Ach ci prostaccy, patriotyczni Amerykanie...
Nie dość, że KAŻDY mecz sportowy czy koncert muzyki rockowej zaczynają hymnem, to jeszcze największą imprezę sportową w kraju - finał rozgrywek o mistrzostwo ligi futbolu amerykańskiego tzw. Superbowl - zawsze rozpoczyna wykonanie hymnu w specjalnej oprawie.
W tym roku rekordowa ilość widzów w historii amerykańskiej telewizji (aż 163 miliony widzów) i ponad sto tysięcy na stadionie oglądały Christianę Aguilerę, jak śpiewała "Gwiaździsty sztandar". Co prawda z drobnymi błędami w tekście, ale było mocno, szoczyście zaśpiewane:
A do tego tysiące amerykańskich flag, entuzjazm widzów, płaczący na hymnie zawodnicy a nawet cztery myśliwce przelatujące nad stadionem.
Ach, ci amerykańscy prostaczkowie, nic nie rozumieją, że czasy post-heroiczne, internacjonalne i takie emocjonowanie się hymnami, flagami, jest po prostu niemodne.
Żeby chociaż Aguilera pocałowała się podczas tego hymnu - jak onegdaj na innej imprezie - z Madonną...
Żeby - aby zademonstrować ironiczny dystans prawdziwego artysty współczesnego - choć pokazała "faka"...
Żeby jakaś inna demonstracja sarkazamu, dystansu, zgrywy, ja wiem... flaga w kupie czy jak?
A tu nic z tych rzeczy. Po prostu prostacki pokaz patriotycznych wzruszeń.
100.411