Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
139
BLOG

Jeszcze o polexicie

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Andrzej Owsiński

Jeszcze o polexicie

Od wieków Polska stała na przeszkodzie realizacji pozornie sprzecznych idei, ale połączonych tą samą zawadą – samym istnieniem niepodległego i silnego państwa

między nimi. Tymi ideami były, z jednej strony “drang nach Osten”, a z drugiej – misja łączenia narodów słowiańskich pod jednym ruskim władaniem i “prawdziwą” – prawosławną wiarą. Metody były różne, ale przeważały działania brutalnej siły militarnej.

Próby podbicia Polski na zasadzie likwidacji naszych zachodnich, słowiańskich sąsiadów nie powiodły się na skutek zbyt silnego oporu militarnego, a także odporności na podporządkowanie kulturalne, na co miał decydujący wpływ fakt przyjęcia chrztu narodu za pośrednictwem czeskim, a nie niemieckim, i ustanowienia bezpośredniej zależności kościoła w Polsce od Rzymu.

W odróżnieniu od Niemiec, zastygłych w gotyku i objętych surową regułą luterańską, Polska czerpała wzory rozwoju kulturalnego, naukowego, a przede wszystkim artystycznego, z osiągnięć włoskiego renesansu, a następnie baroku i jego następstw.

Była wprawdzie niemiecka próba włączenia nas do arcykatolickiej monarchii Habsburgów, ale na skutek klęski pod Byczyną i polskich prób nawiązania bliższych kontaktów z Francją, największym wrogiem Austrii – całkowicie nie powiodła się.

Ze strony moskiewskiej próby wyrwania obszaru litewskiego z sojuszu dynastycznego z Polską skończyły się nie tylko niepowodzeniem, lecz wprost przeciwnie, stworzeniem jednego, wspólnego państwa Rzeczpospolitej Obojga Narodów. O opanowaniu kulturalnym nie było mowy ze względu na przepaść w poziomie rozwoju, a odwrotnie, to polski język i obyczaje stanowiły na carskim dworze wzorce do naśladowania.

Sięgnięto zatem do jedynego argumentu – siły, który pozostał w rękach obydwu rosnących potęg, w dużej mierze zawdzięczając polskiej łatwowierności. Stąd idea rozbiorów, które de facto były prezentem niemieckiej agentki na carskim tronie – Sophie Friederike Auguste von Anstalt-Zerbst, czyli Katarzyny II.

Wprawdzie zawarte po Kongresie Wiedeńskim między zaborcami “święte przymierze” przetrwało wiek, ale i tak zbójeckie sąsiedztwo musiało przynieść w końcu konflikt, który obalił wszystkie trzy zaborcze cesarstwa.

Próba powtórzenia tej idei zakończyła się najkrwawszą i najbardziej bestialską wojną w której, niestety, tylko jedna strona upadła.

Sowiety usiłowały odtworzyć stan bezpośredniego sąsiedztwa oferując RFN swój sztuczny twór państwowy – NRD, nawet wraz z polskim już Szczecinem, za cenę “neutralności” pojmowanej wg bolszewickich wyobrażeń, ale Adenauer nie dał się na to nabrać.

Sprawa nabrała innej wymowy kiedy inicjatywa przeszła w ręce niemieckie. Za groszową cenę budowy mieszkań dla sowieckich wojsk okupacyjnych, wycofanych ze wschodnich Niemiec i “łapówki” w postaci kwot gwarancyjnych wypłaconych za “nieudane transakcje”, udało się Niemcom przejąć NRD i uzyskać dominującą rolę w bilateralnym układzie.

Osłabienie Rosji na skutek upadku imperium sowieckiego spowodowało, że wbrew swoim żywotnym interesom, wynikającym z doświadczeń obu światowych wojen, uznała się za zmuszoną do przyjęcia niemieckich warunków i spełniania narzuconej roli dostawcy “dworu”.

W ustanowieniu tych warunków “współpracy” miał niewątpliwy udział system powiązań między wywiadami niemieckimi “Stasi” i Gehlena z agenturami sowieckimi. Kto kogo przy tym “kupił” nie trudno sobie wyobrazić, mając na względzie bogate doświadczenie w tym przedmiocie z obu stron. Problem polegał tylko na tym, kto dysponował lepszą walutą transakcyjną. Znając rozpowszechnione w sowieckim obozie bałwochwalstwo w stosunku do walut zachodnich, ze szczególnym uwzględnieniem dolara i marki zachodnio niemieckiej, nie można mieć wątpliwości.

Nowy układ niemiecko-rosyjski jest znacznie bardziej bezpieczny dla obu stron aniżeli bezpośrednie sąsiedztwo. Stworzono bowiem strefę buforową, złożoną z krajów położonych między nimi i podzieloną co do podległości na takiej zasadzie, że byłe sowieckie republiki, z wyłączeniem krajów bałtyckich, stanowią obszar kontroli rosyjskiej, pozostałe przypadły Niemcom.

Warunkiem powodzenia takiego rozwiązania było utrzymywanie w zależności krajów buforowych i dbanie o ich rozmiary.

W stosunku do Ukrainy, podległej rosyjskiej kontroli, gwarancją posłuszeństwa były: powiązanie gospodarcze, zależność energetyczna, a nade wszystko kilkunastomilionowa ludność rosyjska na jej terenie. Nadrzędnym czynnikiem była pozostawiona agentura sił bezpieczeństwa, ale też i wojskowa, gwarantująca ustanawianie prorosyjskich rządów w Kijowie. Formalne powiązanie sojuszem SNG (Sojuz niezawisimych gosudarstw) miało znaczenie głównie propagandowe, wzorem bogatych doświadczeń sowieckich w tym względzie.

Mimo takich zabezpieczeń pojawiły się poważne rysy na tej konstrukcji, spowodowane przede wszystkim atrakcyjnością zachodniej Europy.

Zmusiło to do interwencji zbrojnej ze strony Rosji w postaci aneksji, bez oporu ze strony ukraińskiej i zabiegu w formie rebelii w okręgu donieckim.

Poza słownymi deklaracjami współczucia żadne realne kroki przeciwko Rosji nie zostały podjęte przez UE. Przeciwnie Rosja została nagrodzona zwiększeniem energetycznej zależności od niej przez budowę NS2. Jest to dzieło niemieckiej solidarności w sprawie ustanowienia porządku środkowo-europejskiego.

Świadectwem uzależnienia od Niemiec unijnej Europy jest fakt, że poza Polską i krajami bałtyckimi nikt nie zaprotestował stanowczo przeciwko takiemu antyeuropejskiemu rozwiązaniu.

Najważniejszym i skutecznym działaniem przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainie i Kaukazie byłoby wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu do Europy, przynajmniej na skalę możliwości zaopatrzenia z innych źródeł.

Mamy zatem oczywisty dowód, że Niemcom bardziej zależy na układzie rosyjskim, aniżeli na UE, którą uznaje za całkowicie dyspozycyjną.

W związku z tym uważają, że ich obowiązkiem jest dotrzymanie kroku w redukowaniu rozmiarów swojej strefy buforowej z Polską na czele.

Co Niemcy mogą w tej sprawie zrobić?

Mając na względzie wykluczenie użycie siły, istnieje kilka rodzajów możliwości działania, najlepszym jednak sposobem jest zrobienie tego “polskimi rękami”.

W pierwszej kolejności było to pozbawienie Polski przemysłu, szczególnie w tych dziedzinach, w których łatwo Polska mogłaby stać się konkurencją dla Niemiec, a także ustanowienie niekorzystnych relacji cen dla polskiego rolnictwa, nie wspominając o “historycznej” różnicy poziomu unijnych dotacji rolnych.

Te zabiegi okazały się jednak niewystarczające dla osiągnięcia zamierzonego poziomu redukcji Polski, stąd zrodził się zamiar ponownego obsadzenia stanowiska “syndyka likwidacji”.

Podstawowym jego zadaniem jest redukcja zaludnienia przez powszechne wprowadzenie pojęcia że “polskość to nienormalność”, a zatem najlepiej się jej wyrzec, stać się obywatelem “normalnego kraju”, gdzie w drugim, lub trzecim pokoleniu można zostać nawet kanclerzem i władcą Europy.

Można też zaakceptować status podlejszego gatunku z odpowiednim ograniczeniem zarobków, wzorując się na doświadczeniach okupacyjnych.

Ze znanych mi przypadków Bundesrepublika pobiła pod tym względem III Rzeszę, gdyż różnice w płacach dla Polaków i miejscowych, lub innych uprzywilejowanych narodowości są jeszcze większe, aniżeli wówczas urzędowe 2/3. Oczywiście, trzeba też powrócić do wydłużenia czasu pracy, może nieco w innej formie aniżeli dokonana próba. Niezadawalający jest też poziom bezrobocia, który powinien powrócić do wskaźnika kilkunastoprocentowego, a nawet 20 %.

Z czasów okupacji pamiętam rozwieszone plakaty z hasłem “Jedźcie z nami do Niemiec”, które były natychmiast przerabiane na “jedźcie sami do Niemiec”.

Polskim kobietom należy wmówić że “macierzyństwo to udręka” i udostępnić wszelkie możliwości poronne.

W ten sposób zostanie osiągnięty poziom wskazany przez doświadczonego Niemca o nazwisku Himmler – kilkunastomilionowego narodu polskiego, służącego Niemcom dostawami surowców i półfabrykatów.

W swoim czasie wyczytałem w jakiejś analizie, że Niemców ubywa rocznie przynajmniej 400 tysięcy, a mimo to ludność Niemiec nie maleje, lecz nawet wykazuje wzrost. Jednakże imigracja bałkańska i pozaeuropejska nie bardzo kwalifikuje się do asymilacji, znacznie lepsze wyniki ma imigracja polska, stąd też tworzenie w Polsce warunków wymuszających emigrowanie zarobkowe jest jak najbardziej wskazane. Służyć temu ma też redukcja poziomu budowanych mieszkań z obecnego poziomu ponad 200 tys. rocznie do tego, co było latami kontynuowane, tj. około 100 tys. W wyludniających się wschodnich Niemczech czekają na Polaków gotowe mieszkania po jeszcze enerdowskim budownictwie.

Najważniejsze jest jednak zniszczenie polskiej, rodzimej kultury osadzonej w chrześcijaństwie. Służyć temu ma między innymi likwidacja krzyży we wszystkich miejscach poza kościołami, podkreślająca, że stajemy się zupełnie innym narodem, całkowicie podporządkowanym “europejskiej bezbożności”.

Doświadczenia w tym względzie z okresu PRL wskazują raczej na skutki odwrotne od zamierzonych, ale spróbować można, obrzydzając ludziom “kościół instytucjonalny”.

To, co opisuję, to tylko część faktów i zamierzeń “syndyka”, to mnie nie dziwi, gdyż jest to realizacja programu mającego setki lat doświadczeń, natomiast porażająca jest reakcja sporej części ludności Polski, bo dla mnie są to ludzie świadomie, lub nie, wyłączający się z polskiego społeczeństwa, popierający funkcje likwidatora.

Na tym tle oceniam negatywnie działalność informacyjną i propagandową rządu.

W prezentowaniu “polskiego ładu” pogubiono się w szczegółach i oddano na żer wrogiej propagandzie drobne sprawy kontrowersyjne lub nie dość przemyślane.

Narodowi nie prezentuje się zabiegów kucharskich, ale gotowe danie, jak np. idea obniżenia podatków osobistych o określony wskaźnik, lub podniesienie budownictwa mieszkaniowego różnymi metodami do około 300 tys. rocznie (tyle trzeba do zlikwidowania deficytu mieszkań), zwiększenie dochodów osobistych Polaków do określonego poziomu, zapewnienie pożytecznej i godziwie wynagradzanej pracy itp.

Równocześnie – zapowiedź bezwzględnego zwalczania, korupcji, złodziejstw i nepotyzmu z przedstawieniem przykładów dotychczasowych osiągnięć w tym względzie.

Uporządkowania wymaga też system płac, będący w sferze budżetowej skutkiem oderwanych działań interwencyjnych, dokonywanych jeszcze za poprzednich rządów, a nade wszystko realna poprawa warunków życia polskich rodzin, szczególnie wielodzietnych.

Musi być podkreślony obowiązek obrony i rozwoju polskiej kultury z wykluczeniem wprowadzania dywersji nihilistycznej. Wymaga to zdecydowanego stanowiska nie tylko rządu, ale też ważnych dla życia narodu organizacji społecznych.

Zapowiedź budowy największego lotniska w Europie nikogo nie podniesie ani centymetr z krzesła, tym bardziej, że możemy natknąć się na konkurencję, z którą nie mamy szans wygrać.

Polskiemu narodowi należy się po latach poniewierki zapewnienie wyższego standardu życia i nie potrzeba tu darowizny, a jedynie zlikwidowanie powszechnych utrudnień rozwojowych od budownictwa mieszkaniowego poczynając po warunki wychowania i wykształcenia młodych pokoleń Polaków.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka