Żal mi w momencie szalejąc w chaosie
Bo w końcu świata już sam idę w ciszę
Kiedy za sobą weselny śmiech słyszę
Świat moich ludzi znajdując w tym głosie
Źle mi bez życia w ubitym dusz grobie
Gdy się nade mną rozgrywa istnienie
Gdzie dzień tęsknotą a noc roztargnieniem
Co krwi pazurem pod powieką skrobie
Nie chcę umierać powtarzam i wstaję
Choć dusza tak krucho wszczepiona do ciała
Rozum ją prosił by się nie poddała
Więc żyję raz jeszcze
albo mi się zdaje