Demonstracja 11.01.2024 r. Zdjęcie własne
Demonstracja 11.01.2024 r. Zdjęcie własne
Aleksandra Aleksandra
283
BLOG

Czy Mariusz Kamiński był torturowany?

Aleksandra Aleksandra Społeczeństwo Obserwuj notkę 25
Zaraz po uwolnieniu Kamińskiego i Wąsika wiele komentarzy (głównie negatywnych) pojawiło się w związku z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że Mariusz Kamiński był torturowany.

Na temat wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego pisał już Salon 24 (https://www.salon24.pl/newsroom/1356265,slowa-kaczynskiego-doprowadzily-lekarzy-do-furii-zadaja-przeprosin-i-kary-dla-polityka).

Kaczyński powiedział między innymi:


Jest taka instytucja w UE. My się do niej zwrócimy z oskarżeniem polskich władz o stosowanie tortur. Ta decyzja na pewno zapadła na samej górze. Jestem przekonany, że to decyzja osobista Tuska i on osobiście powinien za tortury w Polsce odpowiadać.

Druga część wypowiedzi (o osobistej odpowiedzialności Tuska) jest trudna do udowodnienia, bowiem decyzję o przymusowym karmieniu (co Kaczyński uznał za torturę) wydał sędzia Marcin Kobylski. Czy działał na czyjeś polecenie z góry? Chyba nie musiał. Jest członkiem stowarzyszenia Iustitia, znanego z wrogości wobec PiS, więc jest wysoce prawdopodobne, że decyzję podjął samodzielnie. Jeśli by nawet Kaczyński miał rację to trudno spodziewać się, że Donald Tusk zostawił jakiś ślad swojego domniemanego polecenia. W późniejszych wypowiedziach Kaczyński sugerował, że decyzja mogła pochodzić od ministra sprawiedliwości - Adama Bodnara, co jest może bardziej prawdopodobne, ale też, jak na razie dowodów na to też nie ma.

Zamiast rozważania na temat Tuska zajmijmy się pierwszą częścią wypowiedzi czyli tą o torturach. Czy faktycznie miały one miejsce? Wiemy (tu nie ma wątpliwości), że przymusowe dokarmianie miało miejsce i znamy jego przebieg. Opowiadał o tym sam Mariusz Kamiński (https://www.youtube.com/watch?v=DY51Dc7aKHg&ab_channel=TelewizjaRepublika), a jego wypowiedź nie była przez nikogo kwestionowana. To co tak oburzyło lekarzy oraz przeciwników PiS to to, że procedurę medyczną Kaczyński nazwał torturą. Czy rzeczywiście jest o co się oburzać?

Mariusz Kamiński od momentu zatrzymania prowadził głodówkę, jako protest przeciw uwięzieniu. Po dziesięciu dniach Sąd Okręgowy w Radomiu wydał decyzję o przymusowym dokarmianiu, z uwagi na pogarszający się stan zdrowia. Decyzja ta była od początku kwestionowana, gdyż osadzony zgodził się na przyjmowanie kroplówki oraz picie płynów. Nie było zatem konieczności stosowania tak drastycznych środków.

Tymczasem 23.01.2024 r. na forum X (d. Twitter) pojawił się wpis Kacpra Kamińskiego (syna) Mariusza:


Pilne! Otrzymaliśmy właśnie informację, że do południa zostanie wdrożona procedura przymusowego dokarmiania. Lekarz poinformował mojego ojca, że wybrana zostanie najbardziej niehumanitarna metoda za pomocą sondy przez nos pomimo iż wyraził on zgodę na dokarmianie za pomocą kroplówki. Powiedział, że nie będzie negocjował w tej sprawie ze względu na poglądy polityczne mojego ojca. Może to powodować groźne dla zdrowia powikłania.

Oczywiście wpis wywołał lawinę komentarzy, często nieprzychylnych. Kwestionowano między innymi prawdziwość stwierdzenia, że lekarz odmówił wszelkich negocjacji, ze względu na poglądy polityczne więźnia. Przecież, zgodnie z etyką lekarską, lekarz musi kierować się dobrem pacjenta, bez względu na jego poglądy polityczne, czy jakiekolwiek inne cechy. Wprawdzie prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się co naprawdę powiedział lekarz więzienny (zapewne nie ma nagrania tej rozmowy, a jeśli nawet jest to wątpliwe czy zostanie udostępnione), argument, że "nie ma mowy o tym, by lekarz kierował się poglądami politycznymi" (cytat za jedną z użytkowniczek forum X) uważam na niepoważny. To, że istnieje jakaś norma etyczna nie oznacza, że wszyscy się do niej stosują. W przeciwnym razie w ogóle nie mielibyśmy przestępstw, a przynajmniej przestępstw by nie było wśród osób wykonujących tzw. zawody zaufania publicznego.

W każdym razie procedurę przymusowego karmienia zastosowano. Mariusza Kamińskiego unieruchomiono pasami i próbowano mu włożyć sondę do nosa, a następnie wprowadzić ją do żołądka. Z uwagi na to, że Kamiński ma nierówną przegrodę nosową, po kilku próbach zrezygnowano z tego sposobu i sondę wprowadzono przez przełyk. Obie te procedury były bolesne.

W mediach szybko pojawiły się informacje, że sprawa wprowadzenia była już raz rozpatrywana przez ETPCz. Poseł Konfederacji Przemysław Wipler napisał:

Zgodnie z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Case Jalloh v. Germany, przymusowe karmienie osadzonego rurką przez nos jest torturą. Niezależnie kogo tak traktuje władza. To kuriozum, że były Rzecznik Praw obywatelskich zaliczył po kilku tygodniach przynajmniej jeden przypadek tortur prowadzonych przez podległe mu służby. Musimy wyciągnąć wnioski prawne za ten czyn.  https://tvmn.pl/Kaminski-byl-dokarmiany-silowo-Lekarz-zastosowal-radykalna-metode-Wipler-Przymusowe-karmienie-osadzonego-rurka-przez-nos-jest-tortura-6945a

Zapoznałam się z tą sprawą (https://hudoc.echr.coe.int/eng#{%22itemid%22:[%22001-76307%22]}). Dotyczyła ona procedury polegającej na wprowadzeniu osobie pozbawionej wolności sondy przez nos. W tym przypadku jednak nie chodziło o przymusowe karmienie, ale o zaaplikowanie środka wymiotnego celem pozyskania dowodu w sprawie. Abu Bakah Jalloh handlował bowiem kokainą. Na widok policjantów połknął jednak woreczek z niedozwoloną substancją. Abu uzyskać dowód policja postanowiła wywołać u zatrzymanego wymioty, a że ten nie chciał przyjąć środka wymiotnego dobrowolnie, zastosowano przymus, co ostatecznie doprowadziło do odnalezienia woreczka. Jalloh otrzymał karę roku więzienia (sąd nie podzielił opinii, że dowód uzyskano bezprawnie). Po apelacji karę skrócono i ,zawieszono jej wykonanie, a skazany złożył skargę na niehumanitarne traktowanie do Trybunału Europejskiego i wygrał.

Czy Kamiński ma szansę na wygranie sprawy? Pominę tu polityczny kontekst sprawy i fakt, że Trybunał zdominowany jest przez sędziów o nastawieniu liberalno-lewicowym, zadowolonych z rządów obecnej koalicji, co może powodować, że nie będą oni adekwatnie reagować na przypadki łamania przez nią prawa.  Załóżmy, że Trybunał będzie rozpatrywał sprawę obiektywnie i przeanalizujmy  sprawę Jalloha i sprawę Kamińskiego. W obu tych przypadkach wspólnym mianownikiem jest zastosowanie siły wobec uwięzionego. W obu zastosowana procedura sprawiała ból. W przypadku Kamińskiego ostatecznie nie udało się wprowadzić sondy do nosa, więc wprowadzono ją do przełyku, co również jest bolesne. Odmienne były natomiast cele tych bolesnych procedur. W przypadku Jallaha chodziło o uzyskanie dowodów na popełnienie przestępstwa, zaś w przypadku Kamińskiego oficjalnie (podkreślam to słowo) chodziło o zdrowie pacjenta, który już od dwóch tygodni odmawiał spożywania posiłków. Czy jednak rzeczywiście chodziło o zdrowie?

Mie mam wątpliwości co do tego, że dla koalicji rządzącej ważne jest by osoby, które mają być poddane „rozliczeniom” żyły i były we w miarę dobrym zdrowiu by mogły zeznawać, być sądzone, a następnie umieszczone w więzieniu. Nie powinny też być traktowane zbyt brutalnie, gdyż to może pogorszyć wizerunek władzy, nawet wśród jej dotychczasowych zwolenników, zwłaszcza, że przecież brutalny to był PiS, a teraz ma być humanitarnie. „Klasyczne” tortury są więc wykluczone. Natomiast zadawanie bólu pod pozorem zabiegów medycznych jest dopuszczalne jak najbardziej. Czemu miałoby służyć, skoro nie chodzi o wymuszenie zeznań? Po prostu czystej zemście, może być też próba złamania, upokorzenia osadzonego, pokazania kto tu rządzi. Czy tak było w tym przypadku? By odpowiedzieć na to pytanie musimy zastanowić się czy przymusowe karmienie było w tej sytuacji jedynym sposobem na zapobieżenie śmierci osadzonego lub trwałemu ciężkiemu uszczerbku na zdrowiu.

Przez cały czas władze mówiły, że życiu Kamińskiego nie zagraża niebezpieczeństwo. Dzień przed zastosowaniem przymusowego karmienia Kamiński był w szpitalu cywilnym, gdzie go nie zatrzymano, tylko po zastosowaniu zabiegów ambulatoryjnych odesłano do więzienia. Nic nie wskazuje więc na to by następnego dnia życiu skazanego zagrażało bezpośrednie niebezpieczeństwo. Ponadto Kamiński wyraził zgodę na kroplówkę, przyjmował też płyny. Co więcej, wiedziano już, że minister Bodnar odesłał akta do prezydenta, więc ułaskawienie było kwestią godzin, wobec czego zwolnienia należało się spodziewać najdalej w następnym dniu (było już w tym samym), co rzecz jasna konczyło protest głodowy. Tak więc za w pełni uzasadnione uważam wątpliwości co do faktycznego celu przymusowego karmienia. 

Aby odpowiedzieć na postawione w tytule pytanie należy zapoznać się z definicją tortur. Deklaracja ONZ w sprawie ochrony wszystkich osób przed torturami oraz innym okrutnym, nieludzkim lub poniżającym traktowaniem albo karaniem z 1975  r., w art. 1  definiuje tortury jako

jakiekolwiek działanie, przez które osobie zadaje się umyślnie dotkliwy ból lub cierpienie, fizyczne bądź psychiczne, przez funkcjonariusza publicznego bądź za jego namową, w takich celach jak uzyskanie od niej lub od osoby trzeciej informacji bądź zeznania, ukaranie jej za czyn przez nią popełniony lub o popełnienie którego się ją podejrzewa, bądź też zastraszenie jej lub innych osób. Określenie to nie obejmuje bólu lub cierpienia wynikających, wiążących się bądź wynikłych przypadkowo ze zgodnych z prawem sankcji, w zakresie w jakim sankcje te zgodne są ze Wzorcowymi regułami minimalnymi postępowania z więźniami. Tortury stanowią rażącą i zamierzoną formę okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania.

Kluczową sprawą jest tu nie tyle sam fakt zadawania cierpienia lecz intencja. Jeśli w przypadku Kamińskiego nie chodziło o ratowanie życia lub zdrowia, to działania w postaci przymusowego karmienia nie wiązały  się  ze zgodnymi z prawem sankcjami.  Była co prawda decyzja sędziego, ale adwokat Kamińskiego odwołał się od niej, co jednak nie powstrzymało sędziego penitencjarnego i lekarza od jej wyegzekwowania. Czy ból zadawany był umyślnie? Oczywiście, zabieg jest bolesny, po nieudanej próbie włożenia rurki do nosa zabieg ten powtórzono, nie zważając na ból, jaki powodowano. Jeśli sprawca wie, że jego działanie sprawia ból, a mimo to je kontynuuje, działa umyślnie. Czy cel działań wpisywał się w definicję tortur? Oficjalnie rzecz jasna nie, bo chodziło o ratowanie zdrowia, ale jeśli ratowanie zdrowia mogło odbywać się w inny sposób, a w ciągu najdalej kilkunastu godzin miało dojść do zwolnienia pacjenta, to deklarowany cel był nieprawdziwy. Być może mieliśmy tu do czynienia z bezmyślnością: jest postanowienie sądu, więc je wykonujemy nie oglądając się na okoliczności (rychłe zwolnienie), może jednak chodziło o coś więcej, np. o pokazanie kto tu rządzi, a to już zgadzałoby by się z przytoczoną definicją - "ukaranie [...], bądź też zastraszenie jej [osoby poddanej torturom] lub innych osób". Obecna władza wyraźnie pokazuje, że nie cofnie się przed niczym, nie obchodzi jej żadna krytyka, zastosowanie bolesnej procedury wpisywałoby się w te działania. 

Pozostaje jeszcze wyjaśnienie czy zadany ból lub cierpienie, fizyczne bądź psychiczne (w tym przypadku mamy do czynienia z wszystkimi tymi sytuacjami) były dotkliwe. Tu niestety pole interpretacji jest szerokie. Terminy takie jak "dotkliwy", "rażący", "znaczny" niby są intuicyjnie zrozumiałe nie są zazwyczaj precyzyjnie definiowane, a ich interpretacja pozostaje w gestii sądu. Pewną obiektywną miarą może być dalszy rozwój wypadków. Jeśli ból będzie utrzymywać się dłużej, to określenie "dotkliwe" będzie usprawiedliwione. Nawet gdyby jednak uznano, że ból nie był wystarczająco dotkliwy by mówić o torturach, zdecydowanie można  mówić o poniżającym traktowaniu, a takowe również jest zabronione przez konwencje międzynarodowe.

Podsumowując, można powiedzieć, że przynajmniej istnieje uzasadnione podejrzenie, że zabieg przymusowego karmienia w tym przypadku nie był przeprowadzony dla ratowania życia lub zdrowia. Zgoda sądu nie zmienia tu istoty sprawy. Wykonujący zabieg powinni byli sprawdzić czy przesłanki, którymi kierował się sąd (załóżmy, że działał w dobrej wierze, co nie jest pewne) pozostają w świetle perspektywy szybkiego zwolnienia aktualne. Jest również prawdopodobne, że wobec zmiany sytuacji doszło do konsultacji na szczeblu ministerstwa lub nawet rządu czy zabieg wykonać, a odpowiedź była twierdząca. Tak więc zarzut wypowiedziany przez Kaczyńskiego ma pewne podstawy, choć nie powinien być wypowiedziany w sposób aż tak kategoryczny. 


Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo