Piotr61 Piotr61
132
BLOG

Demokracja socjalistyczna w polskich szkołach wyższych

Piotr61 Piotr61 Rozmaitości Obserwuj notkę 5
szkoły wyższe; wybory; pseudodemokracja

W polskich szkołach wyższych mają miejsce wybory nowych władz rektorskich. W niektórych szkołach wybrano już rektorów. W innych nastąpi to w najbliższych tygodniach. W jednej notce w Internecie przeczytałem, że wystartowała kampania wyborcza. Jaka kampania? Gdzie? Czy ktoś słyszał kiedykolwiek i gdziekolwiek, aby elektorzy zabiegający o wybór prowadzili jakąkolwiek kampanię wyborczą, aby przedstawiali swój, choćby cząstkowy program? To, co ma miejsce w szkołach wyższych w Polsce, to pseudokampania. Właściwie, już na starcie jest wszystko wiadome, albo nic niewiadome. Kluczem jest wybór elektorów, bo to oni wybierają następnie rektora. Właściwie to nie wiadomo, na kogo elektor będzie głosował. To powinno być jasne przedwyborami. A tak brnie się w domysłach. Kogo właściwie poprze i dlaczego? Wybory rektora w polskich szkołach wyższych przypominają wybory prezydenckie w USA, i na tym podobieństwo się kończy. Najważniejsze są kwestie techniczne i formalnoprawne. Kto może być elektorem, albo nie. Ilu elektorów mogą wybrać pracownicy, ilu studenci itd. Kto by się tam przejmował poglądami kandydatów na elektorów. Jeszcze śmieszniej i niepoważnie ma się rzecz z wyborami elektorów spośród studentów. W wielu polskich uczelniach dokonuje się zgodnie z przepisami regulaminu samorządu studenckiego. Od kiedy to samorząd studencki jest reprezentacją całej społeczności akademickiej? Właściwie już to jest powód do unieważnienia wyborów w większości polskich uczelni. Studenci są na specjalnych zupełnie niepojętych prawach. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że są oni często przysłowiowym listkiem figowym wyborów, i od ich głosów zależy wyboru rektora. Taki studencki ZSL. Czemu takie same prawa nie obowiązują inne zbiorowości uniwersytetu? Do tego dochodzi taki kwiatek. Liczba elektorów, o których mowa w ust. ..., jest proporcjonalna do stanu zatrudnienia pracowników oraz liczby studentów i doktorantów. Na jakiej podstawie samorząd studencki jest w stanie to stwierdzić? To typowe wróżenie z fusów. Albo inaczej, dlaczego studenci gremialnie nie mogą decydować o wyborze swoich reprezentantów. Tylko, że pracownicy nie mają samorządu. Pozbawieni zostali tego ważnego demokratycznego ciała przez obóz Zjednoczonej Prawicy, „szantażowany” przez Jarosława Gowina. J. Gowin ustąpił, ale nie został zmieniony praktycznie ani jeden punkt ustawy o szkolnictwie wyższym, która wprowadziła w polskich uczelniach przysłowiowe białoruskie porządki. Bo, trudno byłoby ich zebrać zusammen do kupy? To bardzo słaby argument! Że też nikt w ministerstwie dotąd się temu nie przyjrzał, że nikt nie zakwestionował ważności wyborów na tak wątpliwych podstawach prawnych. Może zainteresuje się tym nowy minister, inżynier elektryk i działacz turystyczny, Dariusz Wieczorek? Na razie mówi o dialogu, o audycie, i powtarza różne dyrdymały: że jedynym sukcesem PiS było to, że zjednoczył środowisko, rektorów, pracodawców ze związkami zawodowymi. Odczuwamy dzisiaj tą współpracę. (…)

Przypomniał się stary dowcip w stylu radia Erewań. Jaka jest różnica między demokracją, a demokracją socjalistyczną? Mniej więcej taka, jak między krzesłem, a krzesłem elektrycznym! Jak ulał to  pasuje do demokracji panującej w polskich szkołach wyższych.

Piotr61
O mnie Piotr61

Tylko do wiadomości redakcji moja profesja!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości