W polskiej przestrzeni politycznej panuje głębokie pomieszanie pojęć. Co jakiś czas trzeba prostować ten galimatias, ale on z właściwą dla wszelkich aberracji regularnością odradza się. Szczególnie dotyczy to nazywania pewnych ruchów, frakcji, itp. prawicowymi lub lewicowymi. Ten analfabetyzm polityczny szczególnie irytujący jest u osób zawodowo zajmujących się publicystyką polityczną. Czasem wynika on ze złej woli, ale najczęściej jest efektem kompletnego nieuctwa osób zabierających publicznie głos. Dlatego pozwalam sobie wnieść kaganek oświaty do jaskini ciemności.
W latach 90 XX wieku lewicowy publicysta J. Surdykowski zdefiniował polską scenę polityczną, jako: Lewicę pobożną i Lewicę bezbożną. Słusznie stwierdziwszy, że w Polsce nie istnieje prawica. Dlaczego w Polsce nie ma prawicy? Oczywiście związane jest to z historią naszego kraju.
Pierwsza i jedynie wielka Polska była rządzona przez prawicę i reprezentowała ideologicznie paradygmat prawicowy. Bycie prawicowcem w sensie zasadniczym wyraża się: uznaniem nadrzędności praw jednostki nad zbiorowością. Gdy uznajemy, że wolności jednostki są ważniejsze niż uzurpacje zbiorowości. Gdy uznajemy, że państwo istnieje po to, by zabezpieczać wolność i suwerenność jednostki – wówczas jesteśmy prawicowcem.
Nowożytna historia zna dwie rewolucje prawicowe, które powiodły się i skutkowały powstaniem mocarstw. Są to: rewolucja Olivera Cromwella i rewolucja Jerzego Waszyngtona. Obie te rewolucje były przeprowadzone w interesie i na rzecz praw jednostki.
Wszystkie inne rewolucje były wprost lub chyłkiem wymierzone w prawa jednostki nawet, jeżeli bredziły - jak rewolucja francuska - o prawach jednostki. Oczywiście wszystkie te rewolucje były lewicowe, więc nieudane, gdyż miast wolności przynosiły niewolę. Przykładem jest rewolucja francuska i rosyjska. Jedna skutkowała oszalałym terrorem lewaków, który dopiero wówczas powstrzymano, gdy połowicznie wrócono na drogę prawicowości. Druga skończyła się przechwyceniem władzy przez bolszewików zgodnie z prawem Ayn Rand, że tam, gdzie mamy do czynienia ze ścieraniem się dwóch lewackich tendencji wygrywa ta, która jest bardziej radykalna.
W Polsce kres istnieniu naszego państwa przyniosła rewolucja 3 maja w XVIII wieku. Z grubsza biorąc była ona zrealizowana według ironicznie opisanej zasady – kościół rozebrać, by plebanię naprawić. W rewolucji 3 maja - Polaków, czyli szlachtę pozbawiono wszelkich praw a nadano je: chłopom, którzy w rzeczywistości do dziś dość labilnie identyfikują się z Polską, bo taka jest natura każdego pospólstwa, czy to w Afryce, czy Europie. Na marginesie pragnę zauważyć, że opowiadał mi Wawrzyniec Kabila, pierwszy prezydent Demokratycznej Republiki Konga, iż właśnie niezrozumienie przez Che Guevarę natury chłopów, spowodowało jego rozejście z latynoskim ludobójcą. On dokładnie, jak rewolucjoniści 3 maja w XVIII wieku, przypisywał pospólstwu cechy, których nigdy nie posiadało i nigdy nie będzie posiadać. Następnym występkiem rewolucji 3 maja było obdarzenie przywilejami mieszczan, czyli Niemców. W ludzie warszawskim krąży legenda, że to Polacy wyznania mojżeszowego są największymi beneficjentami nieruchomości w stolicy. Jako przewodniczący komisji inwentaryzacyjnej m.st. Warszawy w latach 1990-95 porządkowałem stajnię Augiasza, jaką były grunty warszawskie po okupacji sowieckiej i autorytatywnie stwierdzam, że największymi posiadaczami gruntów w Warszawie byli Niemcy lub spolonizowani Niemcy. W rewolucji 3 maja odebrano też wszystkim jednostkom kardynalne prawo – prawo swobody wyznania. Polska stała się państwem wyznania rzymsko-katolickiego, co dodatkowo skutkowało tym, iż stawaliśmy się państwem wasalnym wobec Watykanu, który od czasów św. Benedykta reprezentuje interesy naszego wroga - Niemiec. Nic więc dziwnego, że odchodzącego z Warszawy, po pierwszym zaborze, gubernatora pruskiego mieszczanie warszawscy żegnali ze łzami w oczach i podziękowaniem za jego okupacyjne rządy. Dlaczego więc rewolucja 3 maja zakończyła się upadkiem Polski a nie przekształciła się jak rewolucja francuska? Po pierwsze - T. Kościuszko powstrzymał lewicowy terror, ale odwrotnie niż Francuzi, nie powrócił na tory prawicowe, lecz usiłował, jak później w Rosji Kiereński, manipulować społeczeństwem, co oczywiście natychmiast wykorzystali Rosjanie. Po drugie - Polaków wykluczono z nowego państwa, a chłopi i mieszczanie byli absolutnie obojętni na los Polski, tak więc fircyk w zalotach został sam na sam z Rosjanami, co skutkowało okupacją Polski na lat 120. W ten sposób nastąpiło rozejście rozwijającej się intelektualnie myśli politycznej Europy z losami Polski, ponieważ realizacja praw jednostki zaczęła przebiegać w nowoczesnej Europie na linii państwo - jednostka. Polacy zaś, jako społeczeństwo, zostali za sprawą swoich zidiociałych lewicowców cofnięci do roli dzikusów, którzy dopiero muszą wywalczyć podstawowy byt wspólnotowy – państwo, a co dopiero mówić o kształtowaniu się nowoczesnego społeczeństwa, czyli podziału na lewicę i prawicę. Jednocześnie stworzono na przełomie XIX i XX wieku nowy archetyp Polaka, którego podstawą jest rzymski – katolicyzm, przy czym „rzymski” pełni tu tylko rolę wskaźnika geograficznego, nie zaś intelektualnego, etycznego. Uczyniono tak, gdyż rozpaczliwie usiłowano polonizować pospólstwo. Wiadomo zaś, że ta warstwa społeczna w żadnym państwie nie identyfikuje się trwale narodowościowo na płaszczyźnie intelektualnej, gdyż ubogość intelektualna owej warstwy powoduje, iż jej identyfikacja jest związana z rytuałem, emocją, a nie intelektualno – kulturowym wyborem. Celowo zarzucono prawdziwą polskość, na rzecz absurdalnej jedności moralno - politycznej. W historycznie realnej wspólnocie Polaków, prawdziwa istota polskości wynika z naszego genotypu sarmackiego i dorobku owego genotypu w kształtowaniu się Europy. Tworząc mirażowy archetyp Polaka wyrzucono za burtę wkład Sarmatów w rozwój Europy i Afryki. Skutkowało to utraceniem należnego Polakom podmiotowego miejsca w Europie. Miejsca, które Sarmaci zajmują równolegle z Hellenami, Rzymianami, czy Scytami. W miejsce prawdy, utworzono całkowicie fatamorganowy wizerunek Polaka, jako Słowianina, czyli tego elementu, który Europa musiała traktować przedmiotowo, co było w interesie Rosji i Niemiec. W rzeczywistości prawdziwy Polak jest Sarmatą, a u Sarmatów mamy do czynienia z identyfikacją aryjską, hellenistyczną, czyli dominacją praw jednostki nad grupą, w której wybór religii jest wtórny w kontaktach wspólnotowych i zarezerwowany dla osobistych decyzji jednostki. Przykładem jest protestantyzm Mikołaja Reya i rzymski-katolicyzm Jana Kochanowskiego, którzy nie tylko pospołu trwają w literaturze Wielkiej Polski, ale i w życiu rzeczywistym egzystowali w bliskości.
Dziś więc powrót do prawicowości jest powrotem do polskości i podmiotowości Polaków. Jest odnajdowaniem się Polaków na szerokiej perspektywie starożytnej Europy i nowożytnego świata. Jednak są siły, które posługując się demagogią społeczną i działając w istocie przeciw naszemu interesowi narodowemu lansują postawy lewicowe określając je mianem prawicowych. W istocie chodzi tu o utrzymanie przedmiotowości Polaków, tak jakbyśmy byli wytworem okoliczności politycznych typu: rozbiory, traktat wersalski, traktat Hitler-Stalin, zdrada jałtańska, zwycięstwo USA w zimnej wojnie. W rzeczywistości Polska i Polacy są integralnym podmiotem, który jako zbiorowość istnieje od starożytności, czy to się Niemcom lub Rosjanom podoba, czy nie. Dopóki ta podmiotowość nie zostanie zaakceptowana przez Europę, dopóty nie zaistnieje stabilność Europy. Jednak, aby ta podmiotowość dotarła do świadomości świata, Polska musi stać się krajem prawdziwej prawicy, czyli odrzucić błędną ekonomię, która powstała na gruncie nienawiści do jednostki. W prawodawstwie musimy postawić na wolność i wyższość jednostki nad zbiorowością. W zakresie finansów kierować się tymi samymi zasadami, czyli dobre jest to, co jest dobre dla interesu jednostki. Musimy postawić na jednostki twórcze, operatywne, na wysokim poziomie intelektualnym. Dopiero wówczas odbudujemy podmiotowość naszego państwa w Europie i świecie. Musimy zrozumieć, jako społeczeństwo i jako jednostki, że wszelkie działanie, którego korzenie sięgają lewicowego paradygmatu jest zabójcze dla istoty polskości, czyli dla nas samych.
Inne tematy w dziale Polityka