„Polska zablokowała kandydaturę byłego premiera Finlandii Paavo Lipponena na szefa unijnej dyplomacji, stanowisko piastowane obecnie przez Javiera Solanę - dowiedziała się PAP w piątek ze źródeł dyplomatycznych w Sztokholmie. Kandydaturę Lipponena Polska zablokowała, zdaniem tych źródeł, gdyż były premier Finlandii współpracuje od sierpnia 2008 r. z budującą Gazociąg Północny, zależną od Gazpromu spółką Nord Stream. "O tym, że Polska zablokuje Lipponena, poinformował osobiście premier Donald Tusk premiera Szwecji Fredrika Reinfeldta (który przewodniczy UE) na obchodach 70. rocznicy wybuchu wojny światowej w Gdańsku" - powiedziały źródła.
Tyle PAP.
Oczywiście – ktoś zaraz napisze, jakie by się oburzenie podniosło i gromy medialne uderzyły, gdyby na taki krok zdecydował się premier Kaczyński. I to rzecz jasna prawda.
Ale ważniejsze jest coś innego. To, że muszę stwierdzić, iż – mimo że Platforma i jej rząd, jak wiadomo, łagodnie mówiąc nie są bohaterami mojego romansu – to wykonali posunięcie słuszne i odważne. Jedno z pierwszych (nie pierwsze, ale niestety niewiele ich) działań, wykazujących, że obecna władza czasem jednak potrafi zrobić coś i inteligentnie, i z charakterem. I w interesie kraju.
