estamos estamos
1703
BLOG

Afery PiS. Na razie dęte

estamos estamos PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 114

Zarówno w mediach antypisowskich, jak i na tym forum, widzimy niesamowitych łowców afer rządu PiS. Ba, nawet Guje i France z Brukseli chętnie widzą obecny rząd jako jedną wielką aferę, Jako, że jeszcze nie są w stanie udzielić bratniej pomocy na wzór sowietów pokazują jedynie swoje rzadkie uzębienie, strasząc dzieci po nocach.

Przejdźmy do afer. Są czy nie ma? Pewnie są, ale "bez swojej wiedzy i zgody". Dziesięć do dwadzieścia tysięcy stron A2 klepanych corocznie w sejmie jako prawo, opisuje tak drobiazgowo naszą rzeczywistość, że każdy minister ( a jest ich najwięcej na świecie) powinien wpierw przeczytać przynajmniej kilkuletni urobek sejmu, aby zorientować się, czy już sam nasiad na ministerialne krzesło nie podlega specjalnej procedurze, bo może okazać się, że siadając byle jak, łamie prawo. Nie mówiąc już o problemie najbardziej istotnym dla Najjaśniejszej, mianowicie z której strony należy zaczynać jajko.  Ale na to przyjdzie pora aby ustalić, osądzić i skazać.

Trzy lata rządów minęły, Polska po staremu zbudowana, zmian żadnych poza przykręceniem śruby podatkowej, co zawsze skutkuje wstępnym szokiem, dopóki  przestępcy nie znajdą nowych ścieżek oraz eliminacją z gospodarki tych, którzy przestępcami nie są, ale na wzór wielkich tego świata szukali po swojemu "optymalizacji podatkowej". Dla nich optymalizacja się skończyła a z nią konkurencyjność, więc na razie skończyły się inwestycje a za jakiś czas skończą biznesy. Tak więc rządzące niedołęgi chwalą się wzrostem, bo ze zdartych w produkcji i usługach pieniędzy oraz z ciągle zaciąganych kredytów, sektor publiczny aktywny i napędza wskaźniki. Jest dobrze a będzie jeszcze dobrzej - słyszymy.

Ale gdzie te afery? Jest sztandarowa. Afera KNF. Bodaj jedyna, której totalniacy z opozycji trzymają się jak pijany słupka. Trudno nazwać aferą etat nieszczęsnego Misiewicza. Takie afery są w każdej gminie. Trudno nazwać aferą jakieś dotacje do Lux Veritatis ( o ile były). Dotuje się ze wspólnych pieniędzy muzea, łącznie z "Polin", dotuje teatry pani Jandy i innych i dotuje się wszystko co przychylne a nawet wrogie rządzącym. Budżet przypomina garnek z milionem dziur i dziurek. Tego już nikt nie zadrutuje. Trzeba by wyrzucić na złom i wstawić nowy.

Tak więc zostajemy przy jedynej aferze. Aferze KNF. Wzór zaczerpnięty z afery Rywina. Ale w odróżnieniu od tamtej wszystkie dowody to słowo, przeciw słowu. Michnik potrafił nagrać. Rywin też podobno nagrał.   A tu? Człowiek ze szpiegowskim doświadczeniem od osiemnastego roku życia i taka klapa? Nawet karteczkę zgubił? Wolne żarty. Lepiej by się nie ośmieszał.

Dla mnie aferą jest samo spotkanie i to w cztery oczy. Tłumaczenie jakimiś tajemnicami mówi nam, że urzędnik państwowy postawiony na czele instytucji mającej dbać o nasze oszczędności, ma przed nami tajemnice, ponieważ my wszyscy jesteśmy głupi a on jedyny w tajemnicy przed nami zadba o te oszczędności. Zadba razem z szemranym biznesmenem. No to niezła parka chciała nam zrobić koło piórek. Ale co tam uradzali aby nas okraść nie wiemy bo szumiało.

Ot, i cała afera wszystkich afer PiS. Pisiaki, weźcie się wreszcie w garść, bo robicie krzywdę totalniakom. Dajcie im coś za darmo. Stać was. Ja w was wierzę.



estamos
O mnie estamos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka