kemir kemir
2426
BLOG

" Schrammowata" Polska Władysława Frasyniuka

kemir kemir Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Kilka dni temu, przy okazji szumnego "aresztowania" Władysława Frasyniuka miałem nieprzyjemność oglądania entuzjastycznych uniesień tefałenowskich ikon dziennikarstwa, dla których temat "legendy Solidarności", był jak oaza na Saharze dla wynędzniałego podróżnika pragnącego kropli wody. TVN to telewizja specyficzna, z widocznymi skłonnościami do do masochistycznych praktyk wspierania się "„prawniczymi i profesorskimi autorytetami", tudzież "legendami Solidarności", które zwykle uaktywniają się z okazji różnych "kryzysów" władzy znienawidzonego PiS. Tego dnia produkowała się wyciągnięta z formaliny profesor Ewa Łętowska, czyli dawna ulubienica Jaruzelskiego i Kiszczaka, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich w Polsce w latach 1987–1992. Jak na profesora nauk prawnych, pani Łętowska wypadła dosyć blado - zwłaszcza na tle tryskającą energią i wiedzą prawniczą Justyny Pochanke, której żyły wylazły na szyi z wysiłku zachęcenia pani profesor do bardziej jednoznacznych opinii. Nawiasem pisząc, bardziej wdzięcznym rozmówcą byłby pewnie wyciągnięty z naftaliny „szacowny” prof. Strzembosz - „autorytet” który sam, w pojedynkę, pod koniec lat 80-tych wystrychnął wszystkich na dudka i wstrzymał wszelkie zmiany w komunistyczno – postkomunistycznym wymiarze sprawiedliwości. O intelektualnych asach typu Marcinkiewicz, albo "doradca Solidarności” Andrzej Celiński - ten od bałwochwalczego listu do Kiszczaka - nie ma co wspominać, bo tefałenowskich, tego rodzaju "autorytetów" jest wiele - wychodzi z tego prawdziwa menażeria składająca się na obóz „obrońców demokracji”. Wśród nich - znaczący okaz, czyli wybrany kiedyś na przewodniczącego „Solidarności” Dolnego Śląska, do dziś nękający polskich patriotów, tzw. „legenda Solidarności”  - Władysław Frasyniuk, któremu wypada poświęcić kilka zdań.

Zanim jednak przejdę do clou  niniejszej notki, pozwolę sobie na prezentację następnego (po Łętowskiej) rozmówcy Justyny Pochanke - adwokata, celebrytę (nie wiem kogo bardziej) pana Piotra Schramma. Piotr Schramm zanany jest głównie z  głupio - mądrej prawniczej  retoryki anty-pisowskiej, oraz z bycia (w przeszłości) partnerem życiowym znanej szansonistki pani Edyty Górniak. Nie bardzo wiadomo dlaczego piękna piosenkarka "spławiła" w swoim czasie metroseksualnego adwokata (a może odwrotnie), ale wiadome jest, że Piotr Schramm szukał później ukojenia w ramionach Dominiki Kulczyk  - córki Jana Kulczyka i Grażyny Kulczyk, z majątkiem około 8 miliardów, czyniących z tej niebrzydkiej kobiety najbogatszą Polkę. "Pudelek" uprzejmie donosi, ze związek ten ponoć trwa w najlepsze i ma się dobrze ku obopólnemu zadowoleniu.

Pan adwokat Schramm, z wdziękiem metroseksualnego playboya, raczył był wyznać: -" jeśli okaże się, że nie napotkamy właściwego w naszym przekonaniu rozstrzygnięcia sądowego i uznania niewinności Władysława Frasyniuka, to będziemy tej niewinności dochodzić również poza Polską ". Ale najciekawsze było zdefiniowanie przez pana Schramma pojęcia wolności - wg. celebryty, czas tuskowej PO były prawdziwymi czasami wolności, bo - uwaga - PO pozwalało na Marszach Niepodległości "faszystom" robić "zadymy", a PiS nie pozwala na to Obywatelom RP, które o te wolności walczy. Resztę wywodów pana Piotra Schramma przez litość pominę - wyszło na to, że prawniczy playboy jest bez wątpienia najlepszym adwokatem wśród celebrytów i najlepszym celebrytą wśród adwokatów. Pogratulować Władysławowi Frasyniukowi adwokata!

No właśnie - kim tak naprawdę jest "legenda Solidarności" Władysław Frasyniuk? Wg. Słownika Języka Polskiego PWN, "legenda" jest opowieścią o osobie otoczonej niezwykłą sławą, okraszoną zmyślonymi lub przesadzonymi historiami dotyczącymi takich ludzi, miejsc albo zdarzeń historycznych. Jeżeli legendę zdefiniować jako rodzaj fikcji, to istotnie - Władysław Frasyniuk jest legendą. Na pewno jednak nie legendą wolnościową i niepodległościową - jego najbliżsi współpracownicy z czasów dolnośląskiej "Solidarności" są zgodni w ocenach - w tamtych latach, w latach "Solidarności, Frasyniuk był przeciwko antykomunistycznym demonstracjom! Dziś, razem ze Schetyną, nawołuje do obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec demokratycznie wybranemu rządowi i obalenia tego tego rządu za wszelką cenę. Mentalność Kalego ? Na to wychodzi i nie chce być inaczej.

Były kierowca miejskiego autobusu, którego dochód starczał na biedne przeżywanie od pierwszego do pierwszego, a potem z bezrobotnego „opozycjonisty” stał się - z dnia na dzień - prominentnym politykiem oraz bogatym biznesmenem. Facet, który chciał stawiać pomniki Wojciechowi Jaruzelskiemu. Jeden z guru środowiska Frasyniuka, Jacek Kuroń, już w latach 80-tych głosił, że więzienie nobilituje, bo najpierw idzie się do więzienia, a potem do władzy. I taką właśnie drogą poszedł Frasyniuk. W tym miejscu posłużę się faktografią z felietonu Aleksandra Ściosa z 2013 roku:

(…)Te i inne pytania, w kontekście obecnych polityków PO warto powiązać z twierdzeniami Andrzeja Czyżewskiego – byłego prokuratora z Iławy, który w stanie wojennym został internowany za działalność w „Solidarności”, a następnie wyjechał do Niemiec i uzyskał tamtejsze obywatelstwo. Po 1989 r. wrócił do Polski już jako przedstawiciel zachodnich firm paliwowych i dokładnie poznał mechanizmy rządzące tą branżą. Wiedza Czyżewskiego na temat funkcjonowania „polskiej mafii”, stała się przyczyną kilku zamachów na jego życie i sprawiła, że był w Polsce ścigany listami gończymi, w związku z fałszywymi, prokuratorskimi oskarżeniami./…/Czyżewski opowiadając o mafii paliwowej na Dolnym Śląsku, podkreślał, że szefem struktur mafijnych w tym regionie był Jeremiasz Barański, znany jako „Baranina”, a w jego willi we Wrocławiu spotykali się mafijni „baronowie”. Ale nie tylko oni. Wśród gości „Baraniny” mieli być także politycy, m.in. Jerzy Szmajdziński, Władysław Frasyniuk oraz obecni posłowie Platformy Obywatelskiej – Grzegorz Schetyna i Aleksander Grad.(…)

Wielce wymowny jest też fragment  poświęcony Frasyniukowi w książce  „Zaułki zbrodni”. Jej autorem jest zmarły na uchodźstwie w Australii Mirosław Krupiński, który do chwili wprowadzenia stanu wojennego w roku 1981 był wiceprzewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, czyli jednym z zastępców Wałęsy. Treścią książki są wspomnienia Krupińskiego, który w pewnym miejscu opisuje, jak w latach 80. siedział w jednej celi więzienia sam na sam z Władysławem Frasyniukiem i co wówczas z tego wynikało. A wynikało, że Frasyniuk namawiał Krupińskiego do kolaboracji z komunistami i rysował przed nim dość ... khm... mało wolnościowy scenariusz rozwoju sytuacji politycznej w kraju. Jednoznacznie namawiał Krupińskiego, żeby się w ten scenariusz wpisał,  bo on -  Frasyniuk -  już decydował się w tym być. Krupiński, coraz bardziej sfrustrowany scenariuszem kolaboracji z reżimem PRL  zdecydowanie odmawiał. Wówczas Frasyniuk stał się wobec niego bardzo nieprzyjemny i wręcz agresywny. Komentarz jest chyba zbędny...

Tefałenowskie "legendy Solidarności" w istocie rzeczy nie istnieją. Jest tylko skompromitowany "Bolek" Wałęsa , rozrywkowa Krzywonos, zagadkowy Frasyniuk. Wałęsa to dzisiaj już tylko obciachowy i żałosny "Bolek", Frasyniuk przypomina pajaca sterowanego poplątanymi sznurkami, nie czujący dzisiejszych realiów polityki, o Krzywonos krążą legendy - tyle, że bardziej z gatunku obyczajowych niż wolnościowych. Są jednak ważniejsze persony, które wyłaniają się z tamtego gorącego czasu, którego finałem był czerwiec  roku 1991. Jedną z nich jest Donald "Policzmy Głosy" Tusk, oraz Adam "Generał to człowiek honoru" Michnik. To ich wyjątkowo dociekliwy, niezwykle konsekwentny i bezkompromisowy Krzysztof Wyszkowski określa wprost "zdrajcami". Wyszkowski bez wątpienia ma rację w stwierdzeniu, że problemem Polski wciąż są ci, którzy zrobili kariery polityczne na kontaktach z SB - tacy jak Donald Tusk , jak opozycyjni kompani Kiszczaka od popijaw w w Magdalence, jak Adam Michnik, jak Frasyniuk i inni współcześni "obrońcy demokracji". Można postawić tezę, że w Polsce trwa wojna między trzecim pokoleniem bojowników z Armii Krajowej a trzecim pokoleniem ubeków - najczęściej przywiezionych zza Buga, z zawłaszczonymi nazwiskami polskiej inteligencji wymordowanej przez Niemców i Sowietów. Takich "Polaków" lokowano głównie na "ziemiach odzyskanych" - w tym na Dolnym Śląsku, mateczniku Frasyniuka.

Czas na wnioski. Metoda  kreowania "bohaterów" i "legend" w oczywisty sposób fałszuje naszą najnowszą historię. "Legendy" stały się narzędziami wojny propagandowej i wciąż żyją w wyimaginowanym świecie postkomunistycznej Polski, która dała im władzę i pieniądze. Te same "wartości" kierują zapewne Piotrem Schrammem, a całość tworzy paskudny obraz "schrammowatego" kraju, będącego alternatywą dla wolnej i suwerennej Polski. Frasyniuk to tylko szczegół, bezwartościowy pionek w wojnie  pokoleń, bo tak naprawdę istotne  i niebezpieczne stają się związki rzekomo represjonowanych i pokrzywdzonych przez pisowski "reżim", ze współczesnymi wytworami antypisowskiej propagandy, którego klasycznym przykładem jest adwokat - celebryta Piotr Schramm.

Jedni bez drugich nic nie znaczą, są zjawami, rodzajem zoombie, których jakimś cudem nie pochłonęła jeszcze czarna dziura niebytu. Wciąż jednak komuś są potrzebni, wciąż komuś służą - i tym "kimś"  na pewno nie są redaktorzy "Pudelka". Dlatego "schrammowatej" Polsce czas powiedzieć zdecydowane "NIE", tu nie ma miejsca na zjawy i pseudo prawniczych celebrytów.






kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo