Agora rusza do wyborczego boju. Ze swoich szeregów usuwa dziennikarzy wątpiących w słuszność ustalonej linii programowej. Wyklucza ludzi takich jak Igor Janke, by zachować spójność przekazu. Z kolei Adam Michnik w Gazecie Wyborczej deklaruje publicznie – „Będę głosował na Bronisława Komorowskiego”. Czyni to jednak wyjątkowo nieudolnie.
Poparcie, jakiego redaktor naczelny Gazety Wyborczej udzielił kandydatowi Platformy Obywatelskiej, nie było dla mnie niespodzianką. Zaskoczył mnie jednak sposób, w jaki Michnik wyartykułował swoje wyborcze preferencje.
Felieton zamieszczony na drugiej stronie piątkowego wydania Wyborczej, wspomina o Bronisławie Komorowskim ledwie dwukrotnie – w tytule i w zdaniu kończącym. Cały wywód poświęcony został bowiem komuś innemu. Człowiekiem, który dostąpił tego wyróżnienia, okazał się – a jakże – Jarosław Kaczyński.
Tematem przewodnim publikacji tekstu z piątkowej Wyborczej jest fakt, iż podpisał on listę poparcia kandydata PiS na urząd Prezydenta RP. Michnik żali się, że za ów czyn zapłacił wysoką cenę. Jego przyjaciele, środowisko i czytelnicy, mieli do niego o to pretensje:
„Jestem w wielkim szoku”; „Jestem nieprzyjemnie zaskoczony”; „Dlaczego, do diabła starego, podpisał się pod Kaczyńskim – najgorszym charakterem w Polsce, hakowym awanturnikiem”; „To już przekracza wszelkie granice przyzwoitości”; „To zdrada i koniunkturalizm. Takich zmian można oczekiwać po młodych karierowiczach, ale nie po ludziach z zasadami. Cóż, widocznie w dzisiejszych czasach nie tylko Kaczyński ubiera się w nie swoją skórę”
Michnik jednak tłumaczy, że pamięta – o czym przypominali mu oburzeni czytelnicy – że Jarosław Kaczyński wypowiadał się o Gazecie Wyborczej i o jej redaktorze naczelnym kłamliwie i oszczerczo, że insynuował niegodziwie jakieś związki GW z KPP, z frakcjami w PZPR, z układami oligarchicznymi.
Spieszy jednak z wyjaśnieniem, że takie już ma zasady – podpisuje listy poparcia wszystkim, po to, by mogli kandydować. Po czym pospiesznie przypomina IV RP, podsłuchy, prowokacje, partyjne media publiczne, nagonki na lekarzy i adwokatów, służby wynajmowane do szpiclowania ministrów, Barbarę Blidę, polowania na biskupów i sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Po tej wyliczance, która spokojnie zajmuje 1/3 całego felietonu, Michnik uspokajająco kończy:
Z tych powodów nie oddam głosu na Jarosława Kaczyńskiego. Będę głosował na Bronisława Komorowskiego.
I chociaż tytuł manifestu politycznego, na jaki zdobył się dziś Adam Michnik, mógłby sugerować, że decyzja naczelnego jest przemyślana i oparta na racjonalnych przesłankach, które zaraz zostaną nam wyłożone, to nic takiego nie ma miejsca. Sam felieton mógłby spokojnie obejść się bez tytułowego zdania, które jakby trochę na siłę, zostało powtórzone w ostatnim akapicie. O Komorowskim, jego zaletach, kompetencjach, dokonaniach – nie ma ani słowa.
Będę głosował na Bronisława Komorowskiego –deklaruje Michnik, a swoją decyzję tłumaczy tym, że na Kaczyńskiego głosu nie odda. Po naczelnym opiniotwórczego tytułu spodziewałem się jednak nieco bardziej racjonalnego podejścia.
Inne tematy w dziale Polityka