Cezary Krysztopa w interesującym wpisie promuje rosyjski naftoport we Władywostoku. Daje też radę abym patrzył jak Rosjanie dywersyfikują trasy dostaw ropy. Przykład jest ciekawy zwłaszcza w kontekście rezygnacji z eksportu rosyjskiej ropy przez naftoport w Gdańsku. Warto w takiej sytuacji zadać proste pytanie czy chcemy robić interesy z Rosją, czy też chcemy tylko oglądać rosyjskie interesy? Historia Polski i szereg dramatycznych doświadczeń zakodowało w naszej pamięci historycznej ostrożność, podejrzliwość a czasami kompleks wobec Rosjan. Tymczasem państwa i firmy z Unii Europejskiej (Niemcy, Francja, Włochy, Wielka Brytania) prowadzą bezpośrednie interesy z rosyjskimi firmami. Podobnie postępują firmy amerykańskie nie tylko ostatnio pod rządami Prezydenta Obamy ale kilka lat wcześniej (np. Conoco sprzedało w połowie 2007 r. sieć stacji Jet w Polsce).
W takich okolicznościach niewątpliwie potrzebne jest zrównoważone podejście. Dziś w Rzepie w artykule "Spór o 80 mln $" przedstawiono stanowisko Ministerstwa Skarbu:
"Ponieważ ta sprawa (długu Gazpromu) nie została rozwiązana, nie można mówić o zakończeniu negocjacji i porozumieniu międzyrządowym – uważa jednak wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski.
Szefowie PGNiG i Gazpromu będą o należnościach EuRoPol Gazu rozmawiać dopiero w połowie stycznia. – Jest to najtrudniejsza kwestia do rozwiązania, bo strona rosyjska nie chce zapłacić spornej kwoty – dodaje wiceminister.
Jeżeli spotkanie styczniowe nie przyniesie efektu, to tym problemem będą musieli się zająć znów przedstawiciele rządów obu krajów. Według Mikołaja Budzanowskiego PGNiG nie będzie dążyć do porozumienia w sprawie EuRoPol Gazu za wszelką cenę. – Polska spółka nie powinna zrezygnować z należnych jej pieniędzy, na zasadzie bezwarunkowego odstąpienia od roszczeń wobec Gazpromu – dodaje wiceminister.
Z informacji „Rz” wynika, że szanse na uzgodnienia między firmami są małe, bo strona rosyjska kategorycznie zapowiedziała, że nie zapłaci."
Jak widać Ministerstwo Skarbu bierze na siebie to co powinny załatwić bezpośrednio firmy. Co ciekawe podtrzymywanie wysokich taryf za przesył gazu to woda na młyn rosyjskiej argumentacji uzasadniającej budowę gazociągu północnego. Tak jak wspominałem konsekwencje konfrontacji gazowej z 2006 roku i utrata 10% upustu kostowały konsumentów oraz przedsiębiorców w latach 2006 -2009 ponad miliard dolarów. Próba odreagowania na taryfach i opłatach tranzytowych nie uwzględnia proporcji 1:12,5. Jeśli już to należy podjąć negocjacje cenowe i mam nadzieję, że taki wniosek zgłosi PGNiG do końca roku. Aby osiągnąć sukces w takich negocjacjach potrzebne jest budowanie zaufania i równoważenie korzyści. Przenoszenie krajowych zwyczajów politycznych - konfrontacji, walki, wymuszania niekoniecznie przyniesie dobre efekty. W biznesie liczą się realne korzyści. Jeśli tranzyt nie będzie opłacalny w porównaniu do gazociągu podmorskiego to nie należy się dziwić takiej inwestycji.
Przedłużanie kontraktu ma podobny charakter. Jeśli już będzie gazociąg północny, a do 2022 będzie prawdopodobnie druga nitka wówczas właśnie Rosjanie nie będą zbytnio zainteresowani kontynuowaniem tranzytu przez gazociąg jamalski. W Polsce zostanie tylko pusta nieużywana rura. Co ciekawe umowa z Katarem podpisana jest na 20 lat (od 2014) to znaczy do 2034 roku. Interesy z Katarem są jak życie pokazuje ciekawe, cena zresztą również wedle zasady "bierz lub płać".
Sumując potrzeba otwartego, odważnego bez kompleksów podejścia do sprawy aby rozsądnie poukładać relacje z Rosją tak jak robią to inni. Warto wspomnieć słowa Franklina Delano Roosevelt'a które usłyszałem pisząc notkę w programie Discowery o kryzysie: "Jedyne czego powinniśmy się obawiać to strach".
Inne tematy w dziale Gospodarka