Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
77
BLOG

Czy nic się nie zmienia?

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Tak całkiem przypadkiem, przy robieniu porządków (JAK JA TEGO NIE LUBIĘ ROBIĆ!!!) nakazanych mi przez domowe czynniki wyższe, odnalazłem fotokopię artykułu, który opublikowałem w Ładzie 25 lat temu. Artykuł ukazał się w 10 dni po moim wyjeździe na emigrację, a jego ukazanie się połączone było z propozycją objęcia stanowiska w Redakcji... Gdyby ta propozycja miała miejsce miesiąc wcześniej, niewykluczone, że wcale bym się przez kilkanaście lat nie tułał po świecie. Ale nie o wspominkach chciałem, tylko o tym, co tam w tym artykule jest.


Artykuł "Korzenie" - Ład - 24 kwietnia 1983 (podgląd)

Po pierwsze, i to dlatego tak mi zależało na zachowaniu kopii, jest w nim ślad interwencji cenzury. Jakże łatwo zapomina się o tym, że za PRL była cenzura prewencyjna, że ZANIM cokolwiek ukazało się drukiem musiało być zatwierdzone przez cenzora. Dziś co raz słyszy się, jak nadużywane jest pojęcie "cenzura", które jak łatkę przyszywa się każdemu na lewo i prawo. A prawdziwa cenzura, to było to, co mieliśmy wtedy, a nawet jeszcze bardziej to, co mieliśmy wcześniej, przed Solidarnością, gdy interwencje cenzury nie były oznaczane w tekście. 

Co dokładnie wyciął mi cenzor? Nie mam POJĘCIA! Po prostu nie pamiętam. Ale wiem, że wyciął dużo i właściwie rozłożył mi artykuł, który miał być refleksją na temat stanu świadomości tego, skąd pochodzimy i dokąd idziemy. Zapewne zbyt wprost oskarżyłem system komunistyczny o to, że zniszczył wszelkie punkty zaczepienia, które mogły służyć młodzieży jako punkty odniesienia w wychowaniu i jako wzór postaw.

Ale nawet po interwencji cenzorskiej, po przeczytaniu artykułu, wygląda na to, że tak naprawdę niewiele się zmieniło od tamtych czasów. Zapewne trzebaby wprowadzić jedynie DROBNE poprawki i można by go wydrukować i dzisiaj. Co to może oznaczać?

Może to, że tak naprawdę zmiany, które wydają nam się tak głębokie, tak naprawdę są jedynie powierzchowne? A może to, że jeszcze dziś, gdy do głosu dochodzi nowe pokolenie, nadal cierpimy z powodu wytłuczenia nam przez Rosjan i przez Niemców całej jednej warstwy społecznej? Prawda jest taka, i jest to, jak mi się wydaje wyraźnie widoczne, że autorytety proponowane nam przez media są w najlepszym razie nijakie, a innych brak. Autorytety bliskie (rodzina, środowisko pozaprofesjonalne ...) jakoś nie stają się ostoją młodzieży. A to przecież, co właśnie chciałem przekazać w swoim artykule, poprzez autorytety (te ogólnospołeczne i te najbliższe) sięgamy i czerpiemy z naszych korzeni.

Najnowsze pomysły, by sześciolatki szły obowiązkowo do szkoły prowadzą moim zdaniem do jeszcze wiekszego oderwania młodych ludzi od korzeni. 

I co z tego wszystkiego wynika? Ano nie wiem. Być może jak było źle, tak jest źle i będzie coraz gorzej... A może wcale nie? Może jest zwyczajnie? Może tak "źle" było i w poprzednim pokoleniu? I w jeszcze poprzednim? I w jeszcze... Kto to wie?

Ciekawie jest czasem pogrzebać w archiwach...

A poza tym twierdzę, że kanary nie istnieją!
 

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości