Paweł K. Janowski Paweł K. Janowski
579
BLOG

Juncker stoi leżąc

Paweł K. Janowski Paweł K. Janowski UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Sprawa jest poważna, bo pan Jan Klaudiusz jest filarem Unii Europejskiej. A jak filar, to wiadomo, porządna kolumna, nawet fundamentalnie istotna i niewzruszona. Taka od butów do nieba, jak trzeba to i wyżej. Taka powinna być i Jan Klaudiusz też powinien. Po winie nie zawsze jest, ale zawsze się stara. I musimy wierzyć, że tak jest. Apeluję, proszę i skłaniam się ku temu. Wierzmy. 

Nie zapominajmy i nie powątpiewajmy, pan Przewodniczący jest w dobrym stanie zdrowia i działa na pełnych obrotach od wieczora pod świt i z powrotem. Wszelkie inne sugestie i aluzje, to myślozbrodnie. Rzeczniczka Komisji Europejskiej Mina Andreewa uważa, że jest tak jak ona widzi, a że widzi więcej, więc na pewno ma rację. Ona widzi pana Jana Klaudiusza od stóp aż po czuprynę i wie, co mówi. Bo jak nie wie, to nie mówi. Przynajmniej tak mówi.

Jednak wzmożone napięcie mięśni przykręgosłupowych pana Przewodniczącego powoduje bólowe ograniczenie ruchomości tegoż oraz pojawienie się odruchowego skrzywienia kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. A dziennikarze się nabijają z niedowładu mięśni prostujących stopę i palce, z opadania stopy, z rozczochranych grzywek i zamglonych oczu. A przecież brak odruchu skokowego świadczy o ucisku krążka międzykręgowego na korzeń S1, zaburzeniu funkcji zwieraczy pęcherza moczowego i/lub odbytu, zaburzeniu czynności mikcji i defekacji. To jest sprawa poważna, sprawa międzynarodowa, ponieważ objawem zdrowia Jan Klaudiusza jest narastający ból podczas podnoszenia kończyny dolnej w czasie konferencji prasowych i przy czochraniu gości.

Dlatego powołano komisję mająca zbadać narastanie deficytów neurologicznych (niedowładów lub porażeń), nasilenie dolegliwości bólów pana Junckera. U niego nerw dyplomatyczny przebiega poprzez mięsień gruszkowaty, zamiast przebiegać pod nim. Kiedy mięsień się kurczy, może uciskać lub drażnić nerw kulszowy, dlatego potocznie, objaw ten nazywany jest „portfelem kulszowym”. A proszę mi wierzyć, Jan Klaudiusz ma wypchany portfel, zazwyczaj noszony w tylnej kieszeni spodni, uciska mięśnie pośladkowe oraz nerw kulszowy podczas siadania. Wszyscy widzą, że pan Jan dwojga imion Klaudiusz, jak bierze udział w ważnej imprezie, to bierze na całego i do dna. On tak się mocno angażuje i nie puszcza słów na wiatr, a płynów za kołnierz nie wylewa. To jest poważny polityk, powiem więcej - to wizjoner i prorok. I kreator mody. Wszyscy już zauważyli, że nie trzeba nosić takich samych skarpetek. Każdy facet, to potwierdzi i niektóre, co odważniejsze kobiety też. Ale Jan Klaudiusz idzie dalej, bo idzie w dwóch różnych butach. Dlaczego? Bo chce być przygotowany na różne ewentualności, zwłaszcza podczas negocjacji i prezentacji. Niech lewica ma swoje, a prawica za swoje. Ma swoje buty. Czarny i różowy, na sznurówki i za zatrzaski, kozaczek i kapeć. Proszę się nie dziwić, a jeżeli już ktoś musi się zdziwić, to po kartezjańsku. Filozoficznie proszę.

Bo ponad wszystko ja wierzę pani Andreewie, która zawsze zaznacza, że dopiero co miała z nim kontakt i wszystko jest z nim w porządku. Tak mówiła wczoraj i tak będzie mówiła jutro. Bo ona jest profesjonalistką. Podobno pytania dotyczące stanu zdrowia szefa Komisji pojawiają się dość regularnie, gdy kamery rejestrują jego nietypowe zachowanie w czasie wydarzeń publicznych.

Zaraz tam nietypowe. Przecież mówiłem, że on wyznacza trendy, on - Jan Klaudiusz, określa co trendem jest, a co nie jest. Ostatnim razem miało to miejsce podczas kolacji w czasie lipcowego szczytu NATO, gdy Juncker idąc, zataczał się, a inne osoby podtrzymywały go, by nie upadł. Tak opisali to niedouczeni dziennikarze, ponieważ Jan zataczając się szedł prosto. Prosto do celu, a celem nie była prosta droga, tylko ukazanie zagubionemu światu, jak musi kluczyć, by osiągnąć sukces. Szef KE wcale nie był pod wpływem alkoholu. On był pod wpływem natchnienia i cierpienia, z powodu bardzo bolesnego, hybrydowego ataku rwy kulszowej.

A kto nie wierzy niech zobaczy jakie medale, łańcuchy i krzyże musi dźwigać nasz geniusz brukselski. Oto one w kolejności chronologicznej: Ordery Sztuki i Literatury, Krzyże Wielkie Orderu Zasługi Niejednej i Wielokrotnej, Medale Legii Honorowej na Baczność, Ordery Henryka, Józefa i Innych Imion w Kalendarzu, Łańcuchy Gwiazdy Ekranu, na Firmamencie i po Godzinach. I oczywiście Ordery Przyjaźni i Zjednoczonych Browarów. I proszę, kto by to nosił nie kiwając się prosto? Nawet generał rosyjski nie dałby rady. A Przewodniczący musi. Jan Klaudiusz daje i nie przestaje dawać. Nie w palnik, daje w godność i prostość osobistą. Mimo ucisku na nerwy rdzeniowe i plecy przemęczone, mimo bólu promieniującego do pośladka, tylnej powierzchni uda lub do łydki albo stopy. Daje. A wszak czasem bóle są tak silne, że zmuszony jest do przyjęcia pozycji leżącej w czasie konferencji. Ale on daje, choć towarzyszą mu parestezje, wizje, halucynacje i drętwienia, zaburzenia czucia w różnych miejscach kończyn dolnych i uczuć wysokich. A on daje. Bo dzielny jest Jan Klaudiusz. Bo idzie siedząc, a siedząc maszeruje.

Dr Paweł Janowski

Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności”

Felieton ukazał się w „Tygodniku Solidarność”



https://pl.wikipedia.org/wiki/Pawe%C5%82_Janowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka