oranje oranje
748
BLOG

Obiad w sejmowej, Schetyna rzuca rękawicę

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 4

Sejm. Restauracja. Premier zakłada pod brodą wielką białą, wykrochmaloną, chustę. Kelner nakłada premierowi do talerza makaron, po chwili sięga po wazę i chochlą zalewa go gorącym rosołem. Donald Tusk kiwa głową w aprobacie, psika do rosołu maggi, pyka pieprzem, zanurza łyżkę. Wokoło stoliki oblężone, posłowie siedzą po czterech, albo nawet po pięciu, dziobią widelcami kopytka, ale do stolika prezesa Rady Ministrów nikt się nie dosiada. Skrzypią drzwi...

Schetyna: - Można?

Tusk: – Siadaj. Co ty, na nartach byłeś?

(Schetyna odsuwa krzesło, rozbiera się z narciarskiej kurtki, gogle zdejmuje, szamocze się z suwakiem kurtki. Zniecierpliwiony łapie za przylepiec lewej rękawicy, a ta – obluzowana – leci w powietrze i ląduje w środku premierowego talerza.).

Tusk: - Rękawicę mi rzucasz? W talerz? W taki czas i taki apetyt?

Schetyna: - Eeee, nie no, wypskło mi się...

Tusk: (milczenie, odsuwanie talerza, marszczenie czoła, ogniskowanie wzroku na Schetynie).

Schetyna: - Już przestań, wypadek to jest przecież...

Tusk: - Na oczach całej restauracji wypadek? Celiński zostawił samochód jak miał wypadek z samym płotem, a ty się do jedzenia zabierasz...?

Schetyna: - Kelner!

Tusk: - Hm...

Schetyna: - Hm.

Kelner donosi wazę dla Schetyny: - Makaron czy ryż?

Schetyna: - Makaron..., chwila..., jaki ryż?

Kelner: - Do pomidorowej mamy to i to.

Schetyna: - Jakiej pomidorowej?!

Kelner: - Tej, co przedwczoraj była rosołem pana premiera, a dzisiaj jest pomidorową... Zawsze panu smakowała...

Schetyna: - A jakiejś innej nie ma?

Kelner: - Ogórkowa. Ale będzie dopiero jutro, z tej pomidorowej zrobiona. A czego by pan wicepremier sobie życzył?!

Schetyna: - Eeee...

Tusk: - Heeeeeeeeeheheh hehe heheh...

Kelner: - Hehhhehehehehe...

Tusk: - Może węgierskiej gulaszowej by chciał..., heheheeeehehehe... Zabieraj Grzesiek tę rękawicę i przeproś jutro ładnie, dobry humor mamy, co nie panie Adamie?

Kelner: - Dostanie gorący kubek, to się sam wyreguluje panie premierze...

Tusk: - Wszyscy wiedzą, że z niego taki Talleyrand albo ten, no - Richelieu - jak z tej jego ogórkowej schabowy... Jestem w końcu historykiem, wiem o czym mówię...

Kelner: - Jacha, premierze... Też zresztą jestem...

Schetyna: - Ale ja też jestem!

Kelner: - Jedz jedz. Smakuje?

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka