Bez fleszy i kamer załamuje się jedna z największych afer IV RP. W 2007 roku posłanka SLD Małgorzata Ostrowska została wplątana w aferę paliwową. Miał to być jeden z koronnych dowodów świadczących o istnieniu „układu”. Od samego początku nie mieliśmy wątpliwości, że jest to koncepcja chora. Dlatego też od samego początku broniliśmy dobrego imienia posłanki Ostrowskiej. Broniliśmy skutecznie. Jej immunitet nie został w poprzedniej kadencji Sejmu uchylony.
Przed kilkoma dniami skomplikowana konstrukcja wplątująca Ostrowską w aferę paliwową runęła niczym domek z kart. Główny świadek oskarżenia, były komendant policji w Malborku Piotr M., odwołał obciążające ją zeznania i na sali sądowej przeprosił byłą posłankę SLD. – Zeświniłem się – mówił w czwartek przed sądem.
Tak naprawdę jednak zeświniło się polskie państwo. W okresie tzw. IV RP urządzano polityczne polowania na wrogów politycznych i społecznych. Była medialna nagonka. Był i bogaty arsenał służący do wydobywania wątpliwych dowodów. Poczesne miejsce w tym arsenale zajmował osławiony areszt wydobywczy. Tak właśnie zdobyto „dowody” przeciwko posłance Ostrowskiej. Byłego komendanta policji wsadzono do jednej celi z zabójcami. Przez innych więźniów traktowany gorzej był od pedofilii. Postawiony w ekstremalnej sytuacji zrobił wszystko aby wydostać się z piekła.
Świadek, który miał pogrążyć SLD nie ma wątpliwości, kto stał za jej sprawą. Pogrąża oskarżających Ostrowską prokuratorów, którzy jego zdaniem zajmowali się szukaniem haków na polityków. „Byłem brakującym ogniwem do uknucia intrygi przeciwko Ostrowskiej. Zostałem instrumentalnie wykorzystany do zniszczenia jej życia. Z tym piętnem będę żył do końca”.
Nie tylko on. Z piętnem do końca życia będzie żyło również wielu prokuratorów prowadzących sprawy za czasów Zbigniewa Ziobry. Barbara Blida, Małgorzata Ostrowska – kobiety lewicy nie miały lekko w IV RP. Stały się głównym obiektem ataku poszukiwaczy układu.
Piotr M. miał dość odwagi cywilnej, aby przeprosić Małgorzatę Ostrowską za swoje postępowanie. Gdy wypowiadał słowa przeprosin po jej policzkach spływały łzy. Czy Ostrowska doczeka się na przeprosiny ze strony głównego winowajcy jej nieszczęść, czyli Zbigniewa Ziobry? Cały czas mam przed oczyma płomienną tyradę Ziobry podczas debaty nad uchyleniem immunitetu posłance Ostrowskiej.
Jak pokazuje sprawa doktora Garlickiego nawet wyrok Sądu Najwyższego nie jest w stanie skłonić Ziobry do publicznych przeprosin. Czy taką siłę będę miały łzy kobiety, której IV RP złamała życie?
Inne tematy w dziale Polityka