Gdy drobny szlachcic angielski przebił szpadą komorniczą swołocz, która w imieniu Króla zdrajcy przyszła zająć mu bydło, z krwi pachołka królewskiego wyrósł Lord Protektor Wspólnoty Angielskiej – Oliwer Cromwell, który przemienił zdychające państwo w mocarstwo rządzące naszą planetą, aż po lata pięćdziesiąte XX wieku.
Od pewnego czasu krąży po Polsce pospolity obywatel naszego kraju – Paweł Kukiz i tłumaczy takim samym obywatelom jak on, iż dwa razy dwa to cztery, i owo cztery nie jest wartością zmienną w tym równaniu. Innymi słowy wyjaśnia każdemu, kto chce słuchać, że piekło w jakim żyjemy, nie wynika z faktu, że źli ludzie nami rządzą, tylko z tej przyczyny, iż system wyborczy, tak jak grzech pierworodny, rodzi złe rządy podłych ludzi. Na tej drodze edukacji, pospolity obywatel Paweł Kukiz złożył 17 sierpnia 2015 roku, do Rzecznika Praw Obywatelskich, skargę na fakt, że Ustawa Zasadnicza naszego państwa jest łamana przez akt niższego rzędu, w zakresie biernego prawa wyborczego. Chodzi o to, że kandydować do parlamentu mogą tylko ci obywatele, którzy znajdą uznanie w podłych ślepiach mafiosów partyjnych.
Jest to sytuacja zgodna z zasadami komunizmu, czyli współczesnej formy feudalizmu, w jakiej żyjemy od 25 lat.
Przykład: W latach siedemdziesiątych XX wieku, filmem PRL zarządzał człowiek wyjątkowo doświadczony przez los i przez to ogromnie zdeprawowany. Nawet jak na bezmiar zaprzaństwa, jaki prezentowali ówcześni pachołkowie przekraczał on wszelkie normy - zwał się Janusz Wilhelmi. Miał, jako swoje lewe jądro, kilku młodych, zdolnych do wszystkiego w drodze po ochłapy od Moskowitów. Jednym z nich był niejaki Waldemar, w dzisiejszej oborze postkomunistycznej zwany „Noskiem” z powodu stałego ciągu i w dzisiejszych czasach bywający ministrem tego oraz owego. Tegoż Waldemara wezwał wiceminister kultury PRL Wilhelmi i słowami obelżywymi powiedział, że dowiedział się, iż w trakcie festiwalu „Młodzi i Film” sami widzowie będą wybierać filmy, które uznają za najlepsze. Czyście na łeb upadli - zakończył wiceminister. Jednak wówczas młody i zdolny do wszystkiego późniejszy „Nosek” rezolutnie odpowiedział: Ale towarzyszu ministrze te filmy, co oni będą wybierać, to myśmy wcześniej wybrali sami. Wilhelmi spojrzał z podziwem i lekkim przestrachem, jakie gady hoduje sobie na piersi, i odpowiedział: Aaa, nie, to w porządku.
W ten właśnie sposób w Polsce działa system wyborczy, jak w anegdocie powyżej. Najpierw wybiera herszt a potem udajemy demokrację dla idiotów i różnych tam międzynarodowych instytucji finansowych, które takie fochy stroją, że ma być demokracja. Nie są to oczywiście, jak sądzą nasi gangsterzy, fochy, tylko zimna kalkulacja. Przecież oni zadłużają całą populację Polaków, a nie siebie. To nie oni będą spłacać długi, bo dawno z Polski uciekną z worami złota, tylko my. Międzynarodowi wierzyciele muszą więc mieć w razie odrzucenia długu - przez nas, dłużników – wymówkę: Ale przecież skrypty dłużne podpisywali wasi, demokratycznie wybrani przedstawiciele. Musimy im powiedzieć stanowczo: nie nasi i nie demokratyczni.
Dlaczego nie nasi i nie demokratyczni? Gdyż to nie my wybieramy posłów!
Najpierw więc preselekcja kandydatów przez hersztów partyjnych band, a później
przez zaporowy system 100 000 tysięcy podpisów, w co najmniej połowie okręgów wyborczych.
Spróbujcie to zebrać!
Jak sobie radzą partie?
Cóż, trzeba mieć dostęp do bazy danych obywateli, najlepiej przez MSW i następnie te dane aparat partyjny ukryty po sekretnych miejscach pieczołowicie przenosi na karty poparcia kandydatów danej partii. Te bardziej chamskie i bezczelne mafie partyjne popisują się, że przepisały danych … że ho ho, oczywiście dla publiki nazywa się to - zebrały podpisy. Dla pozostałej ferajny jest to informacja, że proszę, jaki mamy sprawny aparat i jaki dostęp do danych, a wy?
Jak już aparat wszystko przepisze, to na te listy nanoszą nazwiska pachołków partyjnych. Zwróciliście uwagę, że obecnie nawet nie starają się zachowywać pozorów i na przykład nie ma już czegoś takiego jak spotkania z wyborcami, prawdziwych wieców wyborczych. Po cóż się narażać. Co prawda broń w Polsce Polakom jest zakazana, ale zawsze mogą napluć w ryj i taki plujący może mieć AIDS. Zbyteczne ryzyko.
W rzeczywistości wszystko rozstrzyga kochany komisarz, który sprawę załatwi jak trza, gdyż wyborów nie fałszuje się na etapie obwodowych komisji wyborczych. To byłby poroniony pomysł i mógłby przynieść opłakane skutki ze względu na niemożliwość koordynacji. To wszystko robi się już po wyborach, w ramach targów i swarów. Dlatego podawanie ostatecznych danych trwa tak długo. Jakoś trza się dogadać. Czasem jest trudno, ale zawsze jest czym dzielić: przykładowo - my samorządy, wy prezydenta i szafa gra, ciemny motłoch dostaje cieczki z uciechy, a kto ma kawior i szampana? Ci, co zawsze!
Paweł Kukiz walczy dla nas i za nas. Tłumaczy nam, abyśmy system zła wszelkiego zmietli w referendum i tylko od nas zależy, czy szansę, jaką daje referendum wykorzystamy.
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że mafia uważa, iż Kukiz robi im wbrew. Tymczasem Paweł Kukiz, jak każdy artysta, działa kierowany empatią. Chce ustrzec ich i nas przed rewolucją.
Książę Modest Solski, w zasadzie przedostatni normalny premier carskiej Rosji, błagał Cara o jakiś umiar w sprawowaniu władzy - dla własnego dobra, czyli carskiego samodzierżawia - Car śmiał się na to, że chłop rosyjski wszystko zniesie i jeszcze więcej. Ciekawe, czy w tej dziurze, gdzie został wraz z progeniturą zaszlachtowany, przypominał sobie, co mu tłumaczył Książę Modest.
Czy szaremu obywatelowi Pawłowi Kukizowi uda się zatrzymać nadchodzącą rewolucję?
Czy Polacy okażą się polakami czy Polakami?
Już nie długo się przekonamy.
zdrajcy przyszła zająć mu bydło, z krwi pachołka królewskiego wyrósł Lord Protektor Wspólnoty Angielskiej – Oliwer Cromwell, który przemienił zdychające państwo w mocarstwo rządzące naszą planetą, aż po lata pięćdziesiąte XX wieku.
Od pewnego czasu krąży po Polsce pospolity obywatel naszego kraju – Paweł Kukiz i tłumaczy takim samym obywatelom jak on, iż dwa razy dwa to cztery, i owo cztery nie jest wartością zmienną w tym równaniu. Innymi słowy wyjaśnia każdemu, kto chce słuchać, że piekło w jakim żyjemy, nie wynika z faktu, że źli ludzie nami rządzą, tylko z tej przyczyny, iż system wyborczy, tak jak grzech pierworodny, rodzi złe rządy podłych ludzi. Na tej drodze edukacji, pospolity obywatel Paweł Kukiz złożył 17 sierpnia 2015 roku, do Rzecznika Praw Obywatelskich, skargę na fakt, że Ustawa Zasadnicza naszego państwa jest łamana przez akt niższego rzędu, w zakresie biernego prawa wyborczego. Chodzi o to, że kandydować do parlamentu mogą tylko ci obywatele, którzy znajdą uznanie w podłych ślepiach mafiosów partyjnych.
Jest to sytuacja zgodna z zasadami komunizmu, czyli współczesnej formy feudalizmu, w jakiej żyjemy od 25 lat.
Przykład: W latach siedemdziesiątych XX wieku, filmem PRL zarządzał człowiek wyjątkowo doświadczony przez los i przez to ogromnie zdeprawowany. Nawet jak na bezmiar zaprzaństwa, jaki prezentowali ówcześni pachołkowie przekraczał on wszelkie normy - zwał się Janusz Wilhelmi. Miał, jako swoje lewe jądro, kilku młodych, zdolnych do wszystkiego w drodze po ochłapy od Moskowitów. Jednym z nich był niejaki Waldemar, w dzisiejszej oborze postkomunistycznej zwany „Noskiem” z powodu stałego ciągu i w dzisiejszych czasach bywający ministrem tego oraz owego. Tegoż Waldemara wezwał wiceminister kultury PRL Wilhelmi i słowami obelżywymi powiedział, że dowiedział się, iż w trakcie festiwalu „Młodzi i Film” sami widzowie będą wybierać filmy, które uznają za najlepsze. Czyście na łeb upadli - zakończył wiceminister. Jednak wówczas młody i zdolny do wszystkiego późniejszy „Nosek” rezolutnie odpowiedział: Ale towarzyszu ministrze te filmy, co oni będą wybierać, to myśmy wcześniej wybrali sami. Wilhelmi spojrzał z podziwem i lekkim przestrachem, jakie gady hoduje sobie na piersi, i odpowiedział: Aaa, nie, to w porządku.
W ten właśnie sposób w Polsce działa system wyborczy, jak w anegdocie powyżej. Najpierw wybiera herszt a potem udajemy demokrację dla idiotów i różnych tam międzynarodowych instytucji finansowych, które takie fochy stroją, że ma być demokracja. Nie są to oczywiście, jak sądzą nasi gangsterzy, fochy, tylko zimna kalkulacja. Przecież oni zadłużają całą populację Polaków, a nie siebie. To nie oni będą spłacać długi, bo dawno z Polski uciekną z worami złota, tylko my. Międzynarodowi wierzyciele muszą więc mieć w razie odrzucenia długu - przez nas, dłużników – wymówkę: Ale przecież skrypty dłużne podpisywali wasi, demokratycznie wybrani przedstawiciele. Musimy im powiedzieć stanowczo: nie nasi i nie demokratyczni.
Dlaczego nie nasi i nie demokratyczni? Gdyż to nie my wybieramy posłów!
Najpierw więc preselekcja kandydatów przez hersztów partyjnych band, a później
przez zaporowy system 100 000 tysięcy podpisów, w co najmniej połowie okręgów wyborczych.
Spróbujcie to zebrać!
Jak sobie radzą partie?
Cóż, trzeba mieć dostęp do bazy danych obywateli, najlepiej przez MSW i następnie te dane aparat partyjny ukryty po sekretnych miejscach pieczołowicie przenosi na karty poparcia kandydatów danej partii. Te bardziej chamskie i bezczelne mafie partyjne popisują się, że przepisały danych … że ho ho, oczywiście dla publiki nazywa się to - zebrały podpisy. Dla pozostałej ferajny jest to informacja, że proszę, jaki mamy sprawny aparat i jaki dostęp do danych, a wy?
Jak już aparat wszystko przepisze, to na te listy nanoszą nazwiska pachołków partyjnych. Zwróciliście uwagę, że obecnie nawet nie starają się zachowywać pozorów i na przykład nie ma już czegoś takiego jak spotkania z wyborcami, prawdziwych wieców wyborczych. Po cóż się narażać. Co prawda broń w Polsce Polakom jest zakazana, ale zawsze mogą napluć w ryj i taki plujący może mieć AIDS. Zbyteczne ryzyko.
W rzeczywistości wszystko rozstrzyga kochany komisarz, który sprawę załatwi jak trza, gdyż wyborów nie fałszuje się na etapie obwodowych komisji wyborczych. To byłby poroniony pomysł i mógłby przynieść opłakane skutki ze względu na niemożliwość koordynacji. To wszystko robi się już po wyborach, w ramach targów i swarów. Dlatego podawanie ostatecznych danych trwa tak długo. Jakoś trza się dogadać. Czasem jest trudno, ale zawsze jest czym dzielić: przykładowo - my samorządy, wy prezydenta i szafa gra, ciemny motłoch dostaje cieczki z uciechy, a kto ma kawior i szampana? Ci, co zawsze!
Paweł Kukiz walczy dla nas i za nas. Tłumaczy nam, abyśmy system zła wszelkiego zmietli w referendum i tylko od nas zależy, czy szansę, jaką daje referendum wykorzystamy.
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że mafia uważa, iż Kukiz robi im wbrew. Tymczasem Paweł Kukiz, jak każdy artysta, działa kierowany empatią. Chce ustrzec ich i nas przed rewolucją.
Książę Modest Solski, w zasadzie przedostatni normalny premier carskiej Rosji, błagał Cara o jakiś umiar w sprawowaniu władzy - dla własnego dobra, czyli carskiego samodzierżawia - Car śmiał się na to, że chłop rosyjski wszystko zniesie i jeszcze więcej. Ciekawe, czy w tej dziurze, gdzie został wraz z progeniturą zaszlachtowany, przypominał sobie, co mu tłumaczył Książę Modest.
Czy szaremu obywatelowi Pawłowi Kukizowi uda się zatrzymać nadchodzącą rewolucję?
Czy Polacy okażą się polakami czy Polakami?
Już nie długo się przekonamy.
Inne tematy w dziale Polityka