payssauvage payssauvage
1546
BLOG

Jarosław Kaczyński odczarowuje IV RP, a Ewa Kopacz buja w obłokach

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 14

Nie możemy w tym momencie myśleć o żadnym rewanżu, żadnym odwecie, musimy myśleć tylko o jednym - jak Polskę dobrze zmienić, to nasza podstawowa motywacja”. To jedno zdanie Jarosława Kaczyńskiego stanowi najważniejsze oświadczenie wczorajszego dnia, bo ustawia kampanię wyborczą nie tylko PiS, ale i PO. Nie deprecjonuję bynajmniej wystąpień i merytorycznej pracy innych polityków Prawa i Sprawiedliwości (z poseł Beatą Szydło na czele), którzy wykonali – i wykonują – kawał dobrej roboty. W tym kontekście cieszą zwłaszcza zapowiedzi uszczelnienia systemu podatkowego, opodatkowania banków i hipermarketów oraz obniżenia podatków dla najmniejszych przedsiębiorców. Jednak siłą rzeczy najważniejsze są dla mnie słowa Jarosława Kaczyńskiego. Nie tylko dlatego, że jest to jedyny na polskiej scenie politycznej mąż stanu i zawsze warto słuchać, co ma do powiedzenia, ale również dlatego, że jest to szef partii, która po wyborach ma ogromną szansę zostać parlamentarnym zapleczem przyszłego rządu.

Ktoś powie, że przesadzam pisząc, że Prezes PiS ustawił kampanię wyborczą Platformie. Otóż nie przesadzam ani na jotę, bo jedynym sensem istnienia PO w polskiej polityce jest walka z PiS, a konkretnie – uniemożliwienie powrotu „straszliwej” IV RP. (Jaka ta Platforma jest, to jest, ale jakby nie oni, to by rządził PiS – oto główna motywacja przeciętnego wyborcy partii obywatelskiej). Temu też jest podporządkowania wyborcza strategia tej partii. Cała reszta to glosy, przypisy i adnotacje, a więc rzeczy bez znaczenia. PO ma szansę na dobry wynik wyborczy tylko, jeżeli uda jej się nastraszyć PiS-em dostatecznie dużą liczbę wyborców. Otóż swoimi słowami Jarosław Kaczyński uczynił kolejną wyrwę w propagandowym chińskim murze, jaki PO buduje wokół „Lemingradu”, by zapobiec przepływowi elektoratu i powrotowi PiS do władzy. A co najważniejsze, przez tę wyrwę zaczną niedługo przechodzić na stronę PiS zwolennicy PO.

Znowu przesadzam? Ależ to zaczyna się już dziać na naszych oczach! Dowód? Nagroda dla prezesa PiS na Forum w Krynicy. Bo słowa Jarosława Kaczyńskiego, które padły na sobotniej konwencji, były, moim zdaniem, adresowane nie tyle do elektoratu PiS, ile stanowiły ofertę, skierowaną między innymi do takich ludzi, jak goście krynickiego forum – do przedstawicieli elit, oraz do „młodych, wykształconych” bojących się, że PiS będzie brał w kamasze, czy czym ich tam TVN z Wyborczą straszyli przez minione lata. (Nawiasem mówiąc, warto przypomnieć, że ten od kamaszy jest teraz w PO). Tymczasem Jarosław Kaczyński powiedział tym ludziom – nic się nie bójcie, rybki, będzie dobrze. Nam nie zależy na żadnym odwecie, ale na merytorycznej robocie. Ktoś powie – e, tam, nie uwierzą. Część pewnie nie uwierzy (zawłaszcza ci, którzy mają coś za uszami, bo łamali prawo), ale wielu jest takich, którzy odetchną z ulgą, bo nie mają na sumieniu jakichś spraw kryminalnych, tylko to, że dali się uwieść cudom Tuska, albo że może który gdzieś tam coś głupiego powiedział, albo napisał. Może niektórym z tych ludzi już otworzyły się oczy, tylko dotąd się jeszcze wahali, a może dopiero się otworzą, jak przemyślą słowa J. Kaczyńskiego. Tak, czy siak, uważam, że część „młodych wykształconych” i kawałek establishmentu jest do odzyskania.

Prezes PiS jednym zdaniem odczarował IV RP i wytrącił Platformie straszak z ręki, a przy okazji zrobił psikusa ludziom takim, jak Stefan Niesiołowski. Przecież pan Stefan podobno od miesiąca siedzi i szyje sobie gustowny pasiak, bo pewny jest, że nazajutrz po dojściu PiS do władzy siepacze „Kaczora” wtrącą go do turmy i stanie się w ten sposób męczennikiem IV RP. Tyle przygotowań, a tu taki zawód. I co on teraz, biedaczyna, pocznie? On i jemu podobni – np. Jakub zwany „Kubą”, czy Monika zwana „panią redaktor”. Bo prawda jest taka, że dla tych ludzi największą karą będzie konieczność życia w normalnym państwie, gdzie w telewizji pracują dziennikarze, a nie resortowi zootechnicy, tudzież pięćdziesięciolatkowie udający nastolatków, a na wywiady zaprasza się tych, którzy mają coś do powiedzenia, a nie mistrzów plucia na odległość.

Równie ważne, jak przytoczone na wstępie zdanie, są inne słowa Jarosława Kaczyńskiego, z tym, że wypowiedziane przed sobotnią konwencją. Chodzi mi oczywiście o ostrzeżenie przed nadmiernym triumfalizmem. To ważne, bo sondaże są dla PiS bardzo łaskawe i nietrudno w takiej sytuacji popaść w samozadowolenie i osiąść na laurach. Tymczasem Prezes PiS bardzo racjonalnie przestrzega przed takimi zachowaniami. Wydaje się, że właśnie te dwa oświadczenia J. Kaczyńskiego – rezygnacja z rewanżu i ostrzeżenie przed triumfalizmem, to drogowskazy, które będą wyznaczały ścieżkę, po której będzie się poruszać kampania PiS przez najbliższe półtora miesiąca.

Teraz przechodzę do krótkiego omówienia konwencji Platformy Obywatelskiej, która miała miejsce w tym samym czasie, co konwencja PiS. O ile Jarosław Kaczyński miał świetne wystawienie strategiczne, a Beata Szydło merytoryczne, to Ewa Kopacz zapowiedziała cuda, przy których makagigi Donalda Tuska jawi się, jako realny i rzeczowy plan zmian. Kopacz – niczym sławny iluzjonista David Copperfield, do którego porównał ją niedawno Misiek  Kamiński – nie tylko połączy wolną gospodarkę i społeczną wrażliwość oraz likwidację składek na ZUS, NFZ i „śmieciówek” z wprowadzeniem jednolitej, dziesięcioprocentowej stawki podatku PIT. Szefowa PO uporządkuje rynek pracy, wprowadzi „jednorodny kontrakt, który zastąpi wszystkie formy zatrudnienia”, podniesie stawkę godzinową, a seniorów obsypie bonami na leki. Zabrakło mi tylko deklaracji, że zielona wyspa będzie jeszcze bardziej zielona, a w kranach, zamiast ciepłej wody, płynąć będzie lemoniada, a zamiast zimnej – dobrze schłodzona „żytnia”.

Pani Kopacz zapomniała niestety powiedzieć, skąd weźmie na to wszystko pieniądze, bo w przeciwieństwie do B. Szydło nie podała źródeł finansowania zapowiedzianych zmian. Gdyby coś takiego zrobił PiS, to natychmiast rozległyby się jęki nad nieodpowiedzialnością, a autorytety moralne darłby szaty nad „populizmem” PiS w tempie, które zawstydziłoby Kazimierza Pawlaka z „Samych swoich” (jak pamiętamy, przez przypadek podarł on w trakcie kłótni z Kargulem należące do siebie „nowiuśkie koszuli”). W tym przypadku jestem dziwnie spokojny, że już wkrótce objawią się całe stada wybitnych ekonomistów, dowodzących, że księżycowy plan Kopacz jest nie tylko racjonalny, ale – jedynie słuszny.

Z całego wystąpienia Kopacz najbardziej uderzył mnie ten fragment: „wyglądając przez swe okna[Polacy] (…) widzą tam zbliżający się Zachód, a w swoich domach i we własnych kieszeniach nadal mają Wschód.” Nie wiadomo dokładnie, co poetka miała na myśli, ale bardzo możliwe, że ten „zbliżający się Zachód” to po prostu hordy imigrantów zza Odry, których próbują nam na siłę wepchnąć Niemcy, a pani Kopacz zachęca nas do tego, żebyśmy tych ludzi przyjęli, bo to test na przyzwoitość i sprawdzian czułości. Ciekawsze jest jednak to, że czuła i przyzwoita (czip) Ewa Kopacz zauważyła wreszcie, że po ośmiu latach „Polski w budowie” i „zielonej wyspy”, w polskich kieszeniach nadal hula wiatr, zupełnie jakby to była Rosja, albo Białoruś. Szkoda, że szefowa rządu nie powiedziała tego B. Komorowskiemu; może były prezydent nie wpierałby nam, że żyjemy w „złotym okresie”.

Bardzo spodobało mi się zdanie pani Ewy Kopacz, która stwierdziła że „Polacy dziś musza poczuć tę dobrą zmianę również u siebie w kieszeniach, również na swoich kontach”. Okazuje się, że pani Ewie Kopacz też zależy na „dobrej zmianie” (hasło PiS). Świetnie! Niech więc na początek poda swój rząd do dymisji i wycofa się z polityki, zamiast bujać w obłokach i składać księżycowe obietnice.

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka