Aleksandra Leo była pewniakiem do objęcia teki ministra, ale w ostatniej chwili resort kultury i dziedzictwa narodowego objęła Marta Cienkowska. Media podawały, że posłanka Polski 2050 sama zrezygnowała z awansu ze strachu przed odpowiedzialnością. W TVP INFO Leo ujawniła, że powody były inne. - Ostatecznie przeważyły te sprawy rodzinne, sprawy osobiste, ale też tak jak mówię, spotkałem się z z takimi zachowaniami, z którymi w polityce, we własnej partii, wolałabym się nie spotykać - powiedziała w TVP INFO niedoszła minister.
Polska 2050 się sypie
Polska 2050 w sondażach wypada fatalnie, nie przekraczając od długich tygodni progu wyborczego. Na domiar złego, Szymon Hołownia jest bezpardonowo krytykowany przez polityków i zwolennikow KO, jak i Lewicy. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz podpadła PO ostrą recenzją TVP i kampanii Rafała Trzaskowskiego po wyborach. Joanna Mucha otwarcie domaga się zmiany premiera, a w tle pojawiają się różne scenariusze - albo jednej listy liberalnej w wyborach parlamentarnych albo sojuszu Polski 2050 z PiS. Teraz oliwy do ognia dolała Aleksandra Leo, która zasugerowała, że padła ofiarą politycznej zagrywki i dlatego nie została ministrem kultury.
Aleksandra Leo w TVP INFO ujawniła, że początkowo zdecydowała się przyjąć propozycję premiera Donalda Tuska. – To była trudna decyzja, miałam bardzo wiele wątpliwości. To były wątpliwości wyłącznie związane z moją sytuacją osobistą i rodzinną, ale pomimo tego podjęłam decyzję, że przyjmę ten resort i tę propozycję. Miałam za sobą spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem. To było bardzo dobre spotkanie, bardzo dobra rozmowa, za którą jestem bardzo wdzięczna – relacjonowała posłanka.
"Brutalna strona polityki"
Jednak, jak podkreśliła, po rozmowie z premierem zetknęła się z nieakceptowalnymi zachowaniami we własnym środowisku politycznym. – Przyszło mi zderzyć się z tą brutalną stroną polityki, o której często słyszeliśmy i z takimi zachowaniami, które dla mnie są zachowaniami nieakceptowalnymi. Można powiedzieć, że są raczej zachowaniami podłymi – powiedziała.
Leo zaznaczyła, że ostatecznie zadecydowały kwestie rodzinne, jednak rozczarowanie wywołały też relacje wewnątrz partii. – Tyle się mówi w polityce o tym, że jest nas mało kobiet i że musimy ciągle walczyć z mężczyznami, żeby w tej polityce się znaleźć. A tymczasem okazuje się, że bardzo często tym przeciwnikiem czy wrogiem jest nie mężczyzna, a jednak kobieta. Dla mnie w polityce tego siostrzeństwa jednak często brakuje – podkreśliła.
W ostatnich dniach dziennikarka "Newsweeka” Dominika Długosz w TOK FM podawała w podcaście, że do rezygnacji Leo miała przyczynić się rozmowa z obecną minister kultury Martą Cienkowską, wcześniej wiceminister w tym resorcie. Według Długosz, Cienkowska miała wprost podważyć kompetencje Leo. – Marta Cienkowska była bardzo nieprzyjemna w tej rozmowie, powiedziała wprost: „Aleksandro Leo, nie masz zielonego pojęcia o kulturze, nie masz zielonego pojęcia jak to ministerstwo działa, wywalisz się na pierwszym zakręcie, to kompletnie nie ma sensu – relacjonowała.
Fot. Aleksandra Leo/screen TVP INFO
Red.
Inne tematy w dziale Polityka