Paweł Kowal Paweł Kowal
151
BLOG

Kręta droga Nazarbajewa

Paweł Kowal Paweł Kowal Polityka Obserwuj notkę 21

Można powiedzieć, że od Kazachstanu zaczął się spór o polską politykę wschodnią. Bo to nieobecność prezydenta Kazachstanu podczas Szczytu Energetycznego w Krakowie spowodowała, że dzisiejszy marszałek Sejmu z trybuny nazwał go wydmuszką akurat wówczas, kiedy uczestnicy szczytu  dopiero zjeżdżali do Krakowa. Szczyt został w końcu słusznie uznany za udany, jednak absencja Nursułatana Nazarbajewa  w Krakowie w 2007 była bardzo często wypominana jako słabość polityki Lecha Kaczyńskiego.

Dlaczego Kazachstan? Bo ma źródła energii inne niż rosyjskie, bo prowadzi politykę wielowektorową (Rosja, Chiny, USA, UE), ale i stabilną, bo potencjalnie jest zainteresowany dywersyfikacją w tym sensie, ze chciałby częścią swojej ropy handlować bez pośrednictwa Rosjan, choć utrzymuje z Rosją dobre relacje i bardzo o nie dba. Kazachstan także dlatego, że mieszka tam ciągle wielu Polaków, którzy wspólne z Kazachami życie na zesłaniu od strony stosunków międzyludzkich wspominają dobrze. Dlatego Kazachstan, że relacje po 1990 roku, w tym szczególnie, Aleksandra Kwaśniewskiego z Nazarbajewem przez lata układały się dobrze. Osłabły dopiero, kiedy na świecie pojawiła się fala krytyki prezydenta Nazarbajewa.  Kiedy na początku 2006 marszałek Senatu Bogdan Borusewicz wybrał się do Astany na inaugurację kolejnej kadencji prezydenta Kazachstanu, został za to nawet przez niektórych skrytykowany. Z czasem jednak Nazarbajew zaczął dokonywać zmian politycznych, które doprowadziły i do tego, że społeczność OBWE zdecydowała się powierzyć Kazachstanowi przewodnictwo w tej organizacji, do którego trwają przygotowania. Przewodnictwo zostało przyznane niejako na kredyt, jako swego rodzaju „pomysł edukacyjny” społeczności międzynarodowej dla Kazachstanu. Stąd naturalne było w 2006/07, że polski rząd podjął próbę odnowienia relacji z Kazachstanem i ich wzmocnienia. Musiało się zacząć od wysłania nowego ambasadora i decyzji o pilnym przenoszeniu ambasady do stolicy kraju Astany z oddalonej 1200 km na południe Ałma Aty. W końcu polska ambasada znajdzie się w stolicy kraju jako jedna z ostatnich.  Ci, którzy znali region wiedzieli, że to zadanie na kilka lat. Jedna wizyta prezydenta nie mogła zmienić kilku lat zaniedbań polskiej strony z ostatnich lat. Przyniosła jednak to co dyplomatyczne tygrysy lubią najbardziej, czy poprawę atmosfery. Innymi słowy otworzyła pole do działań przynajmniej w kilku dziedzinach.

Kazachstan stał się w drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku swego rodzaju polem gry Rosji z UE i USA. Gra toczy się o wpływy, o zasoby energii, można powiedzieć, gra toczy się o serce Azji. Kazachstan wybrał inną drogę niż Gruzja czy Azerbejdżan. Trzyma się z dala od konfliktów z Rosją. W każdym razie: wszyscy wiedzą, że one są, jednak nigdy nie można się o nich dowiedzieć z pierwszych stron gazet. Jeden z wpływowych polityków Kazachstanu powiedział mi kiedyś, że Kazachstan ma swoją krętą drogę do sukcesu, jakby pomiędzy kroplami deszczu i się dobije tego sukcesu. Także Polska, jakby mimowolnie,  wzięła udział w kazachstańskiej grze o wpływy. Pierwszy raz podczas wizyty w Kazachstanie prezydenta Kaczyńskiego 28-30 marca 2007 do Astany przyjechał też premier Federacji Rosyjskiej Fredkow. Drugi raz podczas Szczytu Energetycznego w Krakowie w maju 2007, kiedy prezydent Putin, podobnie jak przywódcy państw uczestniczących w Szczycie na Wawelu do końca nie wiedział, czy Nazarbajew  nie wybierze się przypadkiem do Europy na krakowskie spotkanie i sam zorganizował rozmowy w Kazachtanie i w Turkmenbaszy w Turkmenistanie. Trzeci raz Rosja postąpiła podobnie w maju 2008, kolejny raz, by nie dopuścić do udziału prezydenta Nazarbajewa w Szczycie Energetycznym, tym razem  w Kijowie.  Tak mocne i bez precedensu zaangażowanie Rosji na „nie” w pewnym sensie najlepiej świadczy o wadze polsko-litewsko-ukraińskich inicjatyw energetycznych. Mówi też bacznemu obserwatorowi wiele o istocie relacji rosyjsko-kazachstańskich.

Czy Kazachstan naprawdę poważnie traktuje relacje z Europą? Na pewno tak, jest zainteresowany uczestnictwem w polityce sąsiedztwa, przygotował swój dokument „Droga do Europy”, który zawiera wiele ciekawych propozycji do współpracy. Liczy na wypełnieni obietnic niemieckiej prezydencji z 2007 roku wobec Azji Środkowej. Kazachstan, inaczej niż na przykład Gruzja, częściowo leży w Europie, a po rozszerzeniu 2004, UE bardzo się przesunęła na wschód. Dalecy znajomi stali się dość bliskimi sąsiadami, na pewno nie dalszymi niż Palestyna, czy Algieria, które w programie uczestniczą. Dodatkowy argument, to wyraźne zniecierpliwienie w Astanie, dostrzegane przez wszystkich komentatorów i analityków. Dotyczy ono postawy Rosji, która nie wypełnia swoich deklaracji w sferze energetyki i na przykład unika ostatecznego  rozwiązania w sprawie modernizacji rurociągu KTK. Rosja, nota bene, przedstawiała go wcześniej jako alternatywną wobec prób Kazachstanu dogadywania się z Azerbejdżanem i Gruzją w sprawie transportu surowca na Morze Czarne, w tym potencjalnie także do Odessa-Brody. KTK bowiem pozwoliłby Rosji na kontrolę przesyłu tego surowca, który wydobywany jest w Kazachstanie i przesyłany do UE.

Tymczasem rząd polski, jak zwykle zaspany w sprawach wschodnich, wyraźnie nie przykłada wagi do relacji dwustronnych z Kazachstanem. Osłabło tempo kontaktów politycznych, w tak wysławianym Partnerstwie Wschodnim  nie ma ani słowa o Kazachstanie. 10-11 czerwca 2008 prezydent Kazachstanu pojechał do Francji i zawarł z nią strategiczne partnerstwo. Za jakieś pół roku, wedle mojej wiedzy podobny dokument podpisze z Kazachstanem kanclerz federalna Merkel. Gdyby przez cichych i donośnie krzyczących krytyków polityki wschodniej Lecha Kaczyńskiego Kazachstan nie był traktowany jak jakiś powiedzmy egzotyczny Titiurlistan Polska miałaby szansę znaleźć się wśród głównych partnerów tego kraju w UE, a może nawet najważniejszym. Tak się nie stało, bo część polityków w rządzie woli śledzić i po kilka dni komentować w prasie każdy ruch Anny Fotygi, zamiast zająć się pracą i pomyśleć jakie sprawy będą miały dla Polski znaczenie za kilka, kilkanaście lat. Na pewno będzie do nich należeć sprawa dostaw energii i możliwość posiadania nowych znaczących partnerów handlowych i politycznych na wschodzie.

Tymczasem coraz częściej pojawia się niestety opinia, że polskie zaangażowanie w Kazachstanie było słomianym zapałem  i jeśli nie będzie podjęte przez rząd Tuska, pozostawi jedynie niedobre wrażenie. Polska powinna rozpocząć rozmowy z Czechami, które będą sprawować prezydencję niewiele przed nami ( a ambasadorem Czech w Astanie, jest do niedawna ambasador Czech w Polsce) i zaproponować włączenie Kazachstanu do stałego obiegu politycznego UE.  Propozyycja powinna zawierać organizację konferencji Kazachstanu z ponownym przeglądem realizacji „Strategii dla Azji Środkowej” z czasów prezydencji niemieckiej i rzetelną ocenę jej realizacji, przyjęcie podczas prezydencji czeskiej programu „Droga do Europy”, jako unijno-kazachstańskiego planu dojścia dla Kazachstanu do udziału w polityce sąsiedztwa, które powinno nastąpić w 2011 podczas naszej prezydencji. Wtedy najpóźniej powinny rozpocząć się rozmowy o głębokiej umowie o partnerstwie i współpracy między UE-Kazachstan. Można też inaczej, uznać, że Kazachstan jest daleko i zostawić sprawę jako wyłączne pole działania naszych partnerów z UE. Co zrobi rząd?

Astana, Ałma-Aty

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka