Z całej bandy której cechą charakterystyczna jest jednostronność posunięta daleko za granice wytoczone przez doktora Josepha Goebbelsa, jedyna personą na której od czasu do czasu popatrzę, jest Rosemann. Dziś Rosemann rozgląda się w poszukiwaniu złodziejstwa...
Troszeczkę mnie to zdziwiło bo...
Wyobraźcie sobie, że Rosemann ma domek z ogródkiem w spokojnej okolicy i przed tym domkiem na stojaku stoją rowery, których oczywiście nikt nie zabezpiecza „no bo przecież wszyscy jesteśmy uczciwi i u siebie”...
Pewnego dnia do domku obok Rosemanna wprowadza się Kaczyński ze swoimi „dziećmi”. Zaraz potem Rosemannowi giną ze stojaka rowery...
Na drugi dzień policja zatrzymuje „dzieci” Kaczyńskiego na szaber placu gdzie usiłują te kradzione rowery sprzedać.
Rosemann siedzi w domu i czeka na wizytę sąsiada licząc na przeprosiny, załagodzenie sytuacji czy też jakieś wyjaśnienia.
Pytanie brzmi:
Jaką minę ma Rosemann kiedy Kaczyński w końcu przychodzi do jego domu i drze ryja:
„Gdyby te rowery stały odpowiednio zabezpieczone, nikt by ich nie ukradł! A po drugie dzieci Kowalskiego też kradną!!!”
Inne tematy w dziale Rozmaitości