Placyd Koń Placyd Koń
250
BLOG

Mężczyzną i kobietą... nagich stworzył ich

Placyd Koń Placyd Koń Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Rdz 1, 26:A wreszcie rzekł Bóg:Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam’”.

Nasz wielki i zróżnicowany kosmos — świat istot żyjących — wpisany jest w ojcostwo samego Boga jako w swój odwieczny pierwowzór (por. Ef 3, 14-16). Wpisany jest — oczywiście — na zasadzie rozległej analogii. Poprzez tę analogię, która wyraża się już na początku, w Księdze Rodzaju, dochodzimy do wyodrębnienia ludzkiego rodzicielstwa, a więc także ludzkiej rodziny. Kluczem do tego jest bardzo mocno uwydatniona w tym samym tekście zasada „obrazu” i „podobieństwa” Boga samego (por. Rdz 1, 26). Bóg stwarza mocą swego słowa: „Niechaj się stanie” (np. Rdz. 1, 3). Rzeczą znamienną jest, iż to stwórcze słowo Boga — w przypadku stworzenia człowieka — dopełnione jest zwrotem: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1, 26). Stwórca jak gdyby wchodził w siebie przed stworzeniem człowieka, szukając wzoru i natchnienia w tajemnicy swojego Bytu, która poniekąd już tutaj objawia się jako Boskie „My”. Z tej tajemnicy Bóg wyprowadza stwórczo ludzką istotę. Czytamy: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27).

Do tych nowych istot Stwórca mówi, błogosławiąc: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28). Księga Rodzaju używa tych samych słów, co przy stworzeniu innych istot żyjących: „rozmnażajcie się” — równocześnie jednak ich sens analogiczny jest bardzo wyraźny. Czyż nie jest to właśnie analogia rodzenia i rodzicielstwa, którą trzeba odczytywać poprzez cały kontekst? Żadna z istot żyjących poza człowiekiem nie została stworzona „na obraz i podobieństwo Boga”. Ludzkie Rodzicielstwo jest biologicznie podobne do prokreacji innych istot żyjących w przyrodzie, ale istotowo jest „podobne” — ono jedno — do Boga samego. Takie właśnie rodzicielstwo stoi u podstaw rodziny jako ludzkiej wspólnoty życia: jako wspólnoty osób zjednoczonych w miłości (comunio personarum).

W świetle Nowego Testamentu widać wyraźnie, że odniesienia dla tej wspólnoty, jej pierwowzoru, należy szukać w Bogu samym. Zawiera się on w trynitarnej tajemnicy Jego Życia. Boskie „My” jest przedwiecznym prawzorem dla ludzkiego „my” — tego przede wszystkim, jakie mają stanowić mężczyzna i kobieta, stworzeni na obraz i podobieństwo Boga samego. Słowa Księgi Rodzaju zawierają prawdę o człowieku, której odpowiada najszerzej rozumiane doświadczenie ludzkości: człowiek jako mężczyzna i kobieta „od początku” — całe życie ludzkiej zbiorowości — wspólnoty, społeczności i społeczeństwa noszą znamię tej pierwotnej dwoistości. Stanowi o niej męskość i kobiecość poszczególnych osób, a każda wspólnota czy społeczność czerpie z tej dwoistości swą szczególną charakterystykę i szczególne bogactwo we wzajemnym dopełnianiu się osób. Zapis Księgi Rodzaju dotyczący dzieła stworzenia zdaje się mówić o tym nade wszystko, gdy stwierdza: „mężczyzną i kobietą stworzył ich” (por. Rdz 1,27). Jest to również pierwsze stwierdzenie jednakowej godności obojga: oboje na równi są osobami. Osobowa konstytucja obojga oraz osobowa godność jest „od początku” wyznacznikiem dobra wspólnego ludzkości w różnych wymiarach i zakresach. Do tego dobra wspólnego wnoszą oboje: mężczyzna i kobieta, właściwy sobie wkład. Dzięki temu dobro wspólne ludzi posiada u samych podstaw charakter komunijny i komplementarny zarazem.

***

„Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1, 26). Pamiętamy wszyscy tę piękną opowieść z Księgi Rodzaju, która ukazuje nam Boga tworzącego najwspanialsze ze swych dzieł. Posłuszny Jego słowu, znika pierwotny chaos; to właśnie słowo Boże porządkuje wszechświat, napełniając go światłem gwiazd i zaludniając wszelkiego rodzaju istotami żywymi. Następnie święty autor, jak gdyby uchylając zasłonę, podsłuchuje – rzec można –intymny dialog Stwórcy, sygnał wskazujący istnienie Bożej Rodziny, którym zamyka swą opowieść: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1, 26). Ażeby bardziej z bliska prześledzić tę opowieść i aby lepiej zrozumieć jej głęboki sens, zastanówmy się wspólnie nad trzema momentami obecnymi w świętym tekście. Przede wszystkim, drodzy bracia, tekst Księgi Rodzaju przedstawia człowieka, ludzkość, nas wszystkich, w myśli Boga, jako przedmiot Jego planów. Uczynieni zostaliśmy według niepowtarzalnego projektu, poczętego w nieskończonej mądrości: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1;26). Oto najwyższa przyczyna godności ludzkiej: jesteśmy wyrazem serca Boga Żywego, objawieniem się Jego odwiecznych planów, wedle których Bóg udziela się człowiekowi, czyni nas na swój obraz. Mężczyzna i kobieta, uczynieni na obraz i podobieństwo Boże, od początku pomyślani zostali tak, aby mogli rozwijać w czasie dialog miłości istniejący w sercu Boga i przekazywać Jego stwórcze słowo, źródło życia, tak jak według porównania św. Tomasza płomień pochodni przekazuje ogień, od którego zapala się pochodnię (por. Summa contra gentiles, II 46). Drugi moment – autor Księgi Rodzaju mówi nam o realizacji zamysłu Bożego dotyczącego człowieka: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27). Instytucja wspólnoty małżeńskiej, zgodnie z planem Bożym, jest więc pierwszym zalążkiem, pierwszym wyrazem powołania człowieka na ziemi. Pierwsza wspólnota ludzka nosi w sobie wezwanie do jedności z Bogiem i do komunii osób. Miłość Boża zatem będzie znajdowała swe odbicie nie w samotności człowieka (por.  Rdz 2, 19 nast.), ale w jego relacjach międzyosobowych, stając się zaproszeniem do dialogu z Bogiem i z innymi ludźmi. W tym to celu – i tu dochodzimy do trzeciego momentu biblijnej narracji – Stwórca błogosławi mężczyznę i kobietę. W tym błogosławieństwie zawiera się wyraz i znak stwórczej miłości. Miłość tworzy dobro i „raduje się z dobra”: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1, 28). Bóg, udzielając swego błogosławieństwa, zanim jeszcze obiecał parze ludzkiej objęcie ziemi w posiadani, obdarzył ją płodnością i powierzył jej misję prokreacji i przekazywania ziarna życia, jako owoc i znak małżeńskiej miłości. Na ową płodność miłości, dobro małżonków i potomstwa, trzeba patrzeć w świetle Bożej łaskawości, jako na odbicie obrazu Boga i znak stopniowego wzrastania we wspólnocie życia: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało” (Mt 19, 6). Opis owego najwspanialszego dnia stworzenia autor zamyka konkluzją: „Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1, 31).

***

Rdz 2, 25:Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu.

Mężczyzna i kobieta widzą siebie (wedle Rdz 2, 25) jakby wzrokiem samej tajemnicy stworzenia - widzą siebie w ten sposób, zanim „poznają, że są nadzy”. Ich wzajemne widzenie jest nie tylko udziałem w „zewnętrznej” widzialności świata, ale ma wewnętrzny wymiar uczestnictwa w widzeniu samego Stwórcy - w tym widzeniu, o którym kilkakrotnie mówi tekst kapłański „widział Bóg, że było dobre [...], że było bardzo dobre” (Rdz 1, 31). Nagość oznacza całą prostotę i pełnię tego widzenia, poprzez które ujawnia się „czysta” wartość człowieka jako mężczyzny i kobiety, „czysta” wartość ciała i płci. Sytuacja - na którą pierwotne objawienie ciała, a w szczególności Rdz 2, 25 wskazuje tak zwięźle, a zarazem tak sugestywnie, nie zna wewnętrznego pęknięcia i przeciwstawienia pomiędzy tym, co duchowe, a tym, co zmysłowe, tak jak nie wykazuje pęknięcia i przeciwstawienia pomiędzy tym, co po ludzku osobowe, a tym, co w człowieku stanowi płeć: co męskie i kobiece.

Widząc siebie wzajemnie jakby wzrokiem samej tajemnicy stworzenia, mężczyzna i kobieta widzą siebie tym pełniej i wyraziściej samym zmysłem wzroku: oczyma ciała. Widzą bowiem i ogarniają siebie z całym pokojem l wewnętrznego wejrzenia, który właśnie stwarza pełnię osobowej intymności. Jeśli „wstyd” niesie z sobą swoiste ograniczenie widzenia oczyma ciała, to dzieje się to przede wszystkim na gruncie zachwianej i jakby „zagrożonej” osobowej intymności. Wedle Rdz 2, 25 mężczyzna i kobieta „nie doznają wobec siebie wstydu”; widząc i ogarniając siebie z całym pokojem wewnętrznego wejrzenia, „komunikują” w pełni człowieczeństwa, które objawia się w nich jako wzajemnie dopełnione właśnie dlatego, że jest „męskie” i „kobiece”. A zarazem „komunikują” na gruncie tej komunii osób, w której poprzez swą kobiecość i męskość stają się wzajemnym darem dla siebie. W ten sposób osiągają we wzajemności szczególne poczucie sensu swego ciała. Pierwotne znaczenie nagości odpowiada takiej prostocie i pełni widzenia, w której poczucie sensu ciała rodzi się jakby w samym sercu ich wspólnoty – komunii. Nazwiemy je „oblubieńczym”. Mężczyzna i kobieta w Rdz 2, 23-25 wyłaniają się u samego „początku” z takim właśnie poczuciem sensu swego ciała. To też zasługuje teraz na pogłębioną analizę.

Jeśli opis stworzenia człowieka w obu swych wersjach, jahwistycznej i kapłańskiej, pozwala nam ustalić pierwotne znaczenie samotności, jedności i nagości, to tym samym pozwala odnaleźć się na terenie adekwatnej antropologii, która stara się rozumieć i tłumaczyć człowieka w tym, co istotowo ludzkie.

Teksty biblijne zawierają w sobie zasadnicze elementy takiej właśnie antropologii, odsłaniające się w teologicznym kontekście „obrazu Boga”. To pojęcie kryje w sobie sam rdzeń prawdy o człowieku, objawionej poprzez ów „początek”, do którego odwołał się Chrystus w rozmowie z faryzeuszami (por. Mt 19, 3-9), mówiąc o stworzeniu człowieka jako mężczyzny i kobiety. Trzeba pamiętać, iż wszystkie analizy, jakie tutaj podejmujemy, bodaj pośrednio nawiązują do tych właśnie Jego słów. Człowiek, którego Bóg stworzył „mężczyzną i niewiastą”, jest obrazem Bożym wyrażonym w ciele „od początku”, przy czym mężczyzna i kobieta stanowią jakby dwa różne sposoby ludzkiego „bycia ciałem” w jedności tego obrazu.

Wypada nam teraz jeszcze raz zwrócić się do tych zasadniczych słów, którymi posługuje się Chrystus, do słowa „stworzył” oraz do podmiotu “Stwórca”, wprowadzając w dotychczasowy tok naszych rozważań nowy wymiar, nową zasadę rozumienia i tłumaczenia, którą określimy jako „hermeneutykę daru”. Wymiar daru stanowi o istotnej prawdzie i głębi znaczenia pierwotnej samotności, jedności i nagości. On też leży w samym sercu tajemnicy stworzenia, która pozwala nam budować teologię ciała „od początku”, ale też domaga się, abyśmy tak ją właśnie budowali.

Słowo „stworzył” w ustach Chrystusa zawiera tę samą prawdę, którą odczytujemy w Księdze Rodzaju. Pierwszy opis stworzenie powtarza to słowo wielokrotnie od Rdz 1, 1 („Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”), aż do Rdz 1, 27 („stworzył [...] człowieka na [...] obraz Boży”) 20). Bóg objawia siebie przede wszystkim jako Stwórcę. Chrystus odwołuje się do tego podstawowego objawienia utrwalonego w Księdze Rodzaju. Pojęcie stworzenia ma tam nie tylko swą metafizyczną, ale na wskroś teologiczną głębię. Stwórca to Ten, który „powołuje do istnienia z nicości”, który „ustanawia w bycie” świat i człowieka w świecie, dlatego że „jest miłością” (1 J 4, 8.16).

Wprawdzie tego wyrażenia „Bóg jest miłością” nie znajdujemy w samym opisie stworzenia, niemniej opis ów wielokrotnie powtarza: „widział Bóg, że było dobre [...], że było bardzo dobre” (Rdz 1,4. 10.12.18.21.25.31). Poprzez te słowa odsłania się droga do miłości jako Boskiego motywu stworzenia, jako jego źródła, z którego ono się wywodzi. Tylko miłość bowiem daje początek dobru i „raduje się, dobrem” (por. l Kor 13). Dlatego stworzenie jako działanie Boże oznacza nie tylko powołanie do istnienia z nicości i ustanowienie byt u świata i człowieka w świecie, oznacza ono zarazem wedle opisu (bereszit bara, Rdz 1, 1) obdarowanie, i to obdarowanie podstawowe i „radykalne”, w którym dar pochodzi z nicości.

Lektura pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju wprowadza nas w tajemnicę stworzenia, czyli zaistnienia świata z woli Boga, który jest wszechmocą i miłością. Wobec tego każde stworzenie nosi w sobie znamię daru, jako najbardziej pierwotne i podstawowe. Równocześnie jednak pojęcie „obdarowania” nie może być odniesione do nicości. Wskazuje ono na obdarowującego i obdarowanego oraz na relację, jaka pomiędzy nimi powstaje. Otóż relacja ta wyłania się w opisie stworzenia wraz ze stworzeniem człowieka. O tej relacji mówi przede wszystkim zwrot: „Stworzył więc Bóg człowieka [...] na obraz Boży go stworzył” (Rdz 1, 27). W opisie stworzenia świata widzialnego obdarowanie ma sens tylko ze względu na człowieka. O nim tylko w całym dziele stworzenia należy myśleć jako o obdarowanym: świat widzialny jest stworzony „dla niego”. (Jan Paweł II, Komentarz do ksiąg Starego Testamentu, str. 12-14; 36-38).

Placyd Koń
O mnie Placyd Koń

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości