Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
365
BLOG

"Unia" polsko-ukraińska Janukowicza

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Andrzej Owsiński

„Unia” polsko ukraińska Janukowicza

Przewidywania byłego prezydenta Ukrainy w odniesieniu do stosunków polsko ukraińskich można rozmaicie rozumieć, a przede wszystkim jako ocenę słabości władz kijowskich, zdanych na obce wpływy. Może być to uznane za wyraz rosyjskiej prowokacji, ale też jako próba zadziałania we własnym interesie autora, mobilizującego przeciwko groźbie utraty ukraińskiej państwowości nie tylko elementy prorosyjskie, lecz też nacjonalistyczne. W sformułowaniu użytym przez Janukowicza najwyraźniej państwo ukraińskie niknie w państwie polskim.

Jest to typowa rosyjska interpretacja dziejów, opisująca „polski zabór” Ukrainy. Przypomina mi to publikację wydawanej we Lwowie w latach 1939-41 w rzekomo ukraińskim języku bolszewickiej gazety „Czyrwonyj Prapor”, stwierdzającą: „W lwiwskim muzei nachodytsia malunok wełykoho ukraińśkoho żywopyśćca z XVI stolittia Iwana Matejki [sic!] pid zahołowkom: Unia Lubelska, kotoryj obrazowuje zakabałynia Ukrainy Polszczeju”. (W lwowskim muzeum znajduje się obraz wielkiego ukraińskiego malarza z XVI wieku Iwana [Jana] Matejki pod tytułem „Unia Lubelska”, który przedstawia zagarnięcie [zakabałynia!?] Ukrainy przez Polskę).

Polacy zatem dokonali „zaboru”, a Rosjanie „połączyli” w Perejasławiu naród „Wielkorusów” z „Małorusami” i dlatego Putin może głosić o jednym wspólnym narodzie , oczywiście z rosyjskim językiem i pod rosyjską flagą. Janukowicz wie lepiej od Putina, że dzisiaj próba odbudowy prorosyjskiej opcji politycznej na Ukrainie nie ma wielkich szans, jeżeli zatem nie można działać na pozytywnych przesłankach, to można usiłować wygrać negatywne. Jako przeciwstawienie, a zarazem ostrzeżenie w odniesieniu do obecnych stosunków polsko ukraińskich uznał, że należy użyć straszaka w postaci „odwiecznych” polskich zakusów wobec Ukrainy.

Różnica podejścia ze strony rosyjskiej w stosunku do polskiej polegać ma na tym, że Rosjanie chcą Ukrainy jako państwa niezależnego, ale przyjacielsko nastawionego do „bratniej Wielkiej Rusi”, natomiast Polacy grożą likwidacją państwa ukraińskiego.

Wszystko to jest wierutnym kłamstwem, może jednak stworzyć odpowiednią atmosferę i pretekst do wytłumaczenia ewentualnych nastrojów kapitulanckich na Ukrainie. Zarysowuje się wyraźnie nastawienie sprzyjające takim nastrojom. Przede wszystkim rząd niemiecki, mimo nacisków opinii publicznej, nie odstępuje od postawy prorosyjskiej, wspierany jest w tym względzie zarówno przez Macrona, jak i rząd włoski. Ostatnio zaś Biden, winien tylu szkodliwych uczynków dla amerykańskich i nie tylko amerykańskich racji, dodał, nie proszony, że dalekosiężnej broni Ukrainie nie dostarczy bo Rosji ruszać nie wolno. A zatem Rosja ma prawo zbrojnie napadać, ale jej przestrzeni nie wolno w odwecie atakować.

A przecież w obecnej wojnie ze strony ukraińskiej nie chodzi o żaden odwet, lecz o możliwość obrony przez uderzenie w skupiska wojsk rosyjskich na pograniczu Ukrainy, przygotowane do ataku.

Putin zapewne miałby satysfakcję w przypadku zbombardowania przez Ukraińców jakiegoś rosyjskiego miasta.

Przyznam szczerze, że nawet nieco się dziwię, iż dotąd nie skorzystał ze stalinowskich doświadczeń, tj. ostrzelania własnego terenu na pograniczu Finlandii jako pretekstu do napaści na nią.

W tym wszystkim największą abominację, a nawet uczucie obrzydzenia wywołuje postawa ludzi kierujących państwami mieniącymi się być cywilizowanymi, cuchnąca tchórzostwem i obłudą. Już nie chodzi o takie czy inne racje polityczne, ale o reakcję na bezsporne fakty morderstwa i okrucieństwa, usiłuje się tego nie widzieć, lub uznawać, że geszeft jest ważniejszy.

Ludzie z tego samego środowiska potępili, a nawet pociągnęli do odpowiedzialności karnej za Srebrenicę popełnioną przez Serbów. Tam jednak chodziło o muzułmanów, którym trzeba było się przymilić, no i sprawcą była mała Serbia a nie wielka Rosja. Od przeszło trzech miesięcy taka „Srebrenica” dzieje się na Ukrainie niemal codziennie, lecz bez większych reakcji. Natomiast zabicie jednego korespondenta francuskiego wywołuje żądanie natychmiastowego śledztwa i oczywiście ukarania winnych.

Odrębnie należy traktować zachowanie kanclerza Scholza, nie wykazuje on słabości i nie zdradza postawy powszechnego potępienia zbrodni rosyjskich. Narażając się na niepopularność stoi wiernie na straży niemiecko-rosyjskiej umowy, a raczej zmowy, pisanej czy nie pisanej, tworzącej w Europie ich wspólne hegemonium.

Putin wprawdzie skorzystał z osłabienia strony niemieckiej w tym duecie po odejściu Merkel i przegraniu wyborów przez CDU, usiłując samodzielnie rozwiązać problem ukraiński, nie zmienia to jednak istoty tak ważnego przedsięwzięcia.

Żeby zmienić stanowisko Niemiec potrzebne jest głębokie przeoranie układów politycznych wewnątrz republiki związkowej, a na to nie zanosi się, a ostatnie oświadczenie Bidena, wbrew głoszonej postawie antyrosyjskiej, popartej zarówno embargiem na import ropy z Rosji jak też uruchomieniem Lend Leasu, wspartego pokaźną kwotą przeszło 30 mld dolarów, osłabia znacznie stanowisko amerykańskie i może wpłynąć na podtrzymanie nastawienia Niemiec.

W sumie wszystko to działa na niekorzyść położenia Ukrainy, ale też i całej Europy, chociaż pewną nadzieję można wiązać z unijną zgodą na ograniczenie importu rosyjskiej ropy. W zestawieniu z rozmiarami zamachu na wolność i suwerenność nie tylko Ukrainy, jest to jednak niezbyt wiele.

Tak jak pisałem poprzednio, więcej można się spodziewać w wyniku nieuchronnych zaburzeń wewnętrznych w Rosji, szczególnie w środowisku zaplecza obecnej władzy.

Przy okazji należałoby zwrócić uwagę na fakt, że każda propaganda rosyjska posługuje się kłamstwem. W poprzedniej publikacji napisałem że amerykańska pomoc wojenna Sowietom była udzielona za darmo. Natychmiast otrzymałem informację, a raczej dezinformację, że Sowiety spłaciły Lend Lease, wpłacając ostatnią ratę gdzieś około 1980 roku.

Otóż prawda jest taka, że bezpośrednia pomoc w wojskowym sprzęcie, żywności i paliwie dla wojska była bezpłatna i obejmowała przynajmniej 11 mln ton. Pozostała, w postaci środków transportu kolejowego i wodnego i innych cywilnych urządzeń podlegała zwrotowi lub odpowiedniej zapłacie. W sumie ta pomoc obejmowała aż 17,5 mln ton.

Ze względu na brak zwrotu cywilnych urządzeń Amerykanie wystawili za nie rachunek licząc po cenach w czasie dostawy na sumę 1,3 mld dolarów. Sowiety stwierdziły, że mogą zapłacić jedynie 170 mln dolarów i sprawa zawisła. Dopiero w latach siedemdziesiątych, będąc w sytuacji przymusowej z racji gwałtownej potrzeby amerykańskiego zboża, wznowiono negocjacje i Sowiety zgodziły się zapłacić 722 mln dolarów mimo wielokrotnego wzrostu cen.

Dla porównania mogę nadmienić że pomoc z tytułu LL wynosiła około 50 mld ówczesnych dolarów (obecnych 700 mld) z czego 3/5 było skierowanych do Sowietów, a więc 30 mld dolarów, równowartość obecnych ponad 400 mld dolarów. I rzeczywiście zapłaciły pierwszą ratę w wysokości 48 mln dolarów, lecz natychmiast zawiesiły spłaty na znak protestu przeciwko prawu Jacksona Varika, skierowanemu przeciwko łamaniu prawa do emigracji. (Fakty do sprawdzenia choćby na https/historia narkive.pl). Mogę tylko złożyć gratulacje dla redakcji za tolerowanie, jak zwykle kłamliwej, propagandy sowiecko-kacapskiej.

Nie ulega wątpliwości, że Sowiety poniosły w II WŚ potworne straty w ludziach, mówi się nawet o 30 milionach, zresztą wszystkie rachunki w tej mierze są dalekie od dokładności. Jednakże winą za te straty, nie mówiąc o stratach materialnych, dzielą się „serdeczni sprzymierzeńcy” Stalin i Hitler i to nie tylko z tytułu zbrodniczej zmowy z 23 sierpnia 1939 roku, ale też i ze sposobu prowadzenia wojny z obu stron z zamiarami grabieży i przemocy.

Tłumaczenie przez odgrywającego rolę stalinowskiego agenta – Roosevelta – „oszczędzaniem” amerykańskiej krwi stoi w jaskrawej sprzeczności z wprowadzonym na żądanie Stalina lądowaniem we Włoszech zamiast na Bałkanach, co kosztowało wiele amerykańskich ofiar, chociażby przy zdobywaniu Monte Cassino, a także przy lądowaniu w Normandii.

Ofiar sowieckich żołnierzy nikt nie kwestionuje, ale oni sami nie wiedzieli, że nie przynoszą zdobytym krajom wolności, tylko nowe zniewolenie, tak jak i sobie zresztą.

Co zaś się tyczy „unii” polsko-ukraińskiej, to, pomijając formalną niemożliwość jej zawarcia z racji polskiej przynależności do UE, jako najlepsze rozwiązanie dla tych krajów, ale też i całej Europy, widzę w opisanej poprzednio konfederacji krajów sąsiadujących z Rosją i odwiecznie poddawanych opresji szkopsko-kacapskiej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka