kemir kemir
2573
BLOG

Europejscy szaleńcy

kemir kemir UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

"Dziś państwa narodowe muszą, czy raczej powinny, być gotowe do przekazania swojej suwerenności, oczywiście zgodnie z ustaloną procedurą" - powiedziała Kanclerz Niemiec, przemawiając na zorganizowanej przez Fundację Konrada Adenauera konferencji "Parlamentaryzm między globalizacją a suwerennością narodową”.


Trudno wyobrazić sobie coś bardziej ważnego od suwerenności państw współczesnej Europy, wciąż liżącej rany po koszmarze II Wojny Światowej i sowieckiej okupacji Europy środkowej i wschodniej. Wciąż świeżo w europejskiej pamięci przewijają się obrazy z potwornej rzezi na Bałkanach, wpisanych już na stałe w historię rozpadu Jugosławii. Historia, postaciami Hitlera, Stalina, Karadžića, tylko ostrzega i przypomina jakie tragedie i cierpienia są konsekwencją sięgania, szargania i deptania suwerenności innych państw. Ale historia lubi zataczać koło i pokazuje, że każde czasy potrafią wykreować nowe, utopijne doktryny i nowych szaleńców, nie potrafiących wyciągać żadnych wniosków nawet z najświeższej historii. Nowi szaleńcy i psychopaci, którzy przejęli prawem kaduka z założenia słuszną ideę Schumana i Adenauera -  EWG – i oszpecili ją, tworząc ideologicznego potwora – Unię Europejską, idą w swoim szaleństwie dalej:  właśnie sobie wydumali i usiłują realizować ideę europejskiego superpaństwa. To, o czym zawsze marzyli Hitler i Stalin,  zaczyna się spełniać - trzeba się bić w piersi i przepraszać za to, kim się jest, silna tożsamość narodowa to grzech i przeszkoda, dziedzictwo katolicyzmu to zbędny balast.


Truizmem jest stwierdzenie, że narodem, który najbardziej negatywnie wpisał się w historię Europy są Niemcy. Niemcy zawsze pragnęli dominować w Europie, sięgając brutalnie po suwerenność innych państw. W tle kanclerz Angeli Merkel, mówiącej o suwerenności innych państw, jawi się zatem i Wilhelm II i Adolf Hitler - wszak oni po to, aby “zjednoczyć” stary kontynent rozpętali dwie wojny. Plan podczas I wojny światowej przewidywał znaczną aneksję terytorium Polski i wypędzenie z tych terytoriów Polaków i zastąpienie ich stopniowo kolonistami niemieckimi. Wygląda zatem na to, że nie zrezygnowali ze swojego historycznego celu i teraz działając już bez rozgłosu, cierpliwie i metodycznie mają szansę to uczynić -  bez użycia środków militarnych. W czasie gdy Unią rządzą przywódcy którzy sami siebie wybrali i nawet tak jak w przypadku Tuska - wbrew woli jego własnego narodu, przy sprzeciwie polskiego demokratycznie wybranego rządu - nikt przy zdrowych zmysłach nie może mieć wątpliwości, że twór Unia Europejska ( poza gospodarczymi związkami i partykularnymi interesami jej przywódców ) nie ma nic wspólnego z demokracją!


Tym razem w owym szaleństwie Niemcy nie są sami. Dążenia Niemiec wspiera czynnie Francja, ze swoim prezydentem Emmanuelem Macronem. Jak żywo przypomina się rząd Vichy, a właściwie reżim Vichy, który nie tylko przystawał na działania niemieckiego okupanta, ale i gorliwie się w nie angażował. Rządy Vichy to dla Francji okres kolaboracji politycznej i wojskowej, handlu Żydami, współpracy w zwalczaniu ruchu oporu - dziś zmieniły się trochę tylko etykiety: współpraca polityczna i wojskowa jest pełna, kwitnie przepływ islamskimi "nachodźcami" solidarna jest współpraca w zwalczaniu niepoprawnych politycznie "nacjonalizmów" w Polsce i na Węgrzech. Analogie są porażające. Szaleństwo Merkel i Macrona głośnym szczekaniem wspierają też europejskie kundelki: Holandia, Belgia i Luksemburg. Czyli kraje, które nie muszą poświęcać suwerenności, ponieważ tak naprawdę dawno już jej nie mają. 


Maski opadły i słowa niemieckiej kanclerz należy traktować jako swoiste wypowiedzenie wojny tym państwom, które dobrowolnie nie wejdą pod niemiecko - francuski but. Rodzi się pytanie: czy już przekroczyliśmy w Europie punkt krytyczny, czy właśnie w nim jesteśmy? W matematyce jest pojęcie znane jako teoria katastrof. W skrócie definiuje ona jakościowe zmiany zachowania systemu w zależności od zmian określonego parametru kontrolnego. Owe pojęcie nie sprawdziło się wprawdzie w odniesieniu do zjawisk społecznych, ale w wypadku realnej możliwości powstania europejskiego superpaństwa pasuje idealnie. Drastycznie zmienia się bowiem parametr kontrolny - z teoretycznego co prawda, ale jednak jakoś funkcjonującego porozumienia państw tworzących unię (i z tego punktu widzenia równych sobie) - parametr ma przybrać niemiecką formułę w nowej edycji:  Ein Volk, ein Reich, ein Führer. Tak drastyczna zmiana parametru musi spowodować katastrofę systemu, który nie będzie w stanie elastycznie przystosować się do nowego parametru. Zbyt dużo jest bowiem na dziś naprężeń tego systemu - system nie jest gotowy na tego rodzaju zmiany. Europejscy szaleńcy z Merkel i Macronem na czele muszą zdawać sobie tego sprawę, ale jeżeli forsują coraz wyraźniej, coraz bardziej szalone idee, to jest to po prostu wojna: wszak Carl Clausewitz – genialny pruski teoretyk wojny, generał i pisarz -  już wieki temu napisał, że wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami. Z takim dokładnie zjawiskiem mamy właśnie do czynienia.


Polityka Niemiec doprowadziła ten kraj do ściany - eksperyment importu miliona islamskich i afrykańskich niewolników, mających pracować na rasę panów zakończyła się klęską. Wewnętrzne napięcia społeczne i tolerancyjny kryzys niemieckiego społeczeństwa dla hord "nachodźców" z zupełnie innego kręgu kulturowego, grozi olbrzymimi konsekwencjami ekonomicznymi - wszak temu milionowi trzeba zapewnić wikt, opierunek i dach nad głową - a to kosztuje. Ten milion nie wnosi żadnej wartości dodanej - zatem trzeba się tego pozbyć. Jak? Próby dyslokacji dzikich hord w krajach Unii spalił na panewce, zatem pozostaje wariant siłowy. Niemców nie stać też na pozbycie się dochodowych "kolonii" z dawnego RWPG - ich suwerenność gospodarcza i polityczna zagraża wprost niemieckiej dominacji i jej interesom gospodarczym. Gospodarkę niemiecką osłabia Brexit, Włochy powiedziały abbastanza,  z Hiszpanii, Portugalii czy Grecji nie da się więcej "wydoić", podobnie jak z kundelków Europy. Francja, bez come back do francuskich źródeł - a to jest w praktyce niemożliwe - klei się do Niemiec jak rzep do psiego ogona, bo nie ma innego wyjścia. Jako wierny kolaborant Niemców może liczyć na okruchy z niemieckiego stołu - co pozwoliłoby Macronowi kupować zastawy stołowe za pół miliona euro i utrzymywać piękną, acz "babciną" nieco małżonkę. I jako tako utrzymać poziom życia Francuzów - najlepiej tylko tych jego popierających.


Na koniec bardziej osobista dygresja. Otóż oświadczam, że jako sympatyk i wyborca PiS opowiadam się za członkostwem Polski w UE - ale nie w UE, która tworząc superpaństwo - niemieckie superpaństwo - jako żywo naśladuje były ZSRR, wiążąc swoje satelity gospodarczo, politycznie i ideologicznie. My, Polacy, bez względu na polityczne barwy powinniśmy być szczególnie uczuleni na "oddawanie suwerenności" - cokolwiek to oznacza. Zupełnie nie rozumiem tych, którzy chętnie mieliby w domu ołtarzyk poświęcony UE i codziennie się przy nim modlili. Dla  nich członkostwo Polski w UE stało się elementem kanonu poglądów poprawnych politycznie, kanonu codziennie wbijanego ludziom do głów przez wiadome media. W grę wchodzą też chyba potrzeby zaspokojenie kosmopolitycznych aspiracji i związane z tym objawy zakompleksienia. Nastąpiła jakaś niewiarygodna aberracja, w której nie ma centymetra miejsca na dyskusję o tym, że UE niszczy polskość, moralność, chrześcijanstwo i szerzy pokraczny marksizm wymieszany z multi kulti i zgubnym socjalizmem. Polska ma być posłusznym uczniem Brukseli, bo Unia Europejska to krynica mądrości, źródło autorytetu i rozsądku. Jakoś łatwo - zbyt łatwo - daje się zapomnieć, że naszym domem jest Polska, a nie lukrowany brukselski "raj" i że - pisząc eufemizmem -  Niemcy nigdy nie byli naszymi przyjaciółmi. Tym bardziej po słowach niemieckiej kanclerz powinna nam się zapalić czerwona lampka ... a komu się ona nie pali, powinien czym prędzej zastanowić się, czy jego miejsce na pewno jest w kraju nad Wisłą.  

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka