Motto 1
„Na „szał” warszawski znalazła Katarzyna wypróbowane lekarstwo – w re-konfederacji. Narzędzia narzucały się same. Seweryn Rzewuski nie znalazłszy zbawienia dla polskiej wolności w Wiedniu ani w Berlinie, zakołatał do Petersburga. (...). Carowa, nie wdając się w republikańskie programy magnatów, kazała im podpisać i zaprzysiąc w Petersburgu dnia 27 kwietnia akt konfederacji ułożony przez (Wasyla Popowa) (...). Pod fałszywą datą 14 maja (3 maja starego stylu) ogłoszono w pogranicznej Targowicy nad Siniuchą ów tekst petersbusrki, niby to wówczas dopiero powstały na terenie polskim. Ponieważ uzurpatorzy warszawscy za pomocą spisku i gwałtu przez „zuchwałą zbrodnię” 3 Maja obalili wszystkie kardynalne prawa Rzeczypospolitej, znieśli wolność i równość szlachty, a narzucając na kraj zarazę demokratycznych idei paryskich wprowadzili w Polsce despotyzm, więc podpisani ministrowie, senatorowie, urzędnicy itd. łączą się przy wierze katolickiej, przy wolności i równości szlacheckiej, przy całości granic państwa i dawnej republikańskiej formie rządów. Że zaś i wojsko przeszło na stronę uzurpatorów, więc ujarzmiona Rzeczpospolita ucieka się o pomoc do „Wielkiej Katarzyny” (Władysław Konopczyński, Dzieje Polski nowożytnej”
Motto 2
„Niespodziewanie w trakcie majowego weekendu i bez wielkiego rozgłosu blisko sto osób, w tym Aleksander Kwaśniewski, Andrzej Olechowski, noblistka Wisława Szymborska oraz liderzy lewicy, ogłosiło deklarację Ruchu na rzecz Demokracji. (...). Deklaracja została ujawniona w przeddzień święta 1 Maja. Jej przesłanie jest jasne: obecny rząd nie rozumie demokracji, lekceważy zasady państwa prawa i dąży do jego upartyjnienia i ideologizacji. Wniosek jest czytelny – demokracja jest zagrożona” (Mikołaj Wójcik, Pierwsza drużyna Kwaśniewskiego, Dziennik 2.03.2007)
Jakiś czas temu Ewa Thompson, slawistka z Ameryki zaproponowała (w „Europie”), by analizując polskie stosunki korzystać ze schematów interpretacyjnych oferowanych przez teorię postkolonialną. Pomysł nie jest zupełnie oryginalny, coś podobnego zdarzało się mówić intelektualistom krajowym, tyle, że oni mieli ochotę przepuszczać przez teorię postkolonialną tubylczy lud, siebie usuwając spod jej zasięgu. Thompson tymczasem ostrzem postkolonialnej teorii mierzy i w tubylczą elitę. Możemy zatem być spokojni – teoria postkolonialna szczególnej kariery w Polsce nie zrobi. A skoro tak, zajmijmy się więc innymi pomysłami Ewy Thompson - te mogą wypalić lepiej. Oto pani Thompson radzi nam, byśmy się odwołali do sarmatyzmu. A bo to się nie odwołujemy? Przecież odruchy uchodzące za „sarmackie” z wielką mocą pojawiły się ostatnio nawet w środowiskach chcących uchodzić za dziedziców oświecenia. A i motywy tych odruchów jakby znajome: albo strach przed absolutum dominium i obrona wolności (jak twierdzą sami neo-sarmaci), albo prywata i warcholstwo (jak dowodzą ich oponenci). Tak czy owak śmiało można przekładać współczesne wypadki na pojęcia czerpane ze słownika politycznego I RP. Mamy i rokosze, i konfederacje, antyszambrowanie po zagranicznych dworach, a pewnie i jurgielity, by się znalazły. Idę też o zakład, że niejeden z obrońców status quo III RP tęskni dziś za liberum veto – gdyby istniało, jeden Olejniczak mógłby posłać do diabła Sejm. Nawet głośna w XVIII wieku kwestia dysydentów religijnych ma współczesny odpowiednik – idzie mi o „kwestię gejowską” (gdy pruski i rosyjski dwór gardłowały w obronie dysydentów religijnych, których los był – ponoć – w RP ponury, dla wszystkich było mniej więcej jasne, że jest to gra polityczna, mamy wierzyć, że współczesna obrona gejów przez europejskie lewactwo motywowana jest li tylko względami moralnymi?)
Można się więc, szczególnie dziś, zastanawiać - po jakiej stronie znaleźliby się 200 lat temu obrońcy III RP? Czy aby nie po stronie przekonanych o doskonałości ustroju I RP targowiczan? Ostatecznie Konfederację Targowicką zawiązano pod hasłem obrony szlacheckiej demokracji. I – z formalnego punktu widzenia – targowiczanie mieli swoje racje: skoro mamy dziś narodowe święto, warto przypomnieć, że konstytucję 3 maja wprowadzono, jeśli nie drogą zamachu stanu, to przynajmniej potężnie naciągnąwszy ówczesne prawa. Gdyby istniał w I RP Trybunał Konstytucyjny – konstytucja powędrowałaby prawdopodobnie do kosza. Ale że Trybunału nie było i miejscowi obrońcy „złotej wolności” nie mogli sami dać sobie rady, więc poprosili o pomoc Europę. Zagraniczne dwory interweniując celem obalenia konstytucji argumentowały, że stoją na gruncie prawa i bronić chcą zagrożonych swobód Polaków, a przyklaskiwali im w tym dziele ówcześni intelektualiści. Gdyby dziś doszło do interwencji też pewnie znalazłby się jakiś Volter sławiący carycę, bo też i obraz Polski noszony w sercu lewoskrętnych intelektualistów europejskich niewiele zmienił się od XVIII wieku – dalej widzą nasz kraj, jako miejsce zamieszkałe przez dziką tłuszczę fanatyzowaną przez katolickich księży...
A jeśli mi ktoś powie, że to wszystko to nic innego, tylko naciągane analogie, to się z nim zgodzę, z tym zastrzeżeniem, że moje analogie nie są naciągnięte mocniej, niż analogie zestawiające sytuację w Polsce z sowiecką Rosją, nazistowskimi Niemcami, „marcem 68” czy czym tam jeszcze. A różnica polega na tym, że ja robię sobie świąteczne żarty, a inny naciągają albo na serio, albo w złej woli...
PS
„Dziennik” poinformował wczoraj o zawiązaniu się neo Konfederacji Targowickiej (zdaje się, w Warszawie, więc raczej Warszawskiej...), zwie się ta Konfederacja „Ruchem na rzecz Demokracji”. Doniesienie ozdobił „Dziennik” zdjęciami trójki konfederatów: Wisławy Szymborskiej, Aleksandra Kwaśniewskiego i Andrzeja Olechowskiego. Co może połączyć niegdysiejszą piewczynię Stalina, byłego PZPR-owskiego aparatczyka, oraz Kontakt Operacyjny (czy Tajnego Współpracownika?) PRL-owskiego wywiadu? Rzecz prosta połączyć ich może zbożne dzieło obrony III RP. Przyznać trzeba - ta trójka dobrała się już w sposób wręcz symboliczny. Każda z trzech figur reprezentować może jeden z trzech wymiarów poskomunizmu, czy jeden z trzech aspektów transformacji ustrojowej, a więc aspekt kulturowy, instytucjonalny, i ekonomiczny.
Aspekt kulturowy –Szymborska. Przedstawicielka "nowej inteligencji" wypromowanej po wojnie przez komunistów, zawsze w pierwszym szeregu walki o Postęp, niezależnie, czy za "postępowy" uważa się w "środowisku" akurat stalinizm, socjalizm czy liberalizm i tolerancję, skłonna do świadczenia "swoim" usług poetyckich, czy będą to wierszyki ku czci partii, czy ku pognębieniu rządu Olszewskiego, ulubione zajęcie - podpisywanie "słusznych" listów otwartych, jak zaczęła podpisywać w latach 50-tych (podpisywało się wtedy listy potępiające wrogów ludu), tak nie może przestać do dziś ...
Aspekt instytucjonalny – Kwaśniewski. Kariera w aparacie partyjnym pociągała go tak bardzo, że nie chciało mu się nawet skończyć studiów, wybór okazał się ze wszech miar słuszny i to zarówno w czasach PRL-u, jak i w III RP, w której Kwaśniewski zaszedł tak wysoko, że wyżej już nie można, z czego płynąć może nauka, że w III RP najwięcej zdziałać mógł ten polityk, który w PRL postawił na solidną organizację - PZPR.
Aspekt ekonomiczny – Olechowski. Współorganizator kultowego banku nomenklaturowego - Banku Inicjatyw Gospodarczych, o związkach Olechowskiego z Bankiem Handlowym w bardzo interesującym okresie historii tego banku nie wspominajmy...
Postkomunistyczna „nowa inteligencja”, postkomunistyczni dziedzice PZPR i beneficjenci „uwłaszczenia nomenklatury”. Zaprawdę - III RP ma akurat takich obrońców, na jakich zasługuje...
Inne tematy w dziale Polityka