Paweł Kowal Paweł Kowal
97
BLOG

Katyń a "polityka uśmiechów"

Paweł Kowal Paweł Kowal Polityka Obserwuj notkę 18

Nie ma dobrych relacji polsko-rosyjskich bez zamknięcia sprawy Katynia a "polityka uśmiechów" nie przynosi rezultatów. Ile to razy półprywatnie słyszałem, że o sprawie Katynia trzeba na jakiś czas zapomnieć i układać relacje z Rosjanami pomijając kwestie historyczne? Sprawa Katynia jednak wraca raz po raz i stanowi dla współczesnych Rosjan nie lada problem. A dla Polaków spod znaku „wybierzmy przyszłość” kubeł zimnej wody, z którą nie wiedzą co zrobić. Mało kto pamięta, że nawet komunistyczny dyktator Wojciech Jaruzelski (znam dokładnie dokumentację tej sprawy) w latach 1987-88 próbował skłonić Sowietów do zajęcia stanowiska w sprawie Katynia. Po długich negocjacjach z Gorbaczowem przyjął plan badania tzw. „białych plam” w historii, który jednak przewidywał wszystko tylko nie rozmowy o Katyniu. Jedynym przywódcą rosyjskim, który miał odwagę podejmować sprawę Katynia był Borys Jelcyn, który podczas wizyty w warszawie w sierpniu 1993 zrobił w tej kwestii nie tyle może, ile Polacy oczekiwali, ale więcej niż wszyscy przywódcy wschodniego sąsiada razem wzięci: publicznie wyznał winę, przeprosił za zbrodnię, odwiedził Dolinkę Katyńską, uszanował kapelana Rodzin Katyńskich, śp. ks. Peszkowskiego i przekazał część dokumentacji.

Potem było już tylko gorzej. Archiwa się zamykały, kłamstwo katyńskie coraz częściej pojawiało się w rosyjskich gazetach. Głowna Prokuratura Wojskowa Rosji zamknęła w 2004 roku śledztwo w sprawie winnych zbrodni ze względu na ich śmierć, choć nie ujawniła ich nazwisk. Następnie nie uznała zbrodni katyńskiej za ludobójstwo, pomimo, że podczas procesów norymberskich to sowiecki prokurator próbując przekonać trybunał, że Katyń jest winą Niemców przekonywał, że mieliśmy do czynienia z ludobójstwem. W marcu 2006 ta sama Główna Prokuratura Wojskowa FR uznała, że ofiar zbrodni katyńskiej nie można zaliczyć do ofiar represji stalinowskich. Prokuratura ta odmówiła w maju tego roku uznania zamordowanych polskich oficerów za ofiary represji politycznych i oficjalnej ich rehabilitacji. Rezultatu nie przyniosło odwołanie się od decyzji prokuratury do sądu, a sędzia zinterpretował odpowiednie ustawy w taki sposób, że prawo odwołania od decyzji prokuratury w tej sprawie przysługuje wyłącznie zamordowanym! Ten sam sąd oddalił 22 maja 2008 skargę krewnych ofiar na odmowę rehabilitacji pomordowanych, przedwczoraj zaś oddalił zażalenie rodzin 10 ofiar Katynia na postanowienie Głównej Prokuratury Wojskowej FR o umorzeniu śledztwa w sprawie zbrodni. Odesłał zainteresowanych do sądu wojskowego ze względu na fakt, że część śledztwa została utajniona i na „wojskowy” charakter sprawy. Coraz bardziej oczywiste jest, że w Rosji nie ma już sensu szukać sprawiedliwości w tej sprawie.

Tym, czym dla pamięci o Powstaniu Warszawskim było Muzeum Powstania Warszawskiego, tym dla pamięci o zbrodni na polskich oficerach stał się film Andrzeja Wajdy. Także w Rosji widzowie mogli zobaczyć lub zobaczą film w m.in. Moskwie, Twerze, Smoleńsku, Petersburgu, w stolicy Czuwaszji Czeboksarach. Są to pokazy raczej studyjne, nie docierają do szerszej opinii. W Polsce przebiła się wypowiedź Siergieja Kowaliowa po moskiewskiej premierze, która stała się nawet elementem uzasadnienia do przyznania mu we Wrocławiu 4 czerwca 2008 dorocznej Nagrody Jana Nowaka Jeziorańskiego. Nie łudźmy się jednak, dzisiaj Rosji dalej do uczciwego zamknięcia sprawy katyńskiej niż kiedykolwiek po rozpadzie Sowietów. My, Rosjanie za Katyń oficjalnie nie przeprosimy, bo wtedy wy Polacy poprosilibyście o odszkodowania. Na co to nam, panowie?” – powiedział na 12 maja w Poznaniu prof. Siergiej Karaganow, współpracownik Władimira Putina. Tuż przed przyjazdem Donalda Tuska do Moskwy, w lutym 2008 Niezawisimaja Gazieta opublikowała tekst, który zarzucał Andrzejowi Wajdzie mijanie się z prawdą w sprawie Katynia. Wszystko na co stać było Putina, to uznanie w rozmowie w wąskim gronie z Tuskiem, że Katyń był zbrodnią stalinowską. Niestety ten wątek rozmowy nie został w żaden sposób potwierdzony przez Kreml, a Tusk i minister spraw zagranicznych podobnie jak inni politycy PO, jak poświadcza depesza PAP nieopatrznie próbowali sprzedać to jako sukces. Na szczęście po paru dniach połapali się chyba w statusie formalno-prawnym sprawy katyńskiej i zaprzestali podnoszenia tematu, a nawet zreinterpretowali nieco swoje wcześniejsze samo pochwały.

Chcąc nie chcąc ani polsko-rosyjska grupa ds. trudnych z prof. Adamem Rotfeldem na czele, ani polski rząd a szczególnie MSZ i Ministerstwo Sprawiedliwości nie mogą, szczególnie w kontekście opisanych wydarzeń zajmować się w stosunkach polsko-rosyjskich wszystkim, tylko nie sprawą katyńską (jak komisja historyków od „białych plam” pod przewodnictwem Jaremy Maciszewskiego powołana pod koniec PRL). Sprawa dojrzała też do zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych w tej sprawie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka