Prze Prze
78
BLOG

6+3+3 albo 8+4, czyli 12 bardzo ważnych lat

Prze Prze Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Zastanawiam się jakie to twarde argumenty przemawiają za kolejną, tym razem wsteczną reformą szkolnictwa.  Wsteczną, czyli  wracającą do układu 8+4, z którego zrezygnowano kilkanaście lat temu tłumacząc konieczność tamtej zmiany i poniesienia jej kosztów dobrem dzieci. Dziś dyskusja o powrocie do 8+4 toczy się raczej wokół etatów nauczycieli, co raczej nie pomaga przekonać oponentów pomysłu Pani Minister. Osoby dotąd popierające PiS odnoszą wrażenie, że rząd  podejmuje się inicjatyw, których efektem będzie tylko zwiększanie nie koniecznie uzasadnionych wydatków.  Jakie argumenty przemawiają za wprowadzeniem reformy? Zły program kilkanaście lat po reformie? Znamy przykłady bardzo dobrze funkcjonujących szkół oraz szkół funkcjonujących źle.  Jaką mamy gwarancję, że program dla 8+4 =12 będzie lepszy niż 6+3+3=12?   Czy uczyni złe szkoły dobrymi? Program powinien być dobry, uniwersalny i nie powinien budzić kontrowersji, choć w szkole uczy nauczyciel, a nie program i nie wystarczy wręczenie nauczycielowi doskonałego podręcznika, żeby ten stał się doskonałym nauczycielem.  Gdzie dbałość o dobro uczniów?  Niedawno byliśmy zrozpaczeni wpychaniem sześciolatków przez poprzednią Panią  Minister na siłę do przepełnionych i nieprzygotowanych szkół.  Całe szczęście tamtego rządu już nie ma.

Czy nie da się napisać dobrego programu?  Jeśli się teraz nie da to przypuszczalnie nie da się i po wprowadzeniu proponowanej reformy.  Zdaje się, iż MEN chce pomóc, ale nadal nie potrafi wprowadzić dobrego programu, a następnie pilnować jego realizacji. 

Uczyłem się w systemie 8+4 i był całkiem dobrze zorganizowany.  Do programu poza komunistyczną wersją historii współczesnej i bolszewickim infantylizmem interpretacji w niektórych podręcznikach nauk mniej ścisłych, trudno było mieć większe zastrzeżenia. Dobrzy nauczyciele potrafili niedoskonałości programu niwelować. Poważne problemy szkół podstawowych i średnich zaczęły się kiedy w latach 90-tych zostały przekazane samorządom. To był koszmarny błąd. Część szkół została natychmiast, za przyzwoleniem samorządów sprywatyzowana czyli rozgrabiona.  Ministerialne partyjniactwo zdecydowało też, że szkoły zawodowe są niepotrzebne. Zlikwidowano je zatem i sprzedano na pchlim targu krewnym i znajomym królika. „Idzie Grześ przez wieś….”.Szkoły powinny być albo państwowe – zależne wyłącznie od Ministerstwa Edukacji, albo prywatne – działające na zasadach także określonych przez Ministerstwo, inaczej nadal burmistrz i sołtys będzie decydował kto uczy historii i jaki poziom matematyki jest wystarczający, np. 30%.

System 8+4 miał  wady. Kto się uczył w tym systemie, dał się łatwo przekonać do reformy wprowadzającej gimnazja. Po pierwsze: egzamin po 6. klasie powoduje, że nauczyciele są zobligowani do rzetelnego wykonania pracy w ciągu pierwszych 6. lat kształcenia dzieci w szkole podstawowej. Braków z tego okresu dzieci nie są w stanie już nigdy nadrobić. Po drugie: Dzieci w tym przedziale wiekowym nie sprawiają poza nielicznymi wyjątkami poważniejszych problemów wychowawczych.  Jeśli sprawiają, szkoła ma poważny problem i to ten problem należałoby rozwiązać zamiast tego co Pani Minister proponuje. Po trzecie: Mamy system sztywnych klas i jeśli dzieci są nie najlepiej dobrane, zmiana środowiska po 6. klasie dobrze im robi. Mają szanse poznać nowych rówieśników i pracować z inną grupą nauczycieli. Zachowując przyjaźnie ze szkoły podstawowej, nawiązują nowe uciekając od zależności potencjalnie patologicznych.  Mamy gimnazja, które działają bardzo dobrze i jest to efekt wielu lat ciężkiej, rzetelnej  pracy ludzi, którzy w tych gimnazjach uczą. Pani Minister wyrzuca tę pracę do kosza, bez przekonującego uzasadnienia.  Jeśli Państwo stać na program 500+ wspierający >1 dzietność, to powinno być nas stać także na dobre kształcenie dzieci, a słyszymy o oszczędnościach.  Co myśleć o oszczędnościach, kiedy w szkołach podstawowych dzieci chodzą na lekcje na dwie zmiany? Takie oszczędności są niedopuszczalne! Pozwalamy na catering w szkołach. Niedopuszczalne!  Ile szkół podstawowych ma dzisiaj półinternaty i świetlice?  Jakie mają możliwości rozwijania zainteresowań uczniów? Pracownie, koła zainteresowań? Profesjonalna nauka muzyki, tańca, prowadzenia dyskusji, dobrego wychowania? Ile razy w ciągu roku szkolnego wciąga się flagę na maszt?  Po czwarte: gimnazja miały spowodować, że dzieci pójdą do szkoły średniej – liceum ogólnokształcącego lub zawodowego o rok później niż po szkole 8-letniej. To także argument, który do mnie przemawia. Miały pójść do liceum dojrzalsze i lepiej przygotowane.

Argumentem, który trochę mnie przekonuje do proponowanej, wstecznej reformy  jest to, że w trzy lata w liceum podobno niewiele można zrobić zwłaszcza, że ostatnia klasa to także  powtórki przed egzaminami maturalnymi. Cóż, może wystarczy wymagać by licealiści nie zapominali tego, czego się już nauczyli w gimnazjum. Brakuje szkół zawodowych?  Wprowadzenie ich po gimnazjum byłoby dobrym rozwiązaniem. Niewiele argumentów przemawia za tym, że reforma  Pani Minister Zalewskiej jest dobra dla uczniów i dobra dla Polski.  Wydaje mi się, że lepiej by było dopracować niektóre elementy budowanego od kilkunastu lat systemu, zwłaszcza, że już wiadomo które nie działają.  Pierwszy z brzegu przykład to źle napisane podręczniki historii. Kto nie wierzy, niech poczyta. Inny, może ważniejszy – za długa procedura usuwania ze szkoły ucznia, który sprawia kłopoty wychowawcze. Kolejny: jak można egzamin zdany w 30% uznać za zdany? To miało być rozwiązanie przejściowe, ale z powodu ogólno-słabo-kształcącego lenistwa jakoś się utrwaliło.

Kolejnym problemem, który podobno się pojawia w liceach jest to, że tracą ogólnokształcący charakter. Jeśli tak, to trzeba więcej wymagać od uczniów w gimnazjach i nie powtarzać w programie liceum tego, co powinni już umieć po egzaminie gimnazjalnym.  Obawiam się, że przez te zmiany czysto administracyjne, przez kolejne lata nauczyciele nadal nie będą mogli dobrze uczyć i nie będą mogli wymagać od wszystkich uczniów znajomości matematyki i  języka polskiego większej niż 30%.  Później ludzie umiejący i rozumiejący 30% podstawy programowej idą na studia i zostają ministrami i będą przez kilkadziesiąt lat rządzić w 30% mądrze.

Prze
O mnie Prze

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo