tad9 tad9
86
BLOG

czciciele szarości (18-te urodziny "GW"

tad9 tad9 Polityka Obserwuj notkę 19
    Wczoraj minęła 30 rocznica śmierci Stanisława Pyjasa, dziś 18-te urodziny obchodzi „Gazeta Wyborcza”. Co połączyć może te dwie rocznice? Oczywiście nic, lub wiele rzeczy – zależy co nam przyjdzie do głowy. Mnie przyszedł do głowy Lesław Maleszka. Ale zacznijmy od „Gazety Wyborczej”... Gazeta, jak wiadomo, jest narzędziem realizacji pewnego projektu ideologiczno-politycznego, a elementem owego projektu jest też specyficzny stosunek do PRL-owskiej przeszłości, ze szczególnym wskazaniem na kwestie okołolustracyjne. Wiemy jak to wygląda: dla wszystkich najlepiej byłoby gdyby na lustrację machnąć ręką, jeśli zaś chodzi o materiały pozostawione nam w spadku, przez SB - najrozsądniej byłoby puścić je z dymem w roku 1989... Oczywiście nie zawsze ten przekaz ma tak radykalną formę, ale faktem jest, że „ludzie gazety” robią chyba wszystko, co mogą, by do „teczek” nie dobrali się badacze... Ci, którzy w kwestiach okołolustracyjnych mają inne zdanie nazywani są przez antylustratorów z kręgu „GW” a to „miłośnikami pornografii” (czyli – SB-ckich teczek), a to miłośnikami historii „czarno-białej”. Historia  opisywana przez „lustratorów” – uczą nas „ludzie gazety” – jest bowiem właśnie „czarno-biała”, tymczasem najpiękniejszym kolorem historii jest kolor „szary”. Ale czy historia pisana bez teczek naprawdę jest „szara”? Zobaczmy...  

    Dawno temu Jan Józef Lipski napisał książkę o KOR-rze. Jest to, zdaje się, po dziś dzień jedyna książka o KOR-rze - jeśli pominiemy wydawane oficjalnie w PRL dzieła w rodzaju "Import kontrrewolucji. Teoria i praktyka KSS KOR" Edwarda Modzelewskiego. Dlaczego twór tak ważny jak KOR nie został w ciągu kilkunastu lat III RP przerobiony na wylot przez historyków? Nie wiem, choć mogę się domyślać (znów zatrącamy o wspomniany wyżej projekt ideologiczno polityczny...). Wracajmy do Lipskiego. Otóż Lipski we wstępie do swojej książki zaznaczył, że nie uważa jej za pracę naukową, a jest tak z tego - między innymi - powodu, że nie są dostępne archiwa policyjne. Wynika z tego, że Lipski nie tylko nie miał nic przeciw grzebaniu w tych archiwach, ale też zdawał sobie sprawę z tego, jak ważne źródło historyczne stanowią. I tu pojawia się – wreszcie – Lesław Maleszka. Maleszka pojawia się w książce kilka razy, zawsze - rzecz prosta - w kontekście pozytywnym: jako sygnotariusz listu napisanego do prokuratury przez krakowskich studentów po śmierci Pyjasa, jako autor tekstu ważnego dla ruchu SKS, jako członek redakcji pisma "Ideks", jako jeden z pobitych przez milicję, przy okazji zorganizowanej przez MO akcji przeciw "Latającemu Uniwersytetowi", wreszcie jako uczestnik głodówki w maju 1980 roku... Słowem - mamy obraz wzorowego opozycjonisty. Równie pozytywnie wypada się Maleszka we wspomnieniach Jacka Kuronia (o ile pamiętam, ale mogę się mylić, to właśnie od Maleszki Kuroń dowiedział się o śmierci Pyjasa...).   Ale wspomnienia innych - to jeszcze nic. W starych numerach "Tygodnika Solidarność" trafić można na  kombatancką rozmowę Bogdana Rogatki z Maleszką i Henrykiem Karkoszą. Leci to sobie mniej więcej tak:

(...)
B. Rogatko: 13 grudnia zostaliście internowani
H. Karkosza: Znaleźliśmy się najpierw w Nowym Wiśniczu, a potem w Jaworzu, gdzie spotkaliśmy wielu naszych kolegów z wielu ośrodków wydawniczych.
B.Rogatko: Czy podczas rozmów ze śledczymi próbowano skłonić was do dekonspiracji wydawnictw?
H. Karkosza: Takich rozmów w ogóle nie było. Namawiano nas natomiast do wyjazdu za granicę.
B. Rogatko: I jak na to reagowaliście?
L. Maleszka: Z ruchu wydawniczego prawie nikt nie wypełnił kwestionariusza, załamali się natomiast dziennikarze z radia i telewizji. Nacisk na tę grupę był zresztą wyjątkowo silny.
B. Rogatko: Wyszliście na początku lata i przystąpiliście od razu do reaktywowania wydawnictwa. Czy w sytuacji, gdy byliście już namierzeni przez SB, nie było to zbyt ryzykowne?
H. Karkosza: Owszem, dlatego zmieniliśmy nazwę. Wtedy powstała Oficyna Literacka, która zresztą wydawała pod różnymi nazwami: jako Wszechnica Społeczno-Polityczna oraz Oficyna Wydawnicza "Margines".
B. Rogatko: To był rzeczywiście skuteczny chwyt konspiracyjny, nawet ja nie kojarzyłem z wami "Marginesu".
H. Karkosza: A wydawanych przez nas pism często w ogóle nie sygnowaliśmy. Jedynie kwartalne wybory tekstów z "Kultury" wydawaliśmy jako firma "Pod Prąd".
L. Maleszka: O czym z kolei ja, w końcu dość ściśle związany z Oficyną, nie wiedziałem. Ten chwyt podyktowany warunkami konspiracji miał swoje konsekwencje merytoryczne. Wokół tych trzech pism skoncentrowały się jakby trzy profile, trzy serie wydawnicze.
B. Rogatko: Trzy biblioteki.
L. Maleszka: To jest najlepsze określenie, bo odzwierciedla bogaty program edytorski: literacki i eseistyczny oraz historyczny i polityczny.  
(...)
B. Rogatko: (...) Czy można więc powiedzieć, że byliście od stanu wojennego monopolistami na krakowskim rynku wydawniczym?
H. Karkosza: Nie mieliśmy takich ambicji, przeciwnie, staraliśmy się pomagać innym środowiskom wydawniczym, zwłaszcza pismom. Nie wiem czy pamiętasz, że to my wydaliśmy pierwszy numer "Miesięcznika Małopolskiego" drukowanego jeszcze techniką sitodruku (1)

Ładne prawda? Zwłaszcza, gdy wiemy, że Rogatko rozmawia z  TW "Ketmanem" i TW "Moniką". Otóż, gdyby konsekwentnie wcielić w życie filozofię „GW” i SB-ckie teczki spalić, zalać betonem, czy – to projekt łagodniejszy – zamknąć na 50 lat, todo końca naszych dni (chyba, że ktoś odczekałby te 50 lat...) widzielibyśmy Maleszkę (i „Monikę”) przez pryzmat wspomnień Lipskiego Kuronia, i przez pryzmat tego, co „Ketan” z „Moniką” powiedzieliby sami o sobie. Słowem: „Ketan” z „Moniką” chodziliby w glorii niezłomnych weteranów opozycji... Jeśli to miałaby być „szara” wersja historii, to – doprawdy – byłby to bardzo specyficzny odcień szarości...    



1) Własne życie, O krakowskich wydawnictwach niezależnych rozmawiają: Henryk Karkosza, szef Oficyny Literackiej, Lesław Maleszka, redaktor Oficyny Literackiej oraz Bogdan Rogatko, Tygodnik Solidarność 22/59, 3.11.1989)  


PS

Jeśli faktycznie „Ketman” z „Moniką” byli w latach 80-tych „monopolistami na krakowskim rynku wydawniczym”, to możemy być pewni, że SB miało cały ten rynek wystawiony jak na widelcu i warto by się przyjrzeć, które pisma wpadały, a które „konspirowały” skutecznie..  

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka