Paleolibertarianin Paleolibertarianin
301
BLOG

Gary Johnson - sylwetka kandydata, perspektywy, szanse

Paleolibertarianin Paleolibertarianin Polityka Obserwuj notkę 4

Każdy libertarianin w USA powinien skupić się na popieraniu kandydatów, którzy mają największe szanse nie tylko na zwycięstwo lecz na zaistnienie w amerykańskim życiu publicznym. Głoszenie haseł libertariańskich i wolnorynkowych przyciąga masy nowych zwolenników, którzy później działają przy każdej okazji, wspierając te szlachetne idee. Jak na razie libertariańskim bastionem jest Internet. Przekonajcie się sami - wejdźcie na każdą amerykańską stronę Internetową gdzie poruszana jest tematyka polityczna. Znajdziecie setki komentarzy dot. Rona Paula, libertarianizmu, kapitalizmu, antyetatyzmu i wielu, wielu innych.

Niestety szanse Rona Paula są marne i prawdopodobnie nie uzyska nominacji od Partii Republikańskiej, gdyż musiałoby się to wiązać ze zdradą delegatów Mitta Romneya. Jednak z drugiej strony Ron Paul zrobił to co miał zrobić - wsadził kij w przysłowiowe mrowisko. W Internecie zawrzało: libertarianie działają i czekają na szansę by przybliżyć się do wspólnego celu jakim byłyby radykalne zmiany politycznie w Stanach Zjednoczonych.

W tym momencie na scenę wchodzi... Gary Johnson - kandydat Partii Libertariańskiej. Człowiek o znakomitej przeszłości i z cennym bagażem doświadczeń. Historia pokazuje, że w ubiegłym stuleciu tzw. "trzeci kandydat" miewał skromne wyniki lecz teraz mamy inną sytuację:

Barack Obama przez Obamacare oraz jawną politykę socjalistyczną (niejednokrotnie krytykował kapitalizm) stał się nielubiany w Stanach nie tylko przez elektorat republikański. Środowiska typowo demokratyczne również odwracają się od swojego guru. Pacyfistów irytuje fakt, że Obama nie zablokował używania min przeciwpiechotnych jak i nie zrobił niczego by wycofać amerykanskie wojska z Bliskiego Wschodu (obiecał to w kampanii z 2008 r.)

Mitt Romney jest również nie lubiany wśród Republikanów.  Choć jego "jastrzębie" podejście do spraw zagranicznych budzi poklask wśród twardogłowych członków GOP to jednak popieranie bailoutów i nie zajmowanie się FEDem i innymi patologiami w sektorze ekonomicznym, odrzuca od niego elektorat nastawiony na wolny rynek (w tym frakcję Tea Party).

Pacyfiści i wolnorynkowcy są szansą dla Johnsona. Dodatkowo masa "ronpaulistów", którzy jak usłyszą, że RP nie zagłosuje zarówno na Obamę jak i Romneya, z radością odda swój głos na Johnsona. Nawet wynik 5% stałby się ewenementem na taką skalę, że Johnsonem zajmowałyby się media niezależnie od wyniku "Wielkiej Dwójki". Najważniejsze jest jednak to, że Johnson walczy nie o 5%, a o znacznie wyższy wynik! Nawet zwycięstwo Obamy przy świetnym wyniku Johnsona byłoby też szansą libertarianina aby za cztery lata ubiegać się o nominację z Partii Republikańskiej, gdzie miałby solidne argumenty by wygrać ten wyścig.

Jak widać, szanse na względny sukces są w zasięgu rąk. A na czym powinien skupić się sztab Johnsona? Jeśli chodzi o kampanię informacyjną to w moim przekonaniu ekipa kandydata libertariańskiego przesadza w atakowaniu "Wielkiej Dwójki" i nie skupia się wystarczająco na pokazaniu dorobku Johnsona. Były gubernator stanu Nowy Meksyk posiada wiele osiągnięć, które warto popularyzować:

Za swojej kadencji zawetował ponad siedmset projektów ustaw, które mogły zwiększyć biurokrację lub podatki, czternaście razy przeforsował obniżki podatków stanowych, co doprowadziło do tego, że sektor prywatny wytworzył wiele miejsc pracy.  Co więcej, kiedy zakończył urzędowanie, zostawił Nowy Meksyk z nadwyżką w wysokości ok. jednego miliarda dolarów.

Człowiek o takim dorobku nie jest gołosłowny w swoich poglądach. Nie ma sensu skupiać się na krytyce Obamy i Romneya bo i tak większość amerykanów nie cierpi tej dwójki. Libertariański kandydat przy każdej możliwej okazji powinien dać do zrozumienia, że jego idee nie tylko działają na papierze bądź w ustach teoretyków. Stan Nowy Meksyk jest świetnym przykładem, że zrównoważony budżet, obniżka podatków i cięcia w sektorze publicznym są pozytywnym działaniem na korzyść obywateli i gdyby przełożyć działania stanowe na federalne, Stany Zjednoczone przypomniałyby sobie co to znaczy Prosperity!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka