kemir kemir
2409
BLOG

I tym starym zwyczajem...

kemir kemir Święta, rocznice Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

Żona słynnego antybohatera sejmowego "puczu” - Agata Diduszko-Zyglewska, w "rządzie" Rafała Trzaskowskiego, przewodnicząca Komisji Kultury i Promocji Miasta -  dzielnie walczy z religią. W rewolucyjnym zapale uznała, że opłatkiem dzielić się nie będzie, ponieważ (cyt): "To jest gest z katolickiego rytuału związanego ze świętami. Próbuje mi pani ( do reporterki TVP)  narzucić katolicki zwyczaj i to podczas gdy pełnię oficjalną, publiczną funkcję. To naprawdę nie jest dobry pomysł."


Idąc śladem tej - dla mnie - skrajnie głupiej wypowiedzi, zagłębiłem się w  otchłanie internetów i znalazłem pewnego rodzaju "perełkę" w postaci listu czytelnika Gazety Wyborczej, w którym anonimowy autor napisał m.in: "W tym roku na firmowej wigilii pierwszej raz w życiu odmówiłem dzielenia się opłatkiem z kolegami i koleżankami z pracy. Przepraszam, Gośka, to nic osobistego, naprawdę życzę Ci wszystkiego najlepszego na Święta i Nowy Rok, ale na kogoś musiało trafić jako pierwszą/ego! Opłatek zostawiam dla matki, ojca, brata i bliskich. Im w tym roku nie odmówię. Tak daleko jeszcze od tradycji/religii/Kościoła na razie nie odszedłem. Ja załatwiłem swój mały problem. Ale mnie atakujący opłatkowicze nie przeszkadzają, zapewne większość naprawdę życzy mi dobrze. Praca to nie miejsce na rytuały religijne. Taki jest pierwszy argument. Skoro w firmie pracują katolicy, niewierzący, buddyści, a może i jajcarze spod znaku Latającego Potwora Spaghetti, to dlaczego mieliby się chcieć dzielić opłatkiem? Praca to praca, wiara to wiara. Wielu może się czuć niekomfortowo w takiej sytuacji."


Idąc jeszcze dalej,  wyszukiwarka wyrzuciła mi tekst z Wykop.pl, autorstwa niejakiego "ZnienawidziszMnie: " Dzielenie się opłatkiem - jak ja tego kurwa nienawidzę..I życzenia ciągle te same a nigdy nie spełnione...Kiedy ta "tradycja" odejdzie do lamusa?"


Mam nadzieję, że NIGDY! Dzielenie się opłatkiem nie jest bowiem -  z punktu katolickiej praktyki religijnej - żadnym obrzędem liturgicznym, który wymagałby ściśle określonej formy co do ważności i godności. Jest jak najbardziej oznaką naszego poziomu człowieczeństwa, otwartości, nastawienie do ludzi oraz - i być może przede wszystkim - cechą patriotyzmu i przywiązania do polskich odwiecznych tradycji ojców i dziadów. Chociaż to czas dzielenia się opłatkiem również na Słowacji, Litwie, Ukrainie, a także w Czechach i we Włoszech, w Polsce opłatek ma szczególną wartość i rangę. To w naszej Ojczyźnie, tajemnymi drogami tworzenia tradycji, zwyczaj łamania się pobłogosławionym chlebem przetrwał w wigilijnym dzieleniu się opłatkiem, w połączeniu ze składaniem życzeń pomyślności na następny rok. Jako Polak, wyrosły na tradycjach wyssanych z mlekiem matki, niekoniecznie żarliwy katolik, nie wyobrażam sobie Wigilii Bożego Narodzenia, bez podzielenia się opłatkiem z Bliskimi. A z kolegami? Jak najbardziej też. Opłatek wigilijny bowiem symbolizuje chęć pojednania i pogodzenia się z ewentualnymi wrogami. Oczywistym wydaje się, że nie chcemy siadać do wigilijnego stołu z kimś, z kim dzieli nas chociażby cienka nić nieporozumienia. Pragniemy, aby ten posiłek był przepełniony rodzinnym ciepłem, miłością i wzajemnym poszanowaniem. Opłatek jako symboliczny chleb, ma przypominać chrześcijanom o słowach modlitwy "Ojcze nasz" - "chleba naszego powszedniego daj nam Panie".


Skoro o nawiązaniu do tradycji chrześcijańskich mowa, to warto wspomnieć, że  opłatkiem dzielono się już nawet w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Wówczas na mszę przynoszono własny chleb. Wtedy też powstało słowo "eulogie", co oznaczało zwyczaj błogosławienia dostarczonego chleba. Po błogosławieństwu, wierni zabierali chleb do domu, a nawet wysyłali bądź osobiście zanosili bliskim i przyjaciołom, którzy z różnych przyczyn nie mogli sami pójść do kościoła.  Służyło to podkreśleniu wspólnoty chrześcijańskiej w czasach, gdy zasadniczo wszyscy obecni na Eucharystii przyjmowali Komunię św. Powoli zwyczaj ten zanikał, ponieważ przystąpienie do Komunii św. było uwarunkowane czystością sumienia, a z tym różnie bywało.


Kluczowym słowem jest w tym miejscu "wspólnota". Wszystko jedno jaka, chociaż wszystkie powinna łączyć polska wspólnota wynikająca z tradycji polskich Świąt Bożego Narodzenia - w tym tradycja łamania się opłatkiem. W klimacie magii i specyfiki tych Świąt, trudno zrozumieć panią Diduszko, nie sposób obojętnie pominąć rozważań czytelnika "GW", należy współczuć zdesperowanemu "ZnienawidiszMnie". W jakiś sposób oni sami, dobrowolnie - chociaż chyba nieświadomie - wypisują się z tej wielkiej wspólnoty, nawet kiedy owa wspólnota miałaby rację bytu tylko w czasie Świąt. Bo to czas składania sobie życzeń, czas wyciągnięcia ręki do drugiego człowieka, nawet wtedy, kiedy on należy do innego "plemienia", w tych naszych, polskich podziałach. Wigilijne dzielenie się opłatkiem to czas przeprosin za nasze błędy i wybaczanie urazów. Byłoby dobrze, gdyby  podczas spotkań opłatkowych unikać kurtuazyjnych i wyświechtanych życzeń: "Wszystkiego najlepszego! Dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności”, bo nie brzmi to autentycznie i szczerze, nie brzmi nawet świątecznie. Warto zatem przy okazji dzielenia się opłatkiem życzyć sobie nawzajem nie tyle dóbr materialnych, ale przede wszystkim duchowych - bez tej duchowości budzą się demony "diduszkowych" postaw, wypełniających nicość pozostawioną po wyrugowaniu tradycji ojców i dziadków. W powieści "Biesy" Fiodor Dostojewski napisał, że "Bóg jest niezbędny, a więc dlatego powinien istnieć". Jezus Chrystus urodził się w Betlejem, ale współcześnie - w czasie Świąt Bożego Narodzenia - odradza się On w naszych sercach, a w niektórych próbuje rodzić się raz jeszcze.. Jeżeli ktoś to odrzuca, duchowo zwyczajnie nie istnieje - jest nicością, którą sam propaguje.


Dlatego wszystkim moim Czytelnikom, Redakcji Salonu, Blogerskiej Braci, "Współplemieńcom" i Nieprzyjaciołom składam płynące z duszy życzenia niezapomnianych przeżyć i refleksji związanych z narodzinami Chrystusa - tych w bardzo chrześcijańskim wymiarze i tych w wymiarze zwykłym, ludzkim, bez względu na światopoglądowe widzenie świata.

I starym, odwiecznym zwyczajem, wirtualnie łamię się z Wami opłatkiem...

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura