kemir kemir
722
BLOG

Gdyby żył... refleksje w Dniu Papieskim

kemir kemir Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

Dzisiaj wypada Dzień Papieski, a właściwie Dzień Papieża Jana Pawła II. Święto obchodzimy już po raz 18 -sty -  ustanowił je w 2001 r. polski Sejm w hołdzie dla papieża Polaka, a tegorocznym hasłem hasłem przewodnim jest "Promieniowanie Ojcostwa” i nawiązuje do roli ojca we współczesnym świecie.

Byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem, ale pamiętam Jego z poznańskich Łęgów Dębińskich, gdzie celebrował Mszę połączoną z beatyfikacją Urszuli Ledóchowskiej. Chciał wtedy stanąć pod pomnikiem ofiar Poznańskiego Czerwca 1956 roku, ale władze PRL nie wyraziły na to zgody. Swój zamiar papież zrealizował dopiero czternaście lat później. - " Chciałem pod tym pomnikiem być w 1983 roku, ale odmówiono mi. Cieszę się, że dziś mogę razem z wami uklęknąć pod tymi Krzyżami i oddać hołd robotnikom" - powiedział wówczas podczas nabożeństwa na pl. Mickiewicza w Poznaniu.


Pamiętam, jakby było to wczoraj i z tego punktu widzenia, zastanawiam się, czy gdyby wciąż żył i był z nami, to Polska byłaby tak rozdartym politycznie krajem, jakim jest w osiemnastym już z kolei Dniu Papieża Jana Pawła II.


Nie jest raczej przypadkiem, iż po śmierci Jana Pawła II w  2005 roku nasz kraj został opanowany przez jakieś demoniczne siły, wrogie wobec Boga, Krzyża, Kościoła, patriotów, katolików i ludzi, którzy nie popłynęli w ściekowym mainstreamie. To od 2005 roku nakręcono spiralę nienawiści wobec dziś rządzącej partii PiS oraz personalnie wobec  braci Kaczyńskich i uruchomiono machiny przemysłu pogardy, którego trybami zostały media, pseudoautorytety, celebryci i kabareciarze marnej klasy. Ale impulsem zła byli politycy - z tuskowym bulterierem w osobie Janusza Palikota na czele. Ten największy warchoł polityczny III RP, łajdak, który wprost przyznawał, że jest od brudnej roboty, brutalnie przełamał granicę szacunku wobec urzędu prezydenta, polityków obozu patriotycznego związanego z Kościołem oraz w sposób wyjątkowo wredny atakował hierarchów kościelnych i Kościół Katolicki w ogóle. Czy Palikot miałby szansę zaistnieć, gdyby żył Jan Paweł II? Czy tak powszechnie i bezkarnie kreowano by pogląd Tuska, że "polskość to nienormalność" i szargano by polskie obyczaje i tradycje, przekreślając, albo wręcz wymazując z polskiej historii pamięć o heroicznej walce z niemieckim i sowieckim okupantem i bohaterami tej walki, często haniebnie zamordowanymi przez UB - czyli protoplastów ludzi takich jak Palikot i Tusk?


Nie! To nie byłoby możliwe! Bo Jan Paweł II - jako wróg systemu marksistowskiego - był znaczącym krytykiem systemu III RP, widząc w nim wiele poważnych zagrożeń dla Polski, Tak,  jawnie jako duchowny  "mieszał się do polityki", ale właśnie dlatego był autorytetem najpierw dla "komuny" i opozycjonistów z lat PRL, później dla przepoczwarzonych beneficjentów okrągłego stołu, występujących jako "demokraci" i "liberałowie" spod szyldu UD, UW, PO, GW... itd. Był tamą nie do przebycia dla ścieku mainstreamu zalewającego politycznie i medialnie Polskę, był kimś , przed którym ci neoliberalni, chorobliwie europejscy "demokraci" czuli respekt, a nawet strach. Może, gdyby żył, nie doszłoby nigdy do Katastrofy Smoleńskiej, a już na pewno sprzeciwiłby się On strasznym konfliktom,  które do czerwoności rozgrzały Polskę i podzieliły kraj na pół. Przekleństwo katastrofy spowodowało bowiem coś, czego nie było nigdy wcześniej -   już nie tylko politycy, ale również zwykli ludzie zaczęli skakać sobie do gardeł. Nie, na to Jan Paweł II nigdy by nie pozwolił - nie byłoby fizycznych ataków na starszych ludzi, broniących krzyża na Krakowskim Przedmieściu, nie byłoby sikania na znicze, sklejenia krzyża z puszek po "zimnym lechu", niewybrednych żartów o "kaczce po smoleńsku", politycznego mordu w Łodzi, czy obrzucenia obrazu NMP w Częstochowie żarówkami wypełnionymi czarną farbą. Nie byłoby także cichego przyzwolenia władz na te haniebne czyny, a hierarchowie Kościoła musieliby zająć jasne stanowisko.


Konsekwencje tamtych wydarzeń są straszne - dziś, przy atakach na Kościół i rządzący w Polsce obóz patriotyczny, Palikot wydaje się początkującym smarkaczem, nie wartym mizernej wzmianki. Dziedzictwo tamtych lat nie jest - niestety - dziedzictwem Jana Pawła II - jest dziedzictwem hańby,  w którą wpisały się zastraszające liczby dotyczące podsłuchów za rządów Tuska, ówczesne prowokacje policji i służb podczas Marszów Niepodległości, skandaliczne wyroki "niezależnych" i "niezawisłych"  sądów,, bankructwa biznesmenów, którzy nie popłynęli z nurtem mainstreamu i zagadkowe zgony "seryjnego samobójcy" - także związanych ze Smoleńskiem.


To dziedzictwo państwa , którego obrazem jest "**uj, dupa i kamieni kupa". Państwa, na które przenigdy nie pozwoliłby On - wielki wizjoner i największy ze współczesnych Patriotów kochających Polskę i Polaków. Nie pozwoliłby, żeby w Ojczyźnie za rządów Platformy panoszyły się oligarchiczno-polityczno-biznesowe kasty -  z tą "nadzwyczajną" na czele - pasożytującymi na zwykłych obywatelach, którzy mieli harować najwięcej i najdłużej w Europie, zarabiając śmieciowe pieniądze na śmieciowych umowach o pracę. Działo się tak, bo kolejne roczniki nie słyszały  już kazania Ojca Świętego na krakowskich Błoniach, nie mogły odczuć wspólnoty w witającym Go tłumie. Przeciwnicy odrodzenia polskiej tożsamości skwapliwie starały się z tego skorzystać. Aleksander Kwaśniewski, który jako prezydent 25 razy spotkał się Ojcem Świętym, w wywiadzie dla "Krytyki Politycznej" kaja się przed Sławomirem Sierakowskim, że tak mało zrobił w sprawie neutralności światopoglądowej państwa. Mówi: "My byliśmy cały czas w cieniu oficjalnego, państwowego antykatolicyzmu czy antyklerykalizmu, który obowiązywał w latach PRL-u, więc nasze pole manewru było ograniczone. Poza tym w Watykanie był Jan Paweł II ".  Szczere - przyznać trzeba -  postawienie sprawy: Jan Paweł II był dla III RP zawalidrogą, obecnie ten problem jest już " z głowy". Magdalena Środa napisała kiedyś: " Czy ktoś go jeszcze pamięta? Wielbiony za życia, uznawany za najwyższy, bezdyskusyjny autorytet, wreszcie - błogosławiony. I nic, cisza. Jan Paweł II zniknął z wyobraźni społecznej ". No tak - naszego Ojca Świętego nie było u Lisa, Wojewódzkiego, nie został jurorem programu X Factor. Nie widziano go z Dodą, nie pisała o nim Kasia Tusk, a nawet nie był panelistą "Krytyki Politycznej". "Celebryta" ewidentnie nie na topie...


Dziedzictwa nam się - Polakom - pomyliły. Co zatem w związku z tym powiedziałby Jan Paweł II, gdyby żył? Czy Karol Wojtyła, który namawiał nas do integracji europejskiej, dostrzegłby niebezpieczne zmiany na gorsze, jakie nastąpiły we Wspólnocie? Co mógłby dziś doradzić politykom i przeciętnym obywatelom? Milczałby, tak jak część Episkopatu?

Jestem przekonany, że nie tylko by nie milczał, ale w swój specyficznie mądry, a jednocześnie stanowczy sposób wspierałby przemiany w Polsce zapoczątkowane wynikiem demokratycznych wyborów w 2015 roku. Ale też rozumnie wytykał błędy popełniane przez rządzących, mając na uwadze, że " Kiedy woda leci na koło młyńskie, też nie od razu powstaje energia. Na owoce trzeba poczekać". Czas, żeby dla nas przesłanie Jana Pawła II stało się wreszcie pretekstem do refleksji, czym naprawdę było Jego dzieło - szczególnie w odniesieniu do Jego i naszej -  wspólnej przecież -  Ojczyzny. I zrozumienia, że może być ono - i powinno - źródłem naszej siły.






kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo