Paweł Kowal Paweł Kowal
58
BLOG

Rosja: już po wyborach

Paweł Kowal Paweł Kowal Polityka Obserwuj notkę 52

Zgodnie z przewidywaniami kolejnym prezydentem Federacji Rosyjskiej został Dmitrij Miedwiediew; urodzony 14 września 1965 roku w Leningradzie, od 2002 przewodniczący Rady Dyrektorów „Gazpromu”...

Wiem, wiem, że wyborów w Rosji jeszcze nie było. Ale wszyscy zachowują się jakbyśmy już byli po. To zrozumiałe, że dziennikarze zapraszali dzisiaj do komentowania ich wyników już na poniedziałek, ale także teksty o wyborach na poniedziałek, proponowali, żeby napisać już dzisiaj. Cóż się dziwić, przecież prawie bez echa przeszedł fakt, że OBWE została zmuszona, by nie obserwować wyborów prezydenckich w Rosji. Na ubiegłotygodniowej sesji zimowej Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE we Wiedniu nie było o to burzy. Kilka głosów, w tym brytyjski i mój przeszły niezauważone. Z drugiej strony nawet entuzjaści rosyjskiej demokracji mówili żartobliwie „tzw. wybory”, czy jakoś tam podobnie. Słyszał pewnie Hofburg (dzisiaj siedziba OBWE) już nie takie rzeczy. Wybory obserwować będzie Rada Europy, która uchodzi za łagodniejszą od OBWE, nie ma takiego doświadczenia w obserwacjach elekcji w tej części świata. Podobnie jak większość Europy nie zauważy pewnie ani braku wolnej prasy, ani protestów Siergieja Kowaliowa. „Dzięki waszym konsekwentnym wysiłkom w Rosji - kraju, w którym ledwie zdążyły się pojawić kiełki demokracji, wyborów - głównego kryterium demokracji - znów nie ma. I to na długo”- napisał ostatnio w liście do Putina. To bardzo bolesne, ale jeżeli ktoś nie chce być dzisiaj uznany za nieprzychylnego Rosji, musi nauczyć się nie tylko milczeć, ale i udawać głuchego. Także głuchego na słowa Kowaliowa, Kasparowa, Kasjanowa, Bukowskiego.

Również Donald Tusk podczas pobytu w Moskwie na początku lutego udawał, że wypowiedziane kilka godzin wcześniej mocne słowa Putina pod adresem NATO, są nie do niego. Spotkał się z Kasjanowem jako…byłym kandydatem na prezydenta. Było to spotkanie dla polskiej opinii publicznej. Spotkanie-ukojenie. Było to już po decyzji, że w wyborach z poważniejszych postaci może uczestniczyć tylko Miedwiediew a z opozycji nikt. Najważniejsze spotkanie polski premier miał z Miedwiediewem, którego uznano za prezydenta jeszcze przed wyborami. Miedwiediew miał być łagodniejszy od Putina. Ale pojechał 25 lutego do Serbii i powiedział konkretnie, jak Putin. Dmitrij Miedwiediew formalnie był zresztą w Belgradzie jako szef Rady Dyrektorów Gazpromu. Aleksiej Miller, szef Gazpromu podpisał w obecności przyszłego prezydenta Rosji umowę z Serbia Gas, serbskim koncernem gazowym. Dotyczy ona współpracy przy budowie Gazociągu Południowego, do którego zaraz wrócimy.

W niejednej głowie na świecie powstanie w niedzielę pytanie, jak Rosjanie to wszystko robią? Parę lat temu Kremlowi zależało jeszcze przynajmniej na pozorach demokracji, dzisiaj gaz daje mu takie poczucie luzu, że i to się zmieniło. Bo Rosji niestety nie zależy już na standardach demokratycznych i kiedy nie są one na rękę włodarzom Kremla, to ci, wiedząc, że w ostateczności za ropę i gaz można kupić wiele, nie zawahają się, jak pokazały ostatnie miesiące, przed zdecydowanymi ruchami. Polityka Europy wobec Rosji powinna być w większym stopniu koordynowana przy sprawnym korzystaniu z unijnych mechanizmów. Przykładem takiego działania była np.: polityka rządu Jarosława Kaczyńskiego wobec rosyjskiego embarga czy w sprawach energetycznych (Nord Stream). Niestety polityka nowego rządu polskiego w sprawie embarga pokazała, że nawet Polska chętnie wymieni konsekwencję na święty spokój - do czasu. Za pochwałę paryskich gazet i ciepłe słowa brukselskich urzędników, którzy jeden problem mają z głowy, Polska zamienia konsekwencję i czasami nawet chwilowe osamotnienie, na bezradny uśmiech. Ciekawe, co polski rząd bedzie robił dalej w sprawie Gazociągu Północnego? 

Rosja ma inną, niż byśmy chcieli wizję współpracy z Europą. Raz widzi się jako jej konkurent, raz jako nieodłączna część, raz jako most do Azji. Rosja sama nie chce do Unii, jednak chętnie pośredniczyłaby w europejskiej drodze Ukrainy zaznaczając swoją strefę wpływów. Rosja nie przystąpiła do polityki sąsiedztwa, a rozmowy o kolejnym partnerstwie długo nie przyniosą rezultatów wcale nie z przyczyn związanych z embargiem i późniejszym wetem. Kłopotem najpewniej okażą się inne sprawy, szczególnie sytuacja na rynku energetycznym. Bo nawet w oficjalnych dokumentach Rosja postrzega sprawy energii jako element politycznego i strategicznego kształtowania jej międzynarodowej pozycji. Ropa i gaz zastąpiły rakiety i nawet nikt nie próbuje udawać, że jest inaczej.

Ostatni akord dziwnej rosyjskiej kampanii wyborczej na prezydenta Rosji w 2008 też jest energetyczny. Dzisiejsza prasa przyniosła wieści, że Węgry oficjalnie przystąpiły do Gazociągu Południowego. W nowym projekcie Gazpromu uczestniczą Serbia i Bułgaria. Rura ma 900 kilometrów, zostanie położona na dnie Morza Czarnego. Z rosyjskiej Bieriegowoj poprowadzi do Warny. Dalej pójdą dwa szlaki północny, biegnący przez Serbię na Węgry i potem do Austrii, i południowy, ten zaopatrzy w gaz Grecję. Wszystko będzie gotowe w 2013 roku i możliwe do poprowadzenia do Italii. Wnioski: a) Polska, Ukraina i inne mniej pokorne kraje w Europie Środkowej zostaną przyduszone w energetycznych szczypcach- jeśli dojdzie do budowy Gazociągu Północnego, b) dzieje się to na oczach Europy, c) więc zapisana w dokumentach europejskich i nowym Traktacie z Lizbony "solidarność energetyczna" to tymczasem fikcja, d) popierany przez USA i UE gazociąg Nabucco może nie dojść do skutku, e) Węgrzy, jako nasi bratankowie zachowali się, jak się zachowali.

A tekst miał być o wynikach wyborów, których jeszcze nie było. Wyszło o wyborach, gazie i ropie naftowej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka