Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
48
BLOG

Marsz Niepodległości Jestem „za, a nawet przeciw”

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Polityka Obserwuj notkę 1

„A w tym cały jest ambaras….” Jak mawiał Boy – Żeleński.

Marsz ku uczczeniu rocznicy odzyskania niepodległości Polski ma swoje tradycje w głębokim PRL kiedy to 11 listopada nie bacząc na jakiekolwiek zgody takie marsze odbywały się na trasie od warszawskiej katedry do grobu Nieznanego Żołnierza zakończone składaniem wiązanek kwiatów.

Przez dziesiątki lat prowadzone były przez Wojciecha Ziębińskiego pod hasłem wierności Niepodległej Polsce.

Pod tym hasłem powołał on też stronnictwo polityczne które uważało się za kontynuatora niepodległościowej idei Piłsudskiego i kontynuowało obyczaj tego typu marszu już po roku 1989, wprawdzie nie zakazany, ale też i nie tylko nie popierany, lecz wręcz negowany przez kolejne rządy.

Nie było jednak uprawianego za PRL /wprawdzie nie zawsze/ pałowania uczestników marszu, ale „pamiątkowe” ich zdjęcia były robione w dalszym ciągu.


Po śmierci Ziębińskiego rolę przewodnią tych marszów przejęli narodowcy, chociaż jak pamiętam sprzed wojny to nie uwielbiali oni tej rocznicy głównie ze względu na wiązanie jej z osobą Piłsudskiego.

Za jego życia 11 listopada nie był dniem święta narodowego, mimo to jednak obchody były bardzo uroczyste i miały swój żelazny program w postaci nieodzownego capstrzyku z pochodniami odprawianego wieczorem 10 listopada, uroczystej mszy św. odprawianej w intencji Niepodległej Ojczyzny w godzinach porannych 11 listopada, obowiązkowej defilady wojskowej i przemarszu różnych organizacji z dziatwą szkolną i harcerzami na czele, a także okolicznościowych akademii.

Za życia Piłsudskiego ważnym wydarzeniem była wizyta w Belwederze odpowiednio dobranego towarzystwa.

Przy takim programie obowiązującym w całej Polsce oczywiste było że w tym dniu nie pracowały żadne instytucje, natomiast nie pamiętam czy sklepy były czynne.


Jeżeli dzisiaj są kłopoty z organizacją marszu ze względu na fakt że obecnie rządzący brali w nim udział będąc w opozycji do ówczesnych rządów, a dziś obawiają się że uczestnicząc w nim muszą wziąć na siebie odpowiedzialność za ewentualne wybryki czy hasła niezbyt mile widziane przez „światową poprawność polityczną” to kontynuacja przedwojennej tradycji jest najlepszym rozwiązaniem.

Spotkałem się ze zdaniem że ze względu na brak niepodległości formalne władze państwowe nie powinny organizować obchodów rocznicowych.

Sądzę jednak że nie ten fakt jest rzeczywistą przeszkodą, ale okoliczność wymuszająca przy takiej okazji jawnej deklaracji na ten temat.

Trudno jest bowiem ogłosić że już jesteśmy państwem niepodległym w warunkach kiedy większość wysiłków obecnej władzy pochłania walka z jawnie nie suwerennymi pozostałościami po poprzednich rządach.

Z drugiej strony pójście wraz z ogromnym tłumem rodaków z jawnym hasłem przywrócenia niepodległości nie tylko że trąci rewolucją, ale stanowi też wyzwanie do otwartej wojny z władcami Europy reprezentowanymi zarówno przez administrację unijną jak i władze najmożniejszych krajów europejskich, którym stan uległości Polski bardzo odpowiada.


Jest to odwieczny dylemat walki małości i oportunizmu z ideą „odmiany oblicza ziemi”.

W postawę pierwszą, chwilowo wygodną, wpisana jest klęska na rzecz oczywistej agentury co już miało miejsce w historii, natomiast klęska niewykluczona jest również w drugim przypadku, ale jest też i szansa na zwycięstwo, a przede wszystkim na zachowanie twarzy i przekazanie właściwej postawy następnym pokoleniom.  

Obecne kłopoty wynikają z braku konsekwencji i otwartego oświadczenia o celu do jakiego się dąży, Marsz Niepodległości jest jednak okazją żeby ten błąd naprawić.

Czy się z niej skorzysta?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka