kemir kemir
393
BLOG

Ortodoksyjny pisowiec

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 22

Jeden z blogerów Salonu24 ukuł sobie termin "ortodoksyjny pisowiec", którym to terminem wywija niczym małpa brzytwą. Raczej nie on wymyślił to (w założeniu) negatywne w odbiorze określenie, ale nie ma sensu doszukiwać się autora, bo to sprawa trzeciorzędna - zwłaszcza wobec przekazu jakie owe określenie niesie.

Słownik Języka Polskiego słowo "ortodoksyjny" definiuje jako: 1) zakładający ścisłe przestrzeganie jakiegoś kodeksu zasad i 2) rygorystycznie przestrzegający jakiejś doktryny, zwłaszcza religijnej. Słowo "pisowiec" natomiast jako: 1) członek PiS-u (Prawa i Sprawiedliwości, partii politycznej) i 2) pogardliwie: zwolennik PiS-u (Prawa i Sprawiedliwości, partii politycznej.
Warto zwrócić uwagę na pewną definicyjną sprzeczność, ponieważ (wg. SJP) "ortodoksyjny" ma zabarwienie raczej pozytywne - w przeciwieństwie do drugiej definicji "pisowca", które ma wydźwięk obraźliwy.


"Pisowca" w takim pogardliwym znaczeniu wymyślił powstały w około 2005 roku tzw. przemysł pogardy, który powstał po to, żeby niszczyć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Lech Kaczyński był bowiem z rozmysłem i premedytacją niszczony za pomocą drwin i szyderstw - "pisowiec"  to skutek uboczny niebywałej nagonki medialnej, jaką wtedy rozpętano, czego progresywne ( niestety) konsekwencje są dziś bardziej widoczne i szkodliwe dla Polski niż wtedy, kiedy ów przemysł ruszył. Dziś pogarda rozszerzyła pole rażenia i atakuje już nie tylko i nie przede wszystkim czasy śp. Lecha Kaczyńskiego. Skoro wykonawcą politycznego testamentu prezydenta, który zginął pod Smoleńskiem, jest Jarosław Kaczyński, to właśnie przeciw niemu skierowana została ta sama broń, którą niegdyś niszczyła jego wielkiego brata. Nasuwa się pytanie: dlaczego w mediach z braci Kaczyńskich ( i szeroko rozumianych pisowców) uczyniono symbol żenady i "obciachu”? Odpowiedź jest bardzo prosta i bolesna: uderzając w Kaczyńskich i w "pisowców" faktycznie uderza się w polski patriotyzm, tradycje narodowe, historię, religię... Przy okazji we wszystkich Polaków, którzy te wartości podzielają i głosują na PiS, nawet kiedy nie są zaangażowani politycznie. Według publicysty Piotra Zaremby uczestnictwo w przemyśle pogardy stało się "wręcz swoistą legitymacją przynależności do elit”, co tłumaczy "ściganie się" Jandy czy Gretkowskiej w coraz bardziej pogardliwym wyrażaniu się o PiS i elektoracie tej partii.


Jest niezrozumiałą aberracją, iż owe elity i cała opozycja nie jest w stanie pojąć, że niekoniecznie najlepszym sposobem zdobywania poparcia jest permanentna pogarda dla "hołoty” która dała się "kupić za 500 złotych”. Lektura "antypisowskich"  publikacji i komentarzy ( np. w mediach społecznościowych) przeraża. Poziom pogardy dla zwykłych Polaków głosujących na PiS, którym daleko do ważenia politycznych niuansów partii Jarosława Kaczyńskiego, jest taki, że czytając wypowiedzi o "hołocie”, "pisowcach","niepiśmiennych ćwierć inteligentach” zdolnych tylko do "postawienia koślawego krzyżyka” w zamian za "michę plus” (o politykach PiS nie wspominając) dochodzi się  do wniosku, że nawet kiedy przyjąć, że rządy PiS nie są optymalne dla Polski, to jak najbardziej należą się polskim elitom -  jako kara za ich butę, pychę i zwykłą głupotę.


Wynika z tego, iż "pisowiec" to półgłupek, z inteligencją  na poziomie pozwalającym wykonywać proste czynności, nie rozumiejący świata, zamknięty w w kręgu ciemnych zabobonów religijnych, "odporny" na wiedzę i trendy sił postępu. Mimo oczywistego przerysowania takiego obrazu "pisowca",  jest to ugruntowany stereotyp, będący główną osią "antypisowskiego" mainstreamu. PiS natomiast skutecznie się broni, stosując perfekcyjnie opanowaną narracją, w której kluczowe jest mówienie językiem zrozumiałym dla blisko połowy społeczeństwa. Przy czym PiS wcale nie mówi do wszystkich, tylko właśnie do swojego twardego elektoratu, który wyniósł ich do władzy. Dzięki temu, w odpowiedzi na wcześniej krytykowane tradycyjne wartości,  teraz "obciachem" stało podejście liberalno-tęczowe, nieudacznictwo polityków opozycji czy nawet "antypisowskie" zacietrzewienie. Określenie "pisowiec" powoli zmierza do pierwszej, właściwej definicji wg. Słownika, co wywołuje wściekłość "antypisowców" - co z jednej strony eskaluje "wizualizacją" nienawiści ( patrz Gretkowska czy Janda), z drugiej - zmusza do poszukiwania nowych określeń zastępujących określenie "pisowiec".


I tu dochodzimy do określenia "ortodoksyjny pisowiec" czyli uosobienia zła wcielonego, bo dotychczasowemu "półgłówkowi" przypisano dodatkowe, ortodoksyjne cechy jak:  ślepą nadgorliwość, ekstremalne posłuszeństwo wobec partii i jej wodza, ksenofobię, nacjonalizm, religijny fundamentalizm i bezgraniczną nienawiść do wszystkich i wszystkiego co nie jest "pisowskie". Całość ma sugerować zaślepienie równe euforycznemu oddaniu się władzy Adolfa Hitlera, będącego udziałem niemieckiego społeczeństwa w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Problem jednak jest z tym taki, że - owszem - "ortodoksyjni pisowcy" istnieją, ale .... wyłącznie w chorych głowach tych, co tego typu określenia próbują przemycić do szeroko rozumianej opinii publicznej. Paradoksalnie, jak wynika z powyższych rozważań, określenie ma źródło w historycznej już nienawiści do PiS - od czasów Lecha Kaczyńskiego. Nienawiść powoduje zarzucanie nienawiści "pisowcom - to klasyka metody wypróbowanej od setek lat: złodziej, który właśnie kogoś okradł, krzyczy na cały głos: "łapaj złodzieja”! Niesłusznie oskarżony "złodziej" nie zawsze skłonny jest nadstawić drugi policzek i nie pozostaje bierny na bezczelne ataki. Następuje zderzenie i nikt jeńców brać nie chce.


Mnie też się marzy społeczeństwo bez pogardy, w których mogą istnieć równocześnie różne, nawet skrajne wartości, ale to wymaga słuchania, a obecnie nikt nikogo nie chce usłyszeć. Zewsząd deklaruje się otwartość, ale pod warunkiem, że widzisz świat tak jak my. Strony polityczne zwarły się w walce i nie odpuszczają. Są uzasadnione obawy, że to może doprowadzić do prawdziwej katastrofy. Od "zawsze" mieszkam w “dużym mieście” i widzę, słyszę oraz czytam, z jaką pogardą i wyższością elity średniej klasy traktują “zaściankową prowincję”. To musiało się kiedyś zemścić, się zemściło i pewnie zemści się konstytucyjną większością PiS po jesiennych wyborach. Jeżeli dziś nie ma niczego poza pogardą, to mamy odpowiedź, dlaczego PiS będzie rządził przez następne 20 lat. A jeżeli ktoś da się wmanipulować w "ortodoksyjnego pisowca", to tak naprawdę głosuje na PiS, chociaż chce państwa z dykty i tektury, państwa pozbawionego tożsamości, państwa lewaków, mafii i postkomunistów. Magdalena Filiks Komitetu Obrony Demokracji, ( do czego to doszło - cytuję działaczkę KOD)  we wpisie na jednym z portali społecznościowych zaapelowała, aby wyborcy opozycji przestali traktować z pogardą ludzi, którzy głosują na PiS. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale chyba warto zapamiętać jej słowa: 


"Jeśli wierzycie, że prawie 50 procent społeczeństwa, to są ludzie, którymi należy dziś gardzić, to każda złotówka na wasze wykształcenie została zmarnowana i lepiej ją było przeznaczyć na ratowanie wolnych krów".

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka