payssauvage payssauvage
2657
BLOG

Jak Jan T. Gross w niemieckiej gazecie robił z Polaków nazistów

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 66

Kto tam jeszcze nie wylewał na nas pomyj za to, że nie chcemy za nasze podatki tuczyć islamskich byczków udających uchodźców, a w istocie przyjeżdżających do Europy po tysiąc euro i darmowe mieszkanie, które im obiecała „mądra” Angela Merkel? Tak, zgadliście – Jan Tomasz Gross. Na szczęście to karygodnie niedopatrzenie naprawili Niemcy, którzy wyciągnęli Grossa spod łóżka, omietli go z pajęczyn (mogli go jeszcze trochę podpompować pompką od materaca, bo Janek coś nam skapcaniał i przypomina zasuszoną śliwkę) i dalejże nas nim okładać!

Niemcy chcąc się politycznie wyleczyć z kompleksów, będących wynikiem ich ludobójczej polityki z lat II Wojny Światowej (jak pamiętamy wymordowali wtedy m. in. ok. 4 mln etnicznych Polaków) postanowili zaprosić do siebie „uchodźców” oferując im komfortowe warunki pobytu. Zamiast uchodźców zawaliły im się na głowę całe hordy młodych mężczyzn, które przyjeżdżają do Republiki Federalnej nie w ucieczce przed wojną, ale po obiecane tysiąc euro i mieszkanie. A jak już dostaną status uchodźcy, to legalnie sprowadzą sobie dziesięcioosobową rodzinę, która w tym właśnie celu zrzuciła się i dała pieniądze potrzebne na opłacenie przemytników, którzy przerzucają imigrantów do socjalnego raju. Teraz Niemcy chcą, żeby inne kraje wzięły na siebie część odpowiedzialności za ich niefrasobliwość, a napotykając na opór krajów Europy Środkowej robią wszystko, by go przełamać. Najpierw były prośby, potem groźby (w tym groźba użycia siły sformułowana przez Martina Schulza), a teraz rozpoczyna się propagandowa obróbka naszego kraju i innych państw regionu, w czym celują płatne „najmimordy”.

Wybitny bajkopisarz, Jan Tomasz Gross, udający światowej sławy historyka (od lat nadyma go Gazeta Wyborcza, prezentująca jego swoje klechdy i bajania, jako dzieła naukowe) zabrał głos na łamach niemieckiego „Die Welt”, o czym informuje na swoim portalu gazeta Michnika. A oto fragmenty „eseju” wybitnego bajkopisarza (za gazeta.pl):

"Czy Polacy zapomnieli historię własnej emigracji i czy wschodni Europejczycy nie mają w ogóle wstydu?(…) Dziś ich bezlitosne zachowanie i bezczelna retoryka ich polityków są wodą na młyn populizmu". (…)

"jeszcze niedawno, w latach tuż po wojnie, Żydzi, którzy (…) przeżyli Holocaust, musieli uciekać przed morderczym antysemityzmem swoich polskich, węgierskich, słowackich i rumuńskich sąsiadów, i to akurat do Niemiec, szukając schronienia w obozach wypędzonych".

(…) ohydne oblicze Polaków pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich.”

„(…): korzenie postawy wschodniej Europy, która teraz pokazuje swoje ohydne oblicze, biorą się bezpośrednio z drugiej wojny światowej i z czasów tuż po jej zakończeniu. Polacy (…) faktycznie podczas wojny zabili więcej Żydów niż Niemców.”

No dobrze, wystarczy.

Zwracam uwagę na to sformułowanie „z czasów nazistowskich”, bo niewyrobiony zachodni czytelnik może je zrozumieć w ten sposób, że w pewnym okresie w Polsce rządzili jacyś „naziści”,którzy prześladowali Żydów.I o to najprawdopodobniej również panu bajkopisarzowi chodziło. Od tego tylko krok do „polskich obozów” i zrzucenia nas winy za wymordowanie europejskich Żydów.

Czy Gross nie ma wstydu? Czy zapomniał, że ostatecznie skompromitował się, jako historyk (którym zresztą nigdy nie był, bo jest socjologiem) podając w swoich książkach nieprawdziwe dane, jak np. liczba ofiar mordu w Jedwabnem, którą „ustalił” na 1600 osób. Czy wstydu nie mają niemieccy „dziennikarze” z pisemka „Die Welt”, publikujący takie paszkwile? Czy zapomnieli, co niemieckie matki i niemieccy ojcowie wyprawiali w latach 1939 – 45?

Prawda jest taka, że w czasie II Wojny Światowej Polacy uratowali z rąk niemieckich ludobójców ok. 100 tys. Żydów i to w sytuacji, gdy za ich ratowanie groziła kara śmierci (rzecz nie spotykana nigdzie indziej w okupowanej przez Niemców Europie). Polski ruch oporu karał „szmalcowników” (osoby szantażujące, albo wydające Żydów Niemcom) śmiercią i to też jest ewenement. Z kolei  przed wojną II RP przyjęła 600 tys. (!) Żydów uciekających przed rewolucją w Rosji i przyznała im obywatelstwo, choć tych ludzi nic z naszym krajem nie łączyło. (A tak à propos – czy nasi żydowscy przyjaciele nam za to podziękowali?) Ładnie na tym wyszliśmy, bo teraz molestuje się nas, by płacić „odszkodowanie” za majątek pożydowski, a więc również należący do tych ludzi, mimo, że wszystko co mieli ci uciekinierzy, to chałat na grzbiecie i parę tobołków. Pozór moralnego uzasadnienia dla wypłaty tych całych „odszkodowań” stwarzają właśnie takie bajki, jak te, które na obstalunek produkuje Gross.  

W tym samym artykule, w którym Wyborcza przytacza paszkwil Grossa, funkcyjni Michnika omawiają też korespondencję Armina Coerpera, warszawskiego reportera telewizji ZDF. „Żaden inny kraj w ostatnich czasach nie czerpał tak wiele korzyści z europejskiej solidarności, co Polska. "Cud gospodarczy po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej jest zbudowany na brukselskich subwencjach, a oczekiwania Polaków wobec Brukseli są nadal wysokie.” – twierdzi Coerper. Teraz widać, jak na dłoni ile kosztowały nas kabaretowe występy Tuska, który na tle mapy Europy z zaznaczoną na zielono Polską (i – o czym mało kto pamięta – Grecją) opowiadał duby smalone o „cudzie gospodarczym”. Rozumowanie Niemców jest proste i niestety nie sposób odmówić mu logiki – jak macie ten cały „cud” (za brukselskie pieniądze oczywiście) i jesteście „zieloną wyspą”, to bierzcie imigrantów. I jak tu nie odczuwać wdzięczności wobec Geniusza Kaszub, który nas tak pięknie wkopał, a potem wyniósł się do Brukseli, żeby swym geniuszem pobłogosławić zjednoczoną Europę?

Publikując w swoich gazetach takie paszkwile, jak „esej” Grossa, Niemcy stosują wobec Polski zasadę, że nasz kraj „będzie upokarzany na arenie międzynarodowej”, jeżeli nie ugnie się przed żądaniami. Jest to kolejny powód, by nie ulec, bo jak tylko raz damy sobie wejść na głowę, to efektem będzie nieuchronna eskalacja żądań. Jednak działać trzeba ostrożnie. Celem polskiej dyplomacji powinno być zmontowanie jak najszerszej koalicji, która przeciwstawi się niemieckiej bezczelności i niekontrolowanemu napływowi imigrantów. Wcale nie jest wykluczone, że do takiej koalicji uda się zaprosić Francję i Wielką Brytanię (dobrze się składa, bo prezydent Duda leci do Londynu i wiadomo, że będzie tam rozmawiał z Cameronem na temat kryzysu imigranckiego), które bynajmniej nie są zachwycone niemieckim szarogęszeniem się i niekontrolowanym napływem imigrantów.

Przy okazji widać, jak bardzo brakuje nam polskich mediów dbających o polski interes narodowy. W czasie kiedy Die Welt publikuje „esej” Grossa będący wodą na młyn niemieckiej propagandy, K. Piasecki w radia RMF FM (właściciel – niemiecki Bauer Verlag) przerywa wywiad z Z. Ziobrą, bo polityk prawicy ośmielił się skrytykować postawę liberalnych mediów, które przebierają nogami by Polska przyjęła imigrantów, co nie leży w interesie naszego kraju, za to jest na rękę Niemcom. Nie wiem jak u Piaseckiego z językiem niemieckim, ale może rozważy karierę w Die Welt, bo nad Wisłą ewidentnie się marnuje.

 

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (66)

Inne tematy w dziale Polityka