Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
961
BLOG

Dla "praworządności" warto złamać prawo

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Andrzej Owsiński

Dla “praworządności” warto złamać prawo

Tak przynajmniej uważa Unia Europejska, a raczej jej naczelne organy władzy wykonawczej.

Przypomina mi to lata pięćdziesiąte ubiegłego stulecia kiedy po śmierci Stalina i kompletnego fiaska przymusowej organizacji kołchozów w Polsce partia zaczęła akcję przywracania “praworządności”.

Wówczas na zebraniu w zarządzie portu w Szczecinie w czasie jakiejś wielkiej narady na temat rozwoju gospodarki morskiej zjawił się sekretarz komitetu wojewódzkiego partii i zapowiedział: “towarzysze my praworzondność bendziem zaprowadzać siłom”.

Wypisz, wymaluj to samo co chce zrobić UE.

To czego domaga się “parlament” europejski nie stanowi prawa, a jedynie postulaty zawarte w preambule “unijnego traktatu” w obydwu wersjach.

Niektóre z nich są oczywistym spadkiem załganego bełkotu odziedziczonego po francuskiej rewolucji i bolszewickiej kontynuacji.

Koronnym przykładem są “prawa mniejszości” z których jedyne realium to prawa “równiejszej” mniejszości do rządzenia mniej równą większością.

Obowiązywanie tych haseł może się odbywać wyłącznie na podstawie prawa stanowionego w poszczególnych krajach.

Zgodność tych praw z zasadami przyjętymi przez twórców UE była warunkiem możliwości włączenia do UE. Nie ma zatem wątpliwości że prawo stosowane w poszczególnych krajach nie jest sprzeczne z traktatem unijnym.

Problem czy prawo jest przestrzegane jest przedmiotem działań zresztą nadmiernie rozbudowanego, tak jak i inne, aparatu sądowniczego UE.

Jeżeli ktokolwiek uważa że w jakimś unijnym kraju nie przestrzega się obowiązującego prawa to może złożyć odpowiednią skargę do sądu unijnego.

I tylko sąd w trybie współdziałania z sądem krajowym może w prawomocny sposób rozstrzygnąć sprawę naruszenia prawa.

Żaden urzędnik, czy nawet zbiorowe ciało reprezentujące UE nie ma prawa wydawania wyroków w tym przedmiocie.

Każdy ma prawo do wydawania opinii o różnych sprawach, tylko że nie mają one mocy wiążącej niezależnie od osoby czy zbiorowości ją głoszącej.

Uzurpowanie praw w tym przedmiocie jest niczym innym jak łamaniem prawa i powinno podlegać sankcjom karnym.

Pisałem o tym 18 października pt. “Terror “praworządności”. Moje zdumienie budzi fakt że nikt z polskich przedstawicieli mając pełną świadomość, że jest to wymyślone jako oręż przeciwko Polsce i Węgrom nie złożył skargi na oczywiste łamanie prawa przez urzędników unijnych.

Jest na to jeszcze czas, ale trzeba działać otwarcie i nie bać się przewagi “równiejszych”.

Na ich łaskawość nie ma co liczyć, cała ta impreza podobnie jak wiele innych zmierza ku jednemu: uczynienia z krajów “mniej równych” bezwolnych narzędzi swego władania. A czyje to rządzenie tego już nawet nie usiłuje się czymkolwiek maskować.

Jest jeszcze jeden szczególnie odrażający aspekt tej ponurej afery.

Ostateczne “osądzenie” winnych ma nastąpić na posiedzeniu Rady Europejskiej w formie przegłosowania kwalifikowanej większości / reprezentacji 65%/ zaludnienia UE i 15 krajów/, co jest oczywiście sprzeczne z zasadą równości państw, stanowiącą podstawę światowego porządku.

Wspaniały przykład uznawania chytrze pomyślaną “większością głosów”, czy ktoś jest przestępcą czy nie. Ogromne oszczędności w postępowaniu procesowym, zamiast śledztwa, pracy prokuratorów i rozpraw sądowych, wystarczy przegłosować w jakimś ciele kolegialnym i ustalić winien czy nie winien łącznie z wymiarem odpowiedniej kary. Obawiam się że wzorem takiego postępowania jest instytucja zwana “dintojrą”, no może ktoś zaprotestować i orzec że raczej “Herren Gericht” w Berlinie jak mawiał Szpicbródka, chociaż to chyba zbyt wielki honor.

W tym momencie mamy do czynienia z następnym niecnym czynem wystawienia na pokusę glosujących, którzy mogą być zainteresowani w pozbawieniu kogoś dotacji unijnej, lub uprzywilejowanego kredytu, gdyż w ten sposób stwarza się nadzieję na skorzystanie z uwolnionych środków.

Jest to działanie wyjątkowo ohydne, ale przecież nie odbiega od mentalności aparatu kierowniczego UE, który pieniędzmi chce nagradzać pokorne podporządkowanie się władcom unijnego imperium.

Jak widać bolszewickie zasady i takaż moralność przyświecają tej strukturze która upodobnia się coraz bardziej do form ”zorganizowanej przestępczości”.

Na tle tej cuchnącej afery nasuwa się jeszcze dodatkowa uwaga, że owe pieniądze o które mają się ubiegać poddani UE to czysta fantazja w świetle klęski pandemii.

Skąd się mają wziąć skoro wszystkie kraje unijne, jedne w większym, inne w mniejszym, stopniu popadną w poważne kłopoty finansowe, a UE przecież innych pieniędzy jak tylko uzyskanych od krajów członkowskich, nie ma.

Banki światowe może udzielą kredytu, ale z pewnością nie UE lecz poszczególnym krajom oceniając ich zdolność spłaty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka