W czasie karnawału, jak wiadomo, świat staje na głowie więc i ja postanowiłem zrobić coś na opak: pochwalę partię rządzącą, co mi się - poza karnawałem - raczej nie zdarza. Pochwalę ją za pewne obycie, wyrobienie, słowem - za brak prowincjonalności (tak nam doskwierającej za rządów PiS), tudzież za spełnianie obietnic wyborczych. Otóż, muszę przyznać, że PO wniosła do naszego życia pewien powiew światowości. Bo zważcie: ludzie Platformy, jeśli biją żonę - to na Florydzie, gdy się odurzają, to nie, przaśnie wódą, tylko, powiedzmy - kokainą, a i przekręty planują z rozmachem - tu od razu idzie o "robienie biznesu" na całej służbie zdrowia, a nie o jakieś trzysta złotych sejmowej diety... Mając takich ludzi u steru państwa można więc bez kompleksów spoglądać w oczy nawet największym grandziarzom z Wall Street. A do tego widać ostatnio w PO pewną skłonność do - chyba wciąż jeszcze modnej w wielkim świecie? - duchowości New Age. W Warszawie pani Gronkiewicz rozwiesza magiczne puszki neutralizujące "złą energię", a premier Tusk wyznaje, że dużą radość sprawiła mu wróżba pewnej astrolożki wedle której Polska ma przed sobą dobrą przyszłość, bo wchodzi w znak byka. - A ja też jestem byk - nie w sensie postury, tylko spod znaku byka. Więc pomyślałem sobie, że to jest dobre wróżenie. Ale oczywiście nie w astrologii zawsze nadzieja, tylko że Polska na świecie jest rzeczywiście dość stabilna - cieszył się premier. Słowem - Platforma Okultystyczna.
A może pójdzie to jeszcze dalej? Tu dotykamy kwestii spełniania obietnic wyborczych. Perspektywy wydają się interesujące. Magicy, gdyby dać im szansę, urządziliby nam Polskę w mgnieniu oka. Idźmy tropem owych czarodziejskich puszek pani Waltz. Jest to chyba rodzaj talizmanu, a talizmany mogą służyć nie tylko do pochłaniania "złej energii". Jak bowiem czytamy w "Słowniku wiedzy tajemnej" Collina de Plancy talizmany dzielą się na wiele odmian o specyficznym działaniu. I tak: Talizman Słońca zapewnia życzliwość i łaskę władców, bogactwo i powszechny szacunek. Jest to więc talizman w sam raz dla premiera, zwłaszcza gdy odwiedza on swoich przełożonych z centrum integracyjnego UE (ze szczególnym wskazaniem na panią Merkel). Z kolei Talizman Jowisza gwarantuje ochronę przed chorobami. Na ten talizman winna więc zwrócić uwagę minister Kopacz szykująca reformę służby zdrowia. Talizmany Wenus gaszą nienawiść, jest więc jasne, że rząd miłości powinien je ufundować dla każdej gminy. Talizmany Jowisza przepędzają smutki i lęki, a także dają powodzenie w interesach. W dobie kryzysu można by je więc porozwieszać wzdłuż granic kraju. Wreszcie Talizmany Merkurego sprawiają, że noszący je są dyskretni i elokwentni, co chyba powinno zainteresować szefów służb specjalnych.
Jak widać - posługując się wiedzą okultystyczną można przeprowadzić kompleksową reformę kraju i - kto wie - czy reforma ta nie wyszłaby równie dobrze, jak wszystkie poprzednie. Rząd zresztą zdaje się iść w tym kierunku, o czym świadczy działalność minister Pitery. Od ponad roku najtęższe głowy zastanawiają się co też właściwie robi minister Pitera i dotąd nikt nie rozwiązał tej zagadki, a odpowiedź wydaje się prosta: minister Pitera funkcjonuje na sposób magiczny. Zasugerował to zresztą sam premier. Oto, Donald Tusk zapytany znienacka o dokonania minister w pierwszej chwili, co prawda, zrobił minę, którą w moich szkolnych czasach nazywano "strzeleniem karpia", ale już po około dwóch sekundach przytomnie powiedział: "minister Pitera spełnia moje oczekiwania". A potem już poszedł dłuższy wywód, z którego wynikało, że Pitera działa profilaktycznie. Ogranicza więc korupcję na tej samej mniej więcej zasadzie na jakiej azteccy kapłani składając krwawe ofiary chronili świat przed kosmiczną katastrofą. I pomyśleć, że gdy - w czasie kampanii wyborczej- Tusk mówił o cudach , nie brak było takich, co się z tego podśmiewali. A tu proszę: okazuje się, że to było na poważnie. Sam należałem do niedowiarków. A teraz - odszczekuję...
Inne tematy w dziale Rozmaitości
