piko piko
496
BLOG

Rejs (wersja ze zdjęciami)

piko piko Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

- Ma pan bilet?
- A pan ma?
- A skąd mam mieć.
No. To wchodzimy.

Panowie dokąd?!

Służbowo. Na statek.


No i weszliśmy, i zaczął się REJS.

W pięknych okolicznościach przyrody, na pożegnanie lata, był zaplanowany rejs z Jory Wielkiej do Węgorzewa i z powrotem. Do pięknych okoliczności dostosowała się pogoda – była równie piękna. Rejs udał się w 110%. Zdjęcia nie pochodzą z aparatu Zorki 5 więc są jakie są.

Załoga to kapitan i czterech wspaniałych czyli: mechanik podkładowy, mistrz patelni i filmowiec w jednym, zaopatrzeniowiec i wodzirej oraz skromny majtek do robót różnych czyli ja. No i oczywiście główną atrakcją rejsu była ona – Piękna Gloria, a dokładniej:
image
Gloria Mechanica.

image
Miejsce skąd rozpoczął się rejs – odnoga Tałt.

Gloria jest płaskodennym bocznokołowcem: długość 14 m, szerokość pokładu 3,20 m, zanurzenie 0,5 m. Z ciekawostek technicznych - napędzany jest 300 konnym dieslem pochodzącym z mercedesa. Komin, który ładnie się prezentuje, to tylko przewietrzanie maszynowni a nie odprowadzanie dymu z paleniska. 
Silnik napędza dwie pompy hydrauliczne, które obracają kołami łopatowymi. Koła mogą jednocześnie obracać się w przeciwnych kierunkach. Manewrowanie dodatkowo ułatwiają pędniki strumieniowe na dziobie i rufie.

Statek zaprojektowany i zbudowany od „zera” za własne pieniądze. Historia budowy to temat na książkę o tym jak ludzie mający pasję, wiedzę, determinacje są w stanie pokonać wszelkie trudności i osiągnąć cel. Oczywiście kasa też jest potrzebna ale nie jest warunkiem wystarczającym.

Wyprawa w zasadzie wzięła swój początek w Puszczy Kampinoskiej (Izabelin). Miało być szybciej przez Palmiry ale było wolniej bo akurat na naszej drodze kręcono jakiś odcinek „polskiego Bonda”.

image
Jak widać o 16:55 było 24 C. Pogoda zapowiadała się jak drut.

Następny postój - Biedronka w Pieckach i o 21:00 nastąpiło zaokrętowanie połączone ze wzniesieniem toastów za spotkanie, pogodę i stopę wody pod łopatami.

Po porannej toalecie i kupieniu wędzonego jesiotra, ok. 10:00 para buch, koła w ruch – płyniemy.
image
 
Trasa na pierwszy dzień z grubsza miała tak przebiegać:

image
Jora Wielka Tałty - kanały – Niegocin - Giżycko – Kisajno – Dargin – Mamry - Węgorapa – Węgorzewo

image
Wpływamy do kanałów - kładziemy komin, antenę i maszt z oświetleniem.

Pomiędzy kanałem Mioduńskim a Szymońskim jest jezioro Szymon z Żeglarską Smażalnią „Fishbarka” pośrodku.

image


Nie podchodziliśmy do tego przybytku z dwóch powodów – mieliśmy szefa kuchni, który tworzył wykwintne dania oraz nastąpiło spotkanie z grupą znajomych i podjęcie ich poczęstunkiem na pokładzie.

image
Kolega „mechanik” ma odpowiednią koszulkę a ja odpowiednią czapeczkę.

image

Moment odbijania po przyjęciu.

Kurs Giżycko.

image

Wskazuję jedynie słuszny kierunek.

image
Flotylla łabędzi wpływa do Eko Mariny w Giżycku.

image
Brygantyna  „Biegnąca po Falach”. Jeden z największych żaglowców pływający po wodach śródlądowych.

Kolejne przyjęcie na pokładzie.

image
Na pierwszym planie carpaccio z polędwicy z oliwkami i papryczkami piripiri z marynowanymi podgrzybkami i czymś tam jeszcze. Centralnie Kapitan.

Z uwagi na spotkanie zaprzyjaźnionego jachtu i dwie imprezy, zawinięcie do Węgorzewa stanęło pod znakiem zapytania. Płynięcie po ciemku Węgorapą nie było najlepszym pomysłem. Poza tym byliśmy już mocno zmęczeni (poza kapitanem) więc w promieniach zachodzącego słońca skierowaliśmy się do Sztynortu.

image
Zachód słońca nad Burbonem. Wróć - nad Darginem.

A w Sztynorcie jak to w Sztynorcie – sami hałaśliwi balangowicze. Nie to co my, którzy hałasowali po cichutku.
Cumowanie 150 zł/doba. Można wziąć prysznic i skorzystać z kibla. Prysznic i kibel był na Glorii. Skorzystaliśmy z prądu – ładowanie akumulatorów. Statek był wyposażony w lodówkę, bieżącą wodę i to zżerało prąd gdy silnik nie pracował. A lodówka była oprócz echosondy i nawigacji jednym z ważniejszych urządzeń. Whisky bez lodu czy nieschłodzona gorzałka może wywołać bunt na pokładzie.

Po podłączeniu zasilania i zrobieniu klaru na pokładzie idziemy coś zjeść. Krzysiu (wodzirej) napalił się na szarpaną jagnięcinę. Rok wcześniej jadł i do dziś pamiętał jakie to było pyszne i ogromne danie. Teraz też było w karcie więc zamówił mówiąc – proszę przynieść jeszcze 4 dodatkowe talerze żeby koledzy spróbowali. Kelnerka jakoś dziwnie spojrzała na Krzysia i poszła po piwa i inne napitki.

Nadszedł moment prawdy, pojawiają się nasze dania i na koniec danie Krzysieńka – szarpana jagnięcina ale  bez 4 talerzy. Danie miało postać dużej bułki (jak w McD), w środku była jakaś sałata, sos i kilka pasków jagnięciny. Bułka przebita była patyczkiem z chorągiewką. Danie kosztowało 49 zł. Kurtyna. Można się śmiać.

image
Sztynort o poranku czyli jakaś 10-11 godzina.

W końcu dopływamy do Węgorzewa.

image

Węgorapa urokliwa, co sprawia że kapitan musi się wyrabiać na zakrętach.

image
Przepływamy przez marinę by zacumować w kanałku.

image
Piękny statek, nieprawdaż?

Węgorzewo sprawiło na mnie lepsze wrażenie niż Giżycko czy Mikołajki. Większy spokój, porządek, jakoś ładniej.
Nawet mają automat do karmienia kaczek.

image 
Jak widać znowu ktoś nie pomyślał. Jakby stał na ziemi kaczka sama by sobie wydała karmę. A tak to człowiek musi to robić i jeszcze płacić 1 zł.

Po małym co nie co i zakupach (oleum) odbijamy by znaleźć ładne miejsce na postój i nocleg. Kierunek jezioro Święcajty.

image 
Nocleg był przy pomoście plaży miejskiej. Wcześniej podjęliśmy nieudaną próbę wpłynięcia na jezioro Stręgiel.

image
Z zanurzeniem 40 cm dalibyśmy radę ale szerokości mogło brakować.

Niedzielny świt przywitał nas gęstą jak mleko mgłą. Ze sporym opóźnieniem ale w pełnym słońcu ruszyliśmy całą naprzód w drogę powrotną.

Rejs był bardzo udany. Uczestnicy wykazali się wiedzą praktyczną i teoretyczną (np. nie używali kingstona w porcie), w sytuacjach krytycznych podejmowali właściwe decyzje (np. nie mieszali piwa z wódką).
W związku z tym każdy z nich awansował na wyższy stopień. I tak:

Krzysieniek na kapitana
image

Ja na komandora
image

Dudi na admirała
image
 

Pozostałych dwóch członków rejsu nie mogło awansować albowiem już dawno osiągnęło szczyty  hierarchii.


piko
O mnie piko

Jaki jestem? Normalny - tak sądzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości