycznych, z różnych enklaw i od różnych wodzów plemiennych, tej wiktorii Nawrockiego by nie było. Celowo i z rozmysłem napisałem „pospolite ruszenie”, bo polityczne sojusze, tarcia, wypominki i bitewki partyjnych liderów na prawicy, to zupełnie inna sprawa. Jedność tego „pospolitego ruszenia” kasuje z punktu wszystkie różnice między Kaczyńskim, Mentzenem, Braunem, Kukizem, Jakubiakiem i pozaparlamentarnymi ugrupowaniami polskiej prawicy. To umowne „pospolite ruszenie”, czyli tak naprawdę zwykli zjadacze chleba, którym Polska nie wisi kalafiorem, jest największym zwycięzcą wyborów. To triumf odniesiony nie dzięki partyjnym liderom, ale... pomimo ich.
Do zwycięzców trzeba też zaliczyć media internetowe, w tym przede wszystkim „Kanał Zero”, chociaż oczywiście nie tylko. Kompletnie powalona w rynsztok została TVP. O reszcie mediów telewizyjnych też szkoda pisać, łącznie z Republiką, którą jeszcze usprawiedliwia potrzeba równoważenia propagandy serwowanej w TVP i w TVN. Ale, panie Sakiewicz! Nie idźcie tą drogą – bierzcie wzorce z kanałów internetowych. Dość tępej propagandy!
***************
Wracając do „pospolitego ruszenia” i roli wspomnianych mediów internetowych, to czy trzeba tu pisać, jak bardzo potężna to siła i jaki ma potencjał dla przywrócenia Polsce suwerenności, o której mówi choćby Grzegorz Braun?
Utrzymanie i – więcej – rozpędzenie tej siły, to najważniejsze i właściwie jedyne mega poważne zadanie dla prezydenta – elekta. Zadanie cholernie trudne. Ale... ten facet ma nadzwyczajną charyzmę i ogromy potencjał na Męża Stanu. To nieprawdopodobne, jakie postępy zrobił od momentu prezentacji jego kandydatury. Wyrósł na giganta i wygląda na to, że jeszcze urośnie. Nie wolno mu w tym przeszkadzać. Jeśli my, a w domyśle liderzy prawicy, zmarnujemy tę szansę, to doprawdy – nie jesteśmy godni wolnej i niepodległej Polski.
Jak to zadanie zrealizować? Być sobą, czyli Karolem Nawrockim z końca kampanii. Być liderem poza układami partyjnych powiązań – zwłaszcza poza wpływem PiS, którego ta starsza część wodzostwa jest kompletnie odklejona od realiów i jest zupełnie niereformowalna. Panowie – dziękujemy za waszą pracę na rzecz Polski, ale … odejdźcie. Przeszkadzacie. Szkodzicie. Idźcie głaskać koty, sadzić kwiatki w ogródku, idźcie na ryby, na grzyby, szydełkujcie, róbcie cokolwiek, ale odpocznijcie już od polityki i pozwólcie działać młodszym, na czele może z prof. Czarnkiem, może z Pawłem Jabłońskim, może z Dominikiem Tarczyńskim. Wszystko jedno, bo każdy z nich zdaje się rozumieć świat i Polskę o nieba lepiej niż stetryczała świta Kaczyńskiego.. Odejdźcie, bo to jest jedyna i ostatnia dobra rzecz, jaką możecie zrobić dla Polski.
Powiedzmy sobie szczerze, że (co nie daj Bóg!) sterowany z Nowogrodzkiej Nawrocki to Duda 2.0. Plastelina i plastik. Nikt tego już nie kupi. To pewna klęska prawicy w wyborach 2027. To kolejny beznadziejny prezydent, będący skrzyżowaniem stróża żyrandola, długopisu i marionetki z napiętymi sznureczkami. Nawrocki musi zbudować silny, siłą „pospolitego ruszenia” obóz prezydencki. Na tyle ponadpartyjny, żeby być mediatorem w partyjnych sporach i na tyle polityczny, żeby wytyczać kierunki i pryncypia. Bo siła polskiej prawicy odradza się nie od partyjnych gabinetów, ale - co pokazały te wybory- od dołów, gdzie młodzi prawicowcy poszliby w ogień za Braunem, uwielbiają Mentzena, a i chętnie posłuchają Kukiza tudzież sympatycznego „wujka” Jakubiaka. I z całym szacunkiem, ale Kaczyński i jego świta z Sasinem, Terleckim, Witek, a nawet z młodszym, ale sztywnym jak kij Błaszczakiem, prochu tu już nie wymyśli.
Dlaczego to takie ważne? Bo musi zniknąć narzędzie które nazywa się „antypis”. I jeżeli PiS stanie się „tylko” częścią szerokiej prawicy, a obóz prezydencki będzie szeroką siłą „pospolitego ruszenia” nie utożsamianą z PiS i nawet nie z Konfederacją, to liberalno – lewackie siły związane Tuskiem, to całe sekciarskie towarzystwo, dla którego jedynym spoiwem jest ***** ***, zostanie i bez narzędzi i bez paliwa. Otworzy się autostrada do silnej władzy prezydenckiej, do nowej konstytucji, do budowy nowej, silnej Polski.
A przecież wszystkim nam, żołnierzom „pospolitego ruszenia”, o to chodzi, prawda? Ponad 10 milionów Polek i Polaków zjednoczyła idea „byle nie Trzaskowski” i nie trzeba nam było partyjnych liderów, ich pustych przemówień, lania wody i sporów o przecinek. Wystarczył Zorro! Pokazaliśmy środkowy palec wyniosłym „elitom” salonu RP, mówiącym o nas w pogardliwym tonie jako o faszystach, patologii i niewykształconych chamach dojących państwo. Do dopełnienienia dzieła trzeba nam tylko wodza, wywodzącego się z innych bajek, niż partyjne sekty. Mam nadzieję, że będzie nim Prezydent Nawrocki!
.
Inne tematy w dziale Polityka