paweł solski paweł solski
291
BLOG

Nieuzasadniony prowincjonalny paternalizm wobec Centralnej i Wschodniej Europy

paweł solski paweł solski UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

      Artykuł jest szerszą odpowiedzią na uwagi autora o pseudonimie„myslewiecjestem”.

Od końca XIX wieku, poprzez cały XX wiek, wśród autorów anglosaskich i innych rezydujących w krajach euroatlantyckich, można spostrzec swoisty prowincjonalny paternalizm w intelektualnym traktowaniu obszarów Centralnej i Wschodniej Europy. Korzenie owego paternalizmu usytuowane są w UK i wynikają z walki między anglikanami (szerzej protestantami) a rzymskimi katolikami.

Szczególnym przykładem jest tu Mikołaj Kopernik. Za sprawą propagandy z pierwszej połowy XX wieku utarło się mniemanie, iż to kościół rzymskokatolicki prześladował genialnego astronoma. Gdy w rzeczywistości było odwrotnie. To Watykan zachęcał uczonego z Torunia do badania kosmosu i wyciągania z tegoż badania naukowych wniosków. W istocie ortodoksja protestancka atakowała wściekle genialnego astronoma.

W języku niemieckim do dziś istnieje neologizm, podobny do polskiego zwrotu „cyganić”, który można określić po polsku, jako „kopernikanić”. Ortodoksja protestancka zajadle prześladowała Kopernika i to pod jej wpływem Watykan odciął się od myśli polskiego geniusza, gdyż kościół rzymskokatolicki popierający naukowe odkrycia myśli kopernikańskiej był przez protestantów przedstawiany, jako sojusznik szatana, ponieważ zaprzeczając dominującej roli Ziemi w uniwersum, podważał istotę religii monoteistycznej. Przywracał tym samym myśl egipskiego faraona, iż to Słońce jest upostaciowaniem Boga, rozumianego, jako energia przenikająca wszystko i sama będąca Absolutem. Prostaccy protestanci dostawali wręcz porażenia zmysłów od takiego rozumienia wszechświata.

W czasach reformacji, kościół rzymskokatolicki był ostoją intelektu, wyrafinowania filozoficznego i artystycznego, jak i nowożytnej swobody obyczajowej polegającej na czerpaniu radości, jaką jednostce może dać świadome wykorzystanie przyjemności wynikających z umiejętnego wykorzystania własnego oraz cudzego libido.

W zakresie ekonomii, to rzymscy katolicy wynaleźli bank i operacje finansowe w wyniku, których nauczyli się traktować pieniądz, jako towar, co jest krokiem milowym w dziejach ludzkości. Mikołaj Kopernik odkrył zaś prawo, iż gorszy pieniądz wypiera lepszy. Prawo, które przypisuje się dziś angielskiemu ekonomiście.

Ówczesny kościół rzymskokatolicki stał się obiektem ataków ciemnego i naburmuszonego ludu protestanckiego, który można porównać do dzisiejszego pospólstwa. Watykan rozumiał, że tłumaczenie - głupim i ogarniętym ortodoksyjnym obłędem masom europejskim - odkrycia genialnego Polaka jest poza spektrum zrozumienia pospólstwa.  Tymczasem protestantyzm, przez swój prymitywizm oraz sprowadzenie religii do protokołu oraz rytuału, znajdował szeroki poklask i dlatego kościół rzymskokatolicki, aby zachować stan posiadania, musiał zdystansować się od rewolucji kopernikańskiej.  

M. Kopernik we współczesnej propagandzie lewicowej, ponieważ był biskupem rzymskokatolickim, jest wypierany lub pomniejszany, jako twórca nowożytnego widzenia otaczającego nas uniwersum na rzecz, a to Galileusza, a to filozofów starożytnej Grecji. Tymczasem bez polskiego geniusza nie byłaby możliwa współczesna cywilizacja i jej osiągnięcia. Gdyby M. Kopernik był protestanckim ortodoksem z Anglii, na jego temat równo, co trzy lata powstawałyby filmy i sztuki. Zaś jego ojcostwo naszej cywilizacji nie byłoby ukrywane, lecz do znudzenia wałkowane. W opisie historycznym, naukowca z Torunia przedstawia się, jako prowincjonalnego astronoma, któremu coś się udało, jak przysłowiowej kurze ziarno. W rzeczywistości oprócz tego, że Mikołaj Kopernik był genialnym astronomem, był też wiodącym intelektualistą swojej epoki. Utrzymywał przyjacielskie kontakty z innym wielkim intelektualistą Europy – Cortezem oraz innymi wielkimi umysłami swoich czasów. Jednak ojciec naszej dzisiejszej cywilizacji, poza wąskim kręgiem, nie jest szerzej znany w świecie.

Teraz spójrzmy na innego geniusza Europy Centralnej z XX wieku - Mikołaja Teslę. Ten geniusz urodził się w serbskiej rodzinie, ale wychowywał w Chorwacji. Dziś możemy śmiało powiedzieć, iż jest najwybitniejszym geniuszem wynalazczości, jaki objawił się w świecie do tej pory. Geniuszem, który po śmierci został obrabowany przez demokratyczną administrację FDR zarówno z dorobku naukowego, jak i ze zgromadzonego majątku, mimo, iż był obywatelem USA. Dopiero pod koniec XX wieku zaczęto ujawniać geniusz Tesli szerokiemu ogółowi. Po śmierci, bardzo dwuznacznej (ciało geniusza znaleziono dopiero po dwóch dniach, mimo, że był przez cały czas pod bezpośrednią obserwacją wywiadu i pośpiesznie… skremowano) Teslę przedstawiano, jako typowego prowincjonalnego oryginała z Europy Centralnej, a nie, jako największego geniusza fizyki, jaki żył na ziemi. Mimo, że w roku śmierci Tesli w 1943, sąd patentowy USA przyznał patent radia – Tesli, a Marconi w końcu potwierdził, przed Sądem Najwyższym USA, że wykorzystał bez zgody Tesli jego rozwiązania w zakresie radia; nadal w większości encyklopedii cwany Włoch figuruje, jako wynalazca radia; nagrody Nobla, jaką w 1915 roku otrzymał za swoją kradzież nie cofnięto.

Genialnych Europejczyków z Europy Centralnej i Wschodniej mógłbym wymieniać i wymieniać: E. Kant, M. Skłodowska, N.F. Fiodorow, M. Mileva, A. Einstein, K. Ciołkowski, F. Kafka, J. Conrad, R. Musil, Witkacy, B. Schultz, A. Kojeve, R. Bolesławski, S. Mrożek, etc. Wymieniam tylko tych najbardziej znanych ogółowi lub szerszej publiczności, ale mimo takiego nagromadzenia znakomitości z każdej dziedziny aktywności człowieka, Europa Centralna i Wschodnia jest traktowana protekcjonalnie i uważana za peryferie cywilizacji, naszej cywilizacji.

Czym zaś byłaby współczesna sztuka bez Słowaka A. Warhola, Polaka K. Malewicza, Rosjanina W. Kandiskiego i wielu, wielu innych? Celowo wymieniam awangardzistów, aby uzmysłowić Szanownemu Czytelnikowi, że zarówno w nauce, jak i sztuce, to Europa Centralna i Wschodnia jest najżyźniejszą ziemią.

Jednak to właśnie nasza część Europy jest podobno na peryferiach świata. Jaka zaś jest prawda, wykazałem powyżej, a teraz na chwilę zatrzymajmy się na tak zwanym postępie społecznym.

W Polsce już przed II W. Ś. homoseksualizm nie był penalizowany i Polska w pewien sposób była Mekką społeczności homoseksualnej w owym czasie. Polki miały od samego początku II RP pełne prawa wyborcze. Po II W. Ś. przemiany obyczajowe w PRL i innych koloniach sowieckich były o wiele silniejsze, niż ma to miejsce dziś w USA, czy Europie, zwłaszcza w zakresie równouprawnienia kobiet. Tymczasem w krajach anglosaskich i Niemczech do końca lat 60 XX wieku można było znaleźć się w więzieniu i to na długie lata za choćby pocałunek osoby tej samej płci. Dużo na ten temat opowiada film biograficzny „Nadstaw ucha” w reżyserii Stefana Frearsa, o wybitnym dramaturgu angielskim Joe Ortonie.

W istocie „żelazna kurtyna” wbrew temu, co się sądzi, nie dotyczyła tylko jednej części Europy, która była okupowana przez Sowiety, ale obejmowała degeneracją całą Europę. Dewastowała Europę, po obu stronach „żelaznej kurtyny” stworzonej przez trzech łotrów.

Tę Europę, którą można by nazwać Europą zdrady. Zdrady samej Europy, wybitni artyści w sposób metaforyczny, symboliczny stygmatyzowali za jej zaprzedanie się w zamian za bezpieczną i trywialną pustkę konsumowania przedmiotów. Nie bez powodu Alfred Hitchcock w „Rozdartej kurtynie”, jako tragiczną, romantyczną i opuszczoną przez wszystkich, pokazał polską hrabinę mordowaną przez KGB. Podobnie w swoim genialnym filmie „Do utraty tchu”, J.L. Godard ukazuje porzucenie Europy przez Europę w osobie głównego bohatera, który jest uciekinierem z Węgier. Bohater kreowany przez J.P. Belmondo, uciekł z kolonii sowieckiej, czyli z socjalistycznych Węgier, po ludobójstwie dokonanym przez Sowietów na Węgrach w 1956 roku.

Śmierć głównego bohatera filmu jest brutalnym ukazaniem przez J.L. Godarda alienacji, entropii i implozji Europy, jako całości. Ta część Europy, którą jest bohater grany przez J.P. Belmondo, ginie od strzału w plecy - samotnie, w zgiełku Paryża. Należy zaznaczyć, że Godard był maoistą, anarchistą, a jednak w swoim najuczciwszym filmie pokazał wewnętrzną zapaść Europy, która zgodziła się na zdradę Europy za tłuste i powtórzmy to, trywialnie puste życie.

M. Ferreri miejscem swojego najwybitniejszego filmu „Wielkie żarcie”, czyni willę odziedziczoną po Polaku. Kiedyś w willi tej tętniło polskie życie, dziś jest ona świadkiem kompletnego upadku establishmentu europejskiego, który będąc martwym, poprzez kompulsywny konsumpcjonizm maskuje fakt, że jest trupem.  

Dzisiejsze niezrozumienie Europy przez Europę w związku z dzikimi emigrantami jest właśnie związane z faktem, iż poprzez przyjmowanie obcych, zdradliwa Europa chce obłudnie zmyć swoje grzechy wobec tej prawdziwej, walczącej i zdradzonej Europy. Zdradliwa Europa, chce za pomocą fałszywej pokuty zmyć z siebie odium zaprzaństwa i podłości. Tymczasem Europa nie chce przyjąć erzacu pokuty. Fałszu zadośćuczynienia prawdom europejskim.

Dlatego Europa może wrócić do swojej wielkości tylko wówczas, gdy twórczo przetrawi doświadczenie „żelaznej kurtyny”. Dopiero, gdy w całej Europie nastąpi zrozumienie, że doświadczenie Europy Centralnej i Wschodniej jest głębszym doświadczeniem niż wszystko, co do tej pory ludzkość doświadczyła.

Europa zdrady musi zrozumieć, że to ona siedziała od 1945 do 1993 roku, w lodówce i konsumowała, konsumowała to, co ktoś inny dokładał, co chwila do tej lodówki, a następnie szczelnie zamykał drzwi, aby rzeczywistość nie przedarła się do wnętrza.

Miazmaty lewicowe były takimi atrapami, które ustawiano przed oczyma Europejczyków, by nie widzieli całej ohydy lewicy. Litowano się nad losem kolorowych. Smarowano masłem i miodem tyłek agentom KGB i GRU, czyli siepaczom imperializmu kremlowskiego, i bełkotliwie oświadczano, że jest to bardzo, ogromnie postępowe. W rzeczywistości nie było to postępowe, tylko żałośnie tchórzliwe. Unikano spojrzenia prawdzie w oczy i zastanowienia się, że może zanim zaczniemy upuszczać śluz z oczu nad losem biedactw w Afryce, Azji, to należałoby się zabrać za porządki w domu europejskim.

 Dopiero my Europejczycy z Centralnej i Wschodniej Europy, gdy tylko pojawiła się sposobność, wyzwoliliśmy Europę z kłamstwa. Wówczas Europa zdrady zaczęła popierdywać, że: rozumiecie, ale my tu dla was mamy to samo kłamstwo, który wyście już dawno w kolonii sowieckiej przetrawili i wydalili. Europa zdrady jest bardzo zadziwiona, że w naszej części Europy nikt nie kupuje bredni, które w naszych barakach przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, sączyli nam różni kapo od 1945 roku. Europa zdrady nie rozumie, że my poznaliśmy kłamstwo i to Europa zdrady winna przyjąć nasze stanowisko, a nie zawracać kijem Wisłę.

Dlatego jeżeli Europa chce wydostać się z bagna, w które zapada się coraz głębiej, musi zaakceptować fakt, że bez zrozumienia i uświadomienia sobie przeżyć i doświadczenia Europy Centralnej i Wschodniej, nigdy nie powróci do Europy niepodzielonej. Nigdy nie stanie się całością. Jeżeli chcemy zbudować Europę jednolitą, to musi ona przede wszystkich uwzględniać całe spektrum przeżyć oraz doświadczenia Europy Centralnej i Wschodniej, gdyż to, co u was jest postępem, to u nas gnije na śmietniku historii. Dopiero uświadomienie sobie tej prawdy będzie prawdziwą likwidacją „żelaznej kurtyny” i wówczas będziemy mogli rozpocząć budowanie jednej Europy.                                        

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka