Ucharakteryzowany na cherubinka, w sznurowadle zamiast krawata, odtąd przebywam w krainach błyszczących lakierków i trzcinowych laseczek, butonierek i kamelii, w dorożkowych, promenadowych pejzażach, wśród pozdrowień i przyjaźni na mur. Na zawsze opuszczam techniczny Wiek Cyborga, by patrzeć w czar minionego, w kojące bezmiary leśmianowych łąk, by znaleźć się wśród gwaru dzieci i widzieć jak zaciekle migają w koszach karuzeli, jak z ponurym piskiem uradowanego przerażenia to wzlatują w niebo, to spadają na ziemię, jak niosą w rękach roześmiane, wyrwane z życia, zadowolone głowy swoich rodziców.
...zobaczyłem, że nadal, jak przedtem, sadzę tkliwe duperele, jak nadal, z dziką lojalnością kucam nad sobą w skupieniu, że o swojej pisaninie mówię bez sensu, jak z domu, kilogramami wynoszę swoje rękopisy, jak przechodzę na powolne i bezmyślne dożynanie literatury, jak zaczynam pisać, prowadzić notatki, rozbudzać w sobie nowe, niepotrzebne nadzieje...
Inne tematy w dziale Kultura