paweł solski paweł solski
406
BLOG

Dlaczego należy wziąć udział w referendum 06.09

paweł solski paweł solski Polityka Obserwuj notkę 12

 

6 września będziemy odpowiadać na trzy fundamentalne dla ustroju naszego państwa pytania.

Wbrew wściekłemu atakowi propagandystów partyjnych, pytania te są zasadnicze dla Polski.

Po 25 latach od zmowy okrągłostołowej mamy możliwość wypowiedzenia się, co na temat tej zmowy myślimy, jako Polacy.

Mamy też szansę, która już się długo nie powtórzy, wyjaśnić darmozjadom, co myślimy o tym, aby za nasze pieniądze podawali sobie kawior nad naszymi głowami.

W bezpośrednim pytaniu możemy ustosunkować się do bandytyzmu państwowego określanego terminem podatków.

Co do pierwszego pytania, wyjaśniam. System proporcjonalny został zaprojektowany i wprowadzony w Polsce pod dyktando sowieckich dygnitarzy, których w zakresie ordynacji proporcjonalnej szkolił sowiecki aparatczyk Andrzej Werblan. Kim jest ów Andrzej Werblan? To osobnik, który przybył do polski razem z sowieckim okupantem i został w strefie okupacyjnej Moskwy, zwanej PRL, zainstalowany na trwałe. Zawsze działał, jako oficer propagandy. Swego czasu był wśród pięciu osobników wymienianych, jako potencjalni następcy genseka Gomułki. Jednak w 1968 postawił na antysemitów w PZPR, co dowodzi, że nie był zbyt bystry, bo działając w lewicy zapisywać się do antysemitów to dużej klasy ekstrawagancja. W związku z czym jego szanse na prawdziwą karierę - czyli bycie gensekiem - zmalały do zera. Jednak zrozumiał swój błąd, ukorzył się i pozwolono mu utrzymać się w głównym nurcie frontu propagandowego. 17 marca 1989 roku zwrócił się on do Mieczysława Franciszka Rakowskiego, ostatniego genseka PZPR, z listem informującym tegoż, iż knuty przy „okrągłym stole” system polityczny musi uzyskać odpowiednią obudowę w zakresie systemu wyborczego. W liście z 17 marca 1989 roku bardzo wnikliwie i analitycznie wyłożył Rakowskiemu, jakiego systemu wyborczego potrzebują sowieciarze, aby nic w sensie bezpieczeństwa osobistego i dalszego trwania u koryta im nie zaszkodziło. Oto cytaty: „ Niestety, całkowicie lekkomyślny z punktu widzenia potrzeby zapewnienia ewolucyjnego (moje podkreślenie) i pokojowego procesu przejścia ku tej demokracji, a może wręcz obłędny (…) wydaje się pomysł zastosowania większościowej ordynacji wyborczej do Senatu. Coś tu zawiodło, wyobraźnia lub wiedza, albo jedno i drugie.” Jak więc widzimy, Werblan wyraźnie wskazuje, że ordynacja większościowa zapewnia sprawiedliwe rozliczenie każdego, kto czerpał wbrew Polakom korzyści z udziału we władzy. Ordynacja większościowa jest niebezpieczna dla łajdaków. Ordynacja większościowa jest w swej istocie najbardziej demokratyczna, gdyż demokracja, to rządy większości a nie mniejszości, jak nam od lat wmawia lewicowa propaganda. Demokracja nie polega na robieniu dobrze dewiantom, nieudacznikom, czy przygłupom, tylko na zabezpieczaniu interesów większości. Zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w USA, rozwój tych potęg wynika z ordynacji większościowej. Jest kłamstwem twierdzenie, że ordynacja ta betonuje scenę polityczną. W. Churchill opisuje w swoich pamiętnikach, jak to walczył z nim w jego okręgu wyborczym pewien socjalista na przestrzeni kilku lat - więc kilku wyborów - i jak systematycznie powiększał pulę swoich zwolenników, aż pokonał Churchilla wygrywając mandat. Po prostu ordynacja większościowa wymusza na partiach konieczność poważnego traktowania wyborców i uniemożliwia destabilizowanie sytuacji politycznej w kraju. Co w praktyce oznacza, że to wyborcy decydują o swoim losie, a nie manipulacje machiny propagandowej i różnego rodzaju policji politycznych. Na zakończenie swojego listu A. Werblan pisze: „ Poza tym wybory proporcjonalne nie eliminowałyby mniejszych ugrupowań, rzeczywiście niezależnych lub pośrednich ( to znaczy takich, które ad hoc powołuje główna siła polityczna, by ogłupić wyborców, ale nie chce, by ją identyfikowano z nimi np. PO-Palikot - mój dopisek) a warto by dopuścić je do balotażu (…).” Jest tu wyrażone jasne przesłanie. Proporcjonalna ordynacja pozwala na wszelką grę i ignorowanie wyborcy. Cóż my Polacy mamy z tego, że w Parlamencie są ciągle: PSL, ewentualnie efemerydy jak: Palikot, Partia Przyjaciół Piwa, Samoobrona, itp. Nic. Za to szemrani z Wiejskiej mają możliwość wszechstronnej manipulacji. Warto pamiętać, że te tak zwane mniejsze ugrupowania, tak naprawdę troszczą się tylko o szynkę i bułeczkę z masłem oraz wakacje na Karaibach dla swojej rodziny lub kochanek za wyszarpane nam pieniądze. Co do roli i znaczenia posła, to chyba przykład niejakiego Mastalerka jasno pokazuje, że w ordynacji większościowej o życiu i śmierci deputowanego decyduje boss partyjny i pojedynczy poseł jest hetką pętelką, żeby nie powiedzieć dosadniej. Przygoda Mastalerka jasno pokazuje, że wyborca potrzebny jest tylko do przyklepania widzimisię bossa i może spadać!

Psuć demokrację zaczął już niejaki Solon żyjący w V wieku przed p.Ch.  Można go uznać za pierwszego lewicowca w Europie. W Atenach polityką zajmowali się odpowiednio majętni ludzie. Oni stali Solonowi na drodze do władzy, czyli pieniędzy. Aby sobie umożliwić wzbogacenie, zebrał najpierw klientelę, czyli przeprowadził uchwałę, że za obecność w posiedzeniach na Agorze będą wypłacane diety. Pozwoliło to na udział w posiedzeniach na rynku hołoty i oto cwanemu Solonowi chodziło. Pospólstwo zaczęło go popierać i wówczas wykonał swój skok na kasę, czyli szerokie reformy. Po pierwsze zniósł prawa Drakona. Prawa te regulowały obrót finansowy. Solon zabronił ustanawiać zastaw na osobie fizycznej dłużnika. Obłożył najbogatszych podatkami, uzyskane pieniądze przeznaczył na opłacenie diet dla hołoty, która go popierała oraz na utrzymanie dla tego pospólstwa darmowych burdeli hetero i homoseksualnych. Jednak najlepsze oszustwo wiązało się ze zniesieniem praw Drakona. Tuż przed ich ogłoszeniem, w tajemnicy z grupą cwaniaczków, poprzez podstawione osoby zaciągnął ogromne długi i następnie zniósł prawa Drakona. Dzięki temu w ciągu jednej doby ubogi arystokrata Solon znów stał się krezusem. Oczywiście długów nie spłacił i na wszelki wypadek wyjechał z Aten na 10 lat pozostawiając Ateńczyków z jego reformami sam na sam. Dziś drogą wytyczoną przez tego chytrusa kroczą wszyscy lewicowcy, którzy sromają się losem ubogich, a że przy okazji coś sobie chapsną, toż człowiek ma ręce do siebie, nie od siebie.  Nic więc dziwnego, że wychowani jeszcze na kulturze antycznej chytrzy lewicowcy europejscy wpadli na pomysł finansowania partii z naszych kieszeni. Jak więc widzimy, w Europie od V wieku p.Ch. niewiele się zmieniło. W USA partie muszą jednak liczyć się z wyborcami, bo nagłe odcięcie funduszy może grozić partii zejściem ze sceny politycznej lub totalną przegraną. Komuniści europejscy uznali, że ta nieprzyjemna zależność od irytującego wyborcy jest bardzo stresująca. Dziś, jak widzimy, miast strzelać do atakujących Europę terrorystów, „rządy” starają się im nieba przychylić. Ponieważ nie muszą się liczyć z wyborcami. Przecież mogą szuflami brać z pieniędzy zagrabianych wyborcom w formie podatków, przychodów. Mamy tu sytuację, jak w knajpie w PRL, gdzie kelner zasadzał klientce kopa w brzuch, a szatniarka dopingowała bandziora „daj jej lekcję to więcej nie przyjdzie”, ponieważ dla załogi uspołecznionego punktu żywienia, jak w PRL nazywano restauracje, przychód uzyskiwano nie z klienta, tylko z ogólnego budżetu, jakim dysponowało odpowiednie ministerstwo, pod które podlegały knajpy.   Wyjątkową zaś bezczelnością są wypowiedzi darmozjadów, że jak im nie damy się okradać, to oni będą uprawiać korupcję. Przecież, jeżeli dana partia reprezentuje swój program i zdobywa on poparcie, to na pewno nie zabraknie ludzi, którzy poprą tę siłę polityczną pieniędzmi. Oczywiście przedstawienie takiego programu wymaga wiedzy, inteligencji i zaufania społecznego, a o co jak o co, ale o te trzy rzeczy nie można podejrzewać partii działających w Polsce. W rzeczywistości są to sitwy wyprane z intelektu, ciągle kombinujące, jakby tu wzbogacić się osobiście okradając innych na szeroką skalę, tak, by nie ponieść konsekwencji swoich krętactw i rabunku. Dlatego odcięcie tych łotrów od mamony jest najpilniejszą potrzebą!

Ostatnie pytanie związane jest z łupieniem nas, mieszkańców Polski, poprzez pobieranie od Polaków haraczu, który nazywany jest podatkiem. Wbrew temu, co donoszą partyjni propagandziści to, iż wydano ustawę regulującą kwestię tłumaczenia wszelkich niejasności na korzyść podatnika nie załatwia sprawy. Referendum w odwrotności do ustawy, nie można potraktować lekko. Referendum jednoznacznie wskaże, że Wspólnota nie życzy sobie łupienia nas podatkami niczym dojne krowy. Podatek ma być daniną na rzecz wspólnoty, a nie rabunkiem na rzecz „celników”. Jeżeli jesteśmy we własnym państwie, to my chcemy ustalać reguły!

Pamiętajmy, udział w referendum jest potwierdzeniem naszej podmiotowości w stosunku do wszystkich - bez względu na rangę - funkcjonariuszy państwa, oraz ich przedmiotowości w stosunku do nas.        

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka