Ja naprawdę nie muszę wiedzieć, co i jak Kataryna zredaguje jutro w Wyborczej. Ja poprzestaję na tym, że już wiem GDZIE podjęła ona swoje redagowanie w przedwyborczym tygodniu. I to nie jest tak, że ona nie wie, że jest kwiatkiem do kożucha i bidula myśli, że: „ja im pokażę”.
Że nie ma świadomości, że jest martwym zającem rzucanym z sań dla niedorżniętej watahy wilków, które mają się zającem zająć, poszarpać go i zaprzestać pościgu.
Jest dokładnie odwrotnie.
Oczywiście nie mam Szanownej Blogerce tego redagowania za złe – każdemu wszakże wolno kochać, to miłości słodkie prawo!
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka