Piotr Gursztyn Piotr Gursztyn
167
BLOG

Dlaczego ja nie jestem TW?

Piotr Gursztyn Piotr Gursztyn Polityka Obserwuj notkę 44

Wszyscy piszą o Wolszczanie, więc i ja się przyłączam. Choć myślałem, że nie muszę, bo bardzo dużo o nim już wypisano.

Do tej pory w sprawie lustracji miałem pogląd nieskomplikowany, według niektórych wręcz prostacki - myślałem, że kapuś to typ wstrętny, żaden wzór do pokazywania małym dzieciom, a na pewno nikt nie powinien go naśladować. Głoszenie tych prawd nie jest zbyt popularne, ale byłem z tym pogodzony. Teraz jednak zastanawiam się, czy nie przyszedł czas na rewizję mojego dotychczasowego poglądu.

Bo pomyślmy: gość taki jak ja ze względów metrykalnych miał małe szanse, by zostać TW. Jakieś szanse były, bo łapię się w terminy ustaw lustracyjnych - ale SB średnio interesowała się moim prowincjonalnym ogólniakiem. I do tej pory cieszyłem się, że nikt mnie nie namawiał, nie szantażował, ani (jak pisują niektórzy) nie złamał za pieniądze - jak o. Hejmo. Może to jednak był brak szczęścia plus frajerstwo. Takiemu Wolszczanowi dawali fajne fanty i kasę, za podobno bezwartościowe informacje. Czysty zysk, zwłaszcza w czasach niedoborów rynkowych.

No owszem jest moment dyskomfortu, kiedy media (nie wszystkie) publikują kwity. Człowiek musi się tłumaczyć, telefon brzęczy, jakieś oszołomy drą ryja. Ale po stronie zysków jest więcej - ci, którzy są w Polsce naprawdę wielcy i ważni dostojnie tłumaczą motłochowi, że polowania na czarownice są złem, że nic się nie stało, żę informacje nie wyrządziły żadnej krzywdy, że taki TW jest największą ofiarą systemu. Podkreślają też zasługi zawodowe ofiary lustracji (z definicji zawsze dzikiej). Dla takiego momentu chyba warto było żyć i donosić. Człowiek czuje, że jest wtedy kimś naprawdę ważnym i podziwianym przez "mądrych i pięknych". Także życiorys wygląda jakoś tak bogaciej - bo te wszystkie wymyślane wespół z oficerami SB kryptonimy noszą w sobie coś poetycznego, na swój sposób eleganckiego. W końcu do rozmów z autorytetami moralnymi, naukowymi oraz duchowymi przywódcami narodu typowano nie byle kogo. Bez dwóch literek TW nawet największy dorobek życiowy wygląda jakoś pusto.

Czy jest zatem szansa na przyznawanie honorowego tytułu TW dla osób, które nie zdążyły na PRL, ale bardzo są głodne pochwał, komplementów i pochlebstw?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka