Piechuła Piechuła
2350
BLOG

PiS jest słaby

Piechuła Piechuła Polityka Obserwuj notkę 36

Premier Donald Tusk po raz kolejny wezwał Jarosława Kaczyńskiego do telewizyjnej debaty. Tym razem chce rozmawiać natychmiast, jeszcze dziś. I nie ma nic przeciwko liderom pozostałych partii. PiS konsekwentnie odmawia.

Platforma Obywatelska znów chce „poważnej debaty” z największą partią opozycyjną. Znowu, bo na wieść o otwarciu tzw. „Centrum Programowego PiS” partia rządząca nagle straciła ochotę do rozmowy. Ustami szefa sztabu wyborczego, PO informowała wczoraj, że nie będzie debatować z PiS na warunkach tej partii. Dzisiaj Donald Tusk wyjaśnił, że osobiście zabronił swoim ministrom stawiać się w siedzibie PiS. Zamiast członków rządu gotowość do debaty zgłosił sam premier.

Bezpośrednie starcia przed obiektywami kamer to pięta achillesowa Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński doskonale zdaje sobie sprawę, że o zwycięstwie częściej od twardych danych decyduje sposób ich prezentacji, złośliwostki, swoista aktorska gra.

Syndrom Balcerowicza

Najnowszym przykładem takiego starcia może być debata Balcerowicz – Rostowski, podczas której Minister Finansów pokonał ekonomistę głównie dzięki erystycznym sztuczkom.

* * Zobacz Video z debaty Rostowski - Balcerowicz * *

Rostowski zwracał się do Balcerowicza per „drogi Leszku”, umniejszając tym samym rangę byłego wicepremiera, ministra finansów i prezesa NBP. Ponadto przedstawiciel Platformy nie odpowiadał na pytania profesora, omijał temat i wspomagał się przygotowanymi wcześniej wykresami i tabelami. O tych ostatnich nie było mowy przed spotkaniem. Skomplikowana materia sporu także zrobiła swoje. Wprawny propagandysta pokonał doktora habilitowanego nauk ekonomicznych, który w normalnych warunkach potrafił celnie wypunktować wszystkie słabości swojego rywala.

Kryzys na Zielonej Wyspie

Sytuacja, w jakiej znajduje się nasz kraj, jest jednak bardzo ciężka. Zwłaszcza gospodarczo. Rząd Donalda Tuska w 4 lata wypracował deficyt budżetowy sięgający 122 mld zł. A to najbardziej optymistyczna prognoza. W innych dziedzinach nie jest lepiej – koleją wstrząsają strajki pracowników, pociągi paraliżuje zmiana rozkładu jazdy, drożeje komunikacja miejska, mamy najdroższe w historii paliwo, a frank szwajcarski bije kolejne rekordy.

A to nie koniec - inflacja w czerwcu wyniosła 4,2%, poziom bezrobocia 11,8% (prawie 2 miliony osób bez pracy!). Ponadto średnie ceny artykułów pierwszej potrzeby wg. szacunków Eurostatu wzrosły od 2005 roku o 15,6%. To sytuacja dramatyczna dla domowych budżetów, ale – paradoksalnie – bardzo korzystna dla partii opozycyjnych.

Pomimo totalnej klapy „taniego państwa” i coraz łatwiej dostrzegalnego mirażu „zielonej wyspy”, PiS unika bezpośredniego starcia z ekipą Tuska. Powodem ma być brak zaufania do organizujących spotkanie mediów i chęć rozmawiania tylko o partyjnych programach. Jednak faktyczną przyczyną tej niechęci jest najpewniej obawa przed językowymi sztuczkami, PR-owskimi zagrywkami, nieumówionymi gadżetami, z których PO korzysta regularnie.

Emocje wygrywają z argumentami

W oczach przeciętnego wyborcy sprawa jest jednak o wiele prostsza – PO wykazuje się gotowością do debaty, do rozliczenia 4 lat rządów Donalda Tuska. Platforma jest silna i pewna swego. Ten wizerunek partia uzupełnia spotami, w których stara się pokazać Polaków zadowolonych z ekipy premiera.

PiS przegrywa to starcie. Unikając sposobności do rozliczenia rządzących, partia Jarosława Kaczyńskiego pokazuje swoją słabość w pełnej krasie. Chociaż za unikaniem debaty przemawiają racjonalne z politycznego punktu widzenia przesłanki, to dla wyborców może być to ruch niezrozumiały. Najwierniejsi sympatycy Prawa i Sprawiedliwości pozostaną niewzruszeni i pełni wyrozumiałości dla byłego premiera. Wyborcy niezdecydowani i wahający się poczują raczej rozczarowanie i zniechęcenie względem największej opozycji.

Merytoryczne wypunktowanie rządu Donalda Tuska to zadanie, z którym spokojnie poradziłby sobie każdy poseł PiS-u, nawet tak wyśmiewana w ostatnich dniach Beata Szydło. Kluczem do zwycięstwa w debacie jest jednak atrakcyjne zaprezentowanie tych informacji, podanie politycznego komunikatu w postaci smakowitego dania. Problemem, z którym PiS nie poradził sobie przez cztery lata rządów PO, jest nieumiejętność przeciwstawienia językowi pustych emocji, języka atrakcyjnych faktów. Dlatego, do czasu znalezienia rozwiązania, żadnych debat PO-PiS nie będzie.

* * Więcej informacji na ten temat * *

Piechuła
O mnie Piechuła

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka