oranje oranje
177
BLOG

Pęknięte bębenki po pierwszej turze

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 1

O wielokrotnym uszkodzeniu swoich bębenków usznych badacz głębin morskich John Haldane pisał 100 lat temu tak: „Bębenki zazwyczaj się goją; jeżeli nawet pozostaje otwór, to częściową głuchotę kompensuje możliwość wydmuchiwania dymu przez rzeczone ucho, co stanowi atrakcję towarzyską”. Wypisz, wymaluj: dyskusje na S24.

Wyniki pierwszej tury wyborów przez Kaczystę uznawane są za w sumie dobre i satysfakcjonujące. I że „nic nie powiedziane”. Z kolei przez Platformersów uznawane są za bezapelacyjne i ostateczne utarcie nosa kohortom moherów i dobrym powodem, by otrąbić zwycięstwo.

Tymczasem dla mnie wypuszczanie dymu uchem nie jest dostateczną rekompensatą utraty słuchu. Liczyłem na to, że Platforma od dziś będzie wyciągać śledzie z ziemi, składać namioty, wymieniać się adresami z dziewczynami jak to zazwyczaj robią pod koniec sierpnia harcerze zwijając obóz. A tu nic z tego. Nie okazaliśmy się tak monolityczną i zdyscyplinowaną armią jak to sobie malowaliśmy (i często wmawialiśmy) po 10 Kwietnia.

No cóż – nikt nie mówił, że będzie łatwo. Nie ma co kląskać; pierwszej tury nie wygraliśmy nie tylko z Platformą, ale też sami ze sobą. Policzyliśmy się i rachunek wyszedł dość mizerny. Dlatego: nie odpuścić, być konsekwentnym, dawać przykład, nie pękać i walczyć. Bo zostanie płynący dym z ucha i niemęskie oczekiwanie, że błona w bębenku kiedyś sama zarośnie – na przykład podczas wyborów parlamentarnych. A błony rzadko zarastają same z siebie.

A jak już słyszę o tym jak Napieralski wymaga "od Kaczyńskiego i Komorowskiego", by mu przedstawiali swoją wizję państwa, to pusty śmiech mnie bierze. Hetman Koronny Napieralski, paradne.

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka